Moby znudził mi się już jakiś czas temu. Proces odwrotu od jego twórczości charakteryzował się chociażby tym, że nie jarałam się jego obecnością na HOF, a utwory, które kochałam jeszcze kilka lat temu, stawały się coraz mniej interesujące. W ten sposób muzyka Moby’ego została powoli wchłonięta w głębokie czeluści mojego dysku i zapomniana.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Jaram się muzycznie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Jaram się muzycznie. Pokaż wszystkie posty
niedziela, 15 maja 2011
czwartek, 7 kwietnia 2011
Jaram się muzycznie: Phutureprimitive – Kinetik
Muszę przyznać, że niektóre dubstepowe brzmienia z domieszką ambientu (albo na odwrót, to już jak kto woli) w wykonaniu Phutureprimitive przyprawiają mnie o dreszcze.
Autor:
Fuck you, Hipsters!
o
13:43
0
komentarze

Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest
Etykiety:
2011,
Ambient,
Dubstep,
Jaram się muzycznie,
Phutureprimitive,
Poś,
recenzja
wtorek, 29 marca 2011
Jaram się muzycznie: Bodi Bill - What (2011)
Oto co serwuje nam trio Bodi Bill pochodzące prosto z Berlina: surowa elektronika połączona z folkowymi elementami, które stopniowo przechodzą w minimale, to wszystko z przeplatane glitchem, by ostatecznie okazało się, że tak właściwie to chodzi o indie.
Autor:
Fuck you, Hipsters!
o
08:57
0
komentarze

Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest
Etykiety:
2011,
Bodi Bill,
electronic,
Jaram się muzycznie,
Poś,
recenzja
poniedziałek, 21 marca 2011
Jaram się muzycznie: Hard Mix - Defaults (2011)
Zaczęło się od utworu Memories, który wysoko zawiesił poprzeczkę dla mającej powstać płyty. Twórca ze stajni Dovecote Records, Hard Mix mnie nie zawiódł.
poniedziałek, 7 marca 2011
Jaram się muzycznie: Miami Horror – Illumination (2010)
Jakoś nie mogę się do końca przekonać do tego albumu, uzbroiłam się nawet w wersję z remixami mając nadzieję, że poprawią one moją opinię. No niestety, nie udało się.
Autor:
Fuck you, Hipsters!
o
08:20
0
komentarze

Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest
Etykiety:
2010,
Electro-Pop,
Jaram się muzycznie,
Miami Horror,
Poś,
recenzja
piątek, 4 marca 2011
Jaram się muzycznie: Jay Haze - Love=Evolution (2011)
Na udostępnionym za darmo pod koniec stycznia albumie mamy zafundowaną porządną dawkę różnorodnych gatunków uzupełnionych ciekawie brzmiącymi wokalami.
Autor:
Fuck you, Hipsters!
o
09:19
0
komentarze

Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest
Etykiety:
electronic,
Jaram się muzycznie,
Jay Haze,
Poś
piątek, 25 lutego 2011
Jaram się muzycznie: Feed Me - Feed Me's Big Adventure (2010)
Wytwórnia Mau5trap, znana z wydawania takich artystów jak Deadmau5 czy Skrillex (przeczytajcie recenzję), przedstawia nam swojego kolejnego twórcę. Proszę Państwa oto Feed Me! Pod tym pseudonimem ukrywa się Jon Gooch, znany na pewno fanom drum n’ bassowych produkcji jako Spor. Tym razem jednak nie usłyszymy za dużo tego gatunku. Feed Me jest projektem łączącym house, electro i dubstep.
Autor:
Fuck you, Hipsters!
o
08:53
0
komentarze

Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest
Etykiety:
Feed Me,
Jaram się muzycznie,
Poś,
recenzja
czwartek, 24 lutego 2011
Jaram się muzycznie: Gorillaz – The Fall (2010)
Autor:
Fuck you, Hipsters!
o
02:55
1 komentarze

Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest
Etykiety:
2010,
Gorillaz,
Jaram się muzycznie,
Poś,
recenzja
niedziela, 20 lutego 2011
Jaram się muzycznie: Simian Mobile Disco - Delicacies
Autor:
Fuck you, Hipsters!
o
14:13
1 komentarze

Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest
Etykiety:
2010,
Jaram się muzycznie,
Poś,
recenzja,
Simian Mobile Disco
poniedziałek, 31 stycznia 2011
Jaram się muzycznie: Freddy Todd - Neon Spectacle Operator
Pierwszy LP tego wykonawcy, na dodatek dwupłytowy, więc jest dużo materiału dla spragnionych słuchaczy. Ostatnio coś ciągnie mnie do glitch-hopu, Todd nie ogranicza się jednak tylko do tego jednego gatunku, można usłyszeć u niego naprawdę dużo elektronicznych brzmień. Począwszy od dubstepu, przez idm, experimental, trochę psychodelicznych tonów i wszelkich innych wytwarzanych cyfrowo (i nie tylko) dźwięków, którymi album jest naprawdę porządnie naładowany.
Niesamowita mieszanka tego wszystkiego sprawia, że utwory są świetne i co najważniejsze, naprawdę zróżnicowane względem siebie. Nawet w obrębie pojedynczych utworów mamy do czynienia z dużym urozmaiceniem, ponieważ potrafią one przybrać niespodziewany kierunek, kiedy np. zaczynający się od skrzypiec kawałek przechodzi stopniowo w glitch, przeobrażający się w końcu w dubstep.
Płyta naprawdę godna uwagi. Przygotujcie się na niesamowitą podróż w towarzystwie bassów i nie tylko. No i od razu mówię, że nie odpowiadam za wszelkie szkody wyrządzone przesłuchaniem tego krążka.
Ulubione: Hustle Buster, Winter Defroster, All The Way Back (i wiele innych)
5.5/6
Poś
Autor:
Fuck you, Hipsters!
o
11:08
0
komentarze

Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest
Etykiety:
electronic,
Jaram się muzycznie,
Poś,
recenzja
niedziela, 30 stycznia 2011
Jaram się muzycznie (chociaż nie do końca): JJ – no2
Po tym jak zachwyciła mnie płyta „Kills” zespołu JJ postanowiłam zapoznać się z ich poprzednią płytą o jakże ambitnej nazwie „no 2”. Po jej przesłuchaniu przekonałam się dlaczego na swoim kolejnym krążku sięgnęli po podkłady innych wykonawców.
Teksty są na podobnym poziomie. Podkłady natomiast to już zupełnie inna bajka. Sporo tu brzmienia egzotycznych niezidentyfikowanych przeze mnie instrumentów. Ze zidentyfikowanymi instrumentami też mamy do czynienia, głównie z różnymi gitarami, czasem ze skrzypcami, czasem odrobiną elektroniki. Trzeba przyznać, że spełniają swoją rolę całkiem nieźle, nie przyćmiewają miłego głosu wokalistki.
Osobiście brakuje mi tu jednak czegoś. Album jest przyjemny dla ucha i to by było na tyle. Trzeba mieć na niego odpowiedni nastrój, bo nie należy on raczej do płyt, które mogą być słuchane przez nas zawsze i wszędzie. Może to kwestia tego, że jako rasowe elektro dziecko wolę trochę inne, bardziej „cyfrowe” brzmienia.
Spodobało się: Ecstasy
2/6
Poś
Autor:
Fuck you, Hipsters!
o
18:47
0
komentarze

Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest
Etykiety:
Jaram się muzycznie,
JJ,
Poś,
recenzja
niedziela, 23 stycznia 2011
Jaram się muzycznie: The Glitch Mob - Drink The Sea
Pierwsza płyta jednych z głównych twórców glitch-hopu, czyli jak łatwo się domyślić połączenia glitchu i hip hopu. Trzeba przyznać, że na płycie więcej mamy do czynienia z tym pierwszym, bo z hh czerpany jest głównie charakterystyczny dla tego gatunku bit. Fakt ten bardzo mnie cieszy, ponieważ często mam tak, że strasznie podobają mi się podkłady hip hopowe i najchętniej skupiłabym się tylko na nich. Trio ze Stanów daje nam właśnie taką możliwość; wokal występuje tak naprawdę tylko w jednym kawałku, przypominając bardziej trip-hop.
Dlatego z przyjemnością można się oddać sztucznie wygenerowanym dźwiękom, które łączone z bitami rodem z hip hopu dają niesamowity efekt. Panowie z The Glitch Mob nie cierpią zdecydowanie na brak wyobraźni serwując nam 10 bardzo różnorodnych kawałków. Kawałków, gdzie wiele prostych dźwięków tworzy dość skomplikowane brzmienie, czasem spokojne, czasem trochę mroczne, a czasem naprawdę dynamiczne.
: Bad Wings i Drive It Like You Stole It.
(5/6)
Poś
Autor:
Fuck you, Hipsters!
o
03:41
1 komentarze

Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest
Etykiety:
Jaram się muzycznie,
Poś,
the Glitch Mob
czwartek, 13 stycznia 2011
Jaram się muzycznie: JJ – Kills
Szwedzka grupa JJ. Ciężko się zdecydować czym tak właściwie jest ich twórczość, bo trzeba im przyznać, że mieszają dość dużo wszelkich gatunków. Na płycie „Kills” mamy do czynienia z chwytliwymi, wpadającymi w ucho podkładami. Co istotne wpadającym w ucho samym wykonawcom, nie rozpoznaje wszystkich z nich, ale można zauważyć, że wiele jest zapożyczonych od innych twórców. Czasem możemy też zauważyć niezwykłe podobieństwo do tekstów innych wokalistów.
Ale! Bo zawsze musi być jakieś ale… żeby nikt nie miał wątpliwości, nie jeżdżę w tej chwili po nich. Mi się to naprawdę zajebiście spodobało. Hip-hopowe podkłady połączone z łagodnym wokalem, nierzadko przerabianym przez syntezatory, z domieszką rapu. Jestem pod wrażeniem tego jak można przerobić to co już znamy i lubimy. Ba! Co ważniejsze, przerobić to w taki sposób, żebyśmy polubili bardziej nową wersję.
Ulubione: Still, Die tonight, Boom
(5/6)
Poś
Autor:
Fuck you, Hipsters!
o
15:27
0
komentarze

Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest
Etykiety:
Jaram się muzycznie,
JJ,
Poś,
recenzja
piątek, 19 listopada 2010
Jaram się muzycznie: Kanye West – My Beautiful Dark Twisted Fantasy
Moja przygoda z najnowszą płytą Kanyego zaczęła się od singli Power i Runaway. Potem doszedł do tego krótkometrażowy film Runaway, który tak naprawdę jest skrótem całej płyty, muszę przyznać, że zaczęło się obiecująco. Kiedy tylko My Beautiful Dark Twisted Fantasy wpadła w moje łapki trafiła od razu do odtwarzacza. Płyta wyprodukowana przy współpracy z naprawdę wielkimi osobistościami, bo maczali w niej palce RZA, Pete Rock i Q-Tip. Dodatkowo praktycznie każdy utwór jest nagrany z czyimś udziałem, chociaż akurat to nie jest nowością w przypadku tego wykonawcy.
Kanye West przyzwyczaił nas już do tego, że każda z jego płyt ma swój własny styl. Tak jest i tym razem. Nie jestem tylko do końca przekonana co do tego, który ma MBDTF. Naprawdę od czasu do czasu fajnie byłoby posłuchać, tylko Kanyego. Bez dodatków w postaci innych osób i czasem przekombinowanych podkładów, bo często to na nie zwraca się uwagę, a nie na głównego wykonawcę. Uważam, że z takim talentem można było zrobić coś o wiele lepszego. Jak na razie moją ulubioną płytą pozostanie więc Graduation.
Czym się zajarałam:
Kanye West – Power (feat. Dwele)
Kanye West - Gorgeous (feat. KiD CuDi & Raekwon)
Ocena: 3/6
Poś
Autor:
Fuck you, Hipsters!
o
09:37
0
komentarze

Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest
Etykiety:
2010,
Hip Hop,
Jaram się muzycznie,
Kanye West,
Poś,
recenzja
wtorek, 9 listopada 2010
Jaram się muzycznie: Kid Cudi – Man On The Moon II The Legend of Mr. Rager
Bierzcie przykład z Poś, która autentycznie wczuła się w naszą bloggersko-muzyczną rzeczywistość i chyba powoli zbiera się do tego, aby zostać naszą stałą, nie tylko czytelniczką, ale również recenzentką ;) Dziś ta miła osoba (tak, tak, cały czas mówimy o Poś) przedstawia nam wykonawcę, którym się jara (muzycznie)! Zapraszamy:
Karmię się tą muzyką. Tym razem wykonawca już dobrze znany, ale przychodzący z nową porcją muzycznej strawy. Kid Cudi i jego świeżutki album Man On The Moon II The Legend of Mr. Rager. Płyta zdecydowanie różni się od poprzedniego albumu, śmiem twierdzić, że jest ciekawsza. Jak stwierdził sam artysta w jednym z wywiadów, płyta ma pokazać jego słuchaczom rzeczywistość w której żyje raper. Dajcie się więc porwać w jego świat. Ja powoli zaczynam w nim żyć. Zakochałam się w podkładach, które są bardzo różnorodne i sprawiają, że każda piosenka ma inny charakter, dodając do tego głos Kid Cudi’ego można spokojnie odpłynąć w przedstawiane przez niego życie.
Smacznego.
Ulubione (ciężko wybrać jedną piosenkę):
Kid Cudi – REVOFEV
Kid Cudi – Marijuana (za sam sposób, w jaki śpiewa to słowo)
Kid Cudi – Mojo So Dope
Kid Cudi – Mood
Ocena: 5/6
Poś
sobota, 30 października 2010
Jaram się muzycznie: Skrillex
W Fuck you, Hipsters! dajemy szansę pisać wszystkim (no, prawie wszystkim) pasjonatom muzyki. Jeśli macie ochotę zabłysnąć, oczarować nas swoim talentem recenzenckim, uderzajcie na naszego mejla: fu.kyouhipsters@gmail.com
Dziś swój punkt widzenia przedstawia Poś. Sprawdźcie zresztą sami :) Indżoj!
W poszukiwaniu nowych wykonawców i utworów dorwałam EP-kę: Skrillex - Scary Monsters and Nice Sprites. Widząc autorów remixów (Noisia, Bare Noize), nie mogłam odmówić sobie ich przesłuchania, zachwycona przeróbkami, musiałam zapoznać się z oryginałem, a teraz Skrillex (tworzący również jako Sonny Moore, ale to już trochę inna bajka) znajdzie się pewnie na stałe na mojej play liście. Dj z Los Angeles bawi się elektroniką, housem i dup stepem, dzięki temu jego kawałki mają naprawdę oryginalne brzmienie. Do tego ludzie z którymi współpracuje mówią sami za siebie. Generalnie na płycie dla każdego coś miłego, spragnionych mocniejszych, brudnych dźwięków odsyłam do remixów. Dla fanów lżejszych brzmień oryginały.
Mój osobisty faworyt: Skrillex - Kill Everybody (Bare Noize remix).
A spoza płyty: Skrillex - WEEKENDS!!! (feat. Sirah)
A jak się nie podoba, to Sonny Moore dał się również poznać jako wokalista w zespole From First to Last, to dla tych którzy wolą być emo.
Poś
Autor:
Fuck you, Hipsters!
o
04:19
2
komentarze

Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest
Etykiety:
Jaram się muzycznie,
Poś,
Skrillex
Subskrybuj:
Posty (Atom)