Ostatni dzień Płytowego Grudnia w tej regulaminowej odsłonie. Niestety, mimo zaplanowanych dwóch paczek na 23 grudnia, dziś zaprezentujemy tylko jedną. Carpark dojdzie, jak dojdzie, poczta siła wyższa. Nie ma tego złego, bo piękny zestaw płyt przygotowała Fundacja Kaisera Söze.
Już
nie pierwszy raz spotykamy się z tym labelem na naszych skromnych ŁAMACH. Tym
bardziej cieszy nas to, że przynajmniej w minimalnym stopniu możemy przybliżyć
Wam, czytelnikom, charakter i specyfikę tego niezależnego netlabelu (pozycje
można pobrać zupełnie za darmo, choć
ostatnio FKS wydaje też na nośnikach fizycznych). A więc Fundacja Kaisera Söze
powstała w 2010 roku i przyświeca jej hasło: chcemy tworzyć, edukować,
animować i obserwować. Są to bardzo ambitne założenia, jednak wydaje się,
że Fundacja się z nich wywiązuje. Oto działając na terenie głównie Lublina,
mała oficyna organizuje świetne koncerty i warsztaty oraz jest absolutnie
jednym z najjaśniejszych punktów na kulturalnej mapie miasta ze srebrnym kozłem
w herbie. Ale oprócz tych inicjatyw, Fundacja wydaje oczywiście muzykę. Porusza
się w stylistyce undergroundowej — znajdziecie tu poszukujący hip-hop,
przeróżne odmiany szeroko pojętej, eksperymentalnej elektroniki, jazzu,
improwizacji, techno, noise'u czy ambientu, ale również muzyka, która
przypadnie do gustu "niedzielnemu słuchaczowi" znalazła swoje miejsce
w katalogu oficyny, co za chwilę postaram się udowodnić, a jakże. I jeszcze
jedna sprawa, która wydaje się błahostką, ale jest ważna: najwyraźniej
konferansjerzy mają problem z odczytaniem człona nazwy KAISERA SÖZE, a więc
zobowiązuję się do najdalej idącej pomocy i przedstawiam uprzejmie, jak te trudne
słowa winno się wymawiać. A w tym celu zaprosiłem oczywiście, jakżeby inaczej,
samego >>KAISERA SÖZE<< (UWAGA
SPOILER). Ale przejdźmy już do wydawnictw, które możecie wygrać w naszym
konkursie.
#2
Akademia Kaisera Söze
Owoc
pracy twórczej, która miała miejsce podczas zorganizowanych przez Fundację
warsztatów w ramach Akademii Kaisera Söze, o których nie
omieszkaliśmy Wam donieść drodzy czytelnicy. W ciągu dwóch dni
uczestnicy warsztatów mieli za zadanie stworzyć jakąś wiązkę dźwięków, poznając
przy tym tajniki muzycznej produkcji. Było to możliwe dzięki wsparciu
pochodzącego z Lublina Piotra Kurka, który nie tylko udostępnił swoje
najróżniejsze sprzęty i elektroniczne zabawki generujące fale dźwiękowe, ale
również czuwał na wszystkim (to właśnie autor Edeny zmiksował wszystkie
tracki w jeden set; swoją drogą tego wydawnictwa w chwili obecnej tak naprawdę
jeszcze NIE MA) i wspomagał przybyłych dobrymi radami. Wyszła z tego mieszanka
komputerowego tańca rodem z Raster-Noton ("Peron I, tor II"), hybrydy
stylu Jamesa Kirby'ego i wczesnego Jimmy'ego Tamborello ("Fields Of
Coral"), tanecznych jazd Chemicznych Braci (choćby seria Electronic
Battle Weapon) przełożonych na język Detroit-techno
("Technohard"), obtoczona w jazgotliwej panierce francuzów z Justice
woltyżerka ("Ekle") oraz stąpający mniej więcej po tej samej ziemi,
co Mirt, nawołujący do skrycia się w atomowym schronie, radioaktywny lament
("Sen Bonifacego"). Także fajną Akademię ma ten Kaiser, nawet bym się
zapisał. Ba, jakbym już się zapisał, to NOTOWAŁBYM.
Archiwum
Lubelskiego Undergroundu 1994-2005
A to
już kompilacja przedstawiająca i upamiętniająca dorobek lubelskiej sceny
niezależnej, czy należałoby raczej użyć określenia — undergroundowej. A więc z
jednej strony przed uszami pojawia nam się historia pewnego istotnego okresu
dla tego regionu Polski w kontekście muzyki podziemnej, a jednocześnie mamy tu
zbiór świetnych utworów, a nierzadko są to po prostu chwytliwe piosenki
(pisałem we wstępie, że udowodnię?). "To bardzo eklektyczny zestaw, bo na
jednym krążku możemy posłuchać okraszonej sitarem, hippisowskiej opowieści More
Experience, brudnego, szorstkiego jak papier ścierny, lo-fi'owego grunge'u
Ronette Pulaski czy trudnej do jednoznacznej klasyfikacji,
krautrockowo-jazzowej improwizacji z futurystycznym posmakiem, reprezentowanej
przez Futurę." — napisał ktoś, i w sumie się z tym zgadzam. Nawet polecam
poczytać, co ten ktoś dalej ględził.
Echo
Deal – Totem
Wcisnąłem
PLAY, spojrzałem na okładkę i miałem wrażenie, że za chwilę zostanę wciągnięty
między te dwa nieregularne źródła pofalowanych okręgów. Co prawda nic mnie nie
wciągnęło, ale i tak aura niepokojącej medytacji nad ogromem i siłą
wszechświata jest tu mocno wyeksponowana. Zresztą nie tylko tytułowy opener
porusza się w takim anturażu — cała epka Totem to podróż przez kosmiczne
szlaki i przestrzenie, a w tej podróży pojawiają się między innymi Jerzy
Mazzol, Olgierd Dokalski czy Pablopavo (ta postać pojawia się w zupełnie innej
roli niż zwykle). Całość przypomina mi produkcje Brocka Van Weya, działającego
pod monikerem bvdub. Myślę, że Echo Deal znalazłby z tym kolesiem nić
porozumienia.
Haronim
– Haronim
Haronim miał się ukazać gdzieś w
okolicach 2009 roku, ale do finalizacji projektu nie doszło. Dopiero po śmierci
odpowiedzialnego za beaty Konrada Chyla aka Harp, Bartosz Sobala aka Anonim,
który tworzył teksty i rapował, powrócił do projektu. Do powstałych beatów
napisał teksty, dograł wokale i tak powstał amalgamat post-industrialnej
elektroniki, noise'owych spięć, programowanych bitów, szczypty jazzowej
żarliwości oraz bliskich poezji współczesnej tekstów. No i nie zapominam o
pięciu remiksach dołączonych do całości (odpowiadają za nie m.in. Kucharczyk
czy 1988). Kończąc: Haronim to nie tylko interesujący, undergroundowy
zestaw dźwięków, ale też swoisty hołd dla Harpa.
Pogorzelec Finally Rmxd
Kompilacja zbierająca remiksy utworu
Sebastiana Buczka, "Pogorzelec". Przy mieszaniu, modyfikowaniu i
przekształcaniu ścieżek wzięli udział m.in. Tsar Poloz, Robert Piernikowski,
RSS B0YS czy UL/KR, a więc całkiem ciekawe grono producentów i muzyków.
Estetycznie zastaniemy tu analogowo-elektroakustyczne eksperymenty, coś z
pogranicza nagrań terenowych, noise'u, techno, IDM-u, industrialu, itp., więc
jest to zbiór wymagający, ale za to frapuje. W nocie do wydawnictwa możemy
przeczytać: "Mogłaby być to dramatyczna historia wsi we wschodniej Polsce,
spalonej przez Napoleona w ramach zemsty za miłosny zawód". Trzeba
przyznać, że intrygujące. A tak swoją drogą — gdybym miał zespół, nazwałbym go
właśnie Miłosny Zawód.
Wszystko, co musicie zrobić, to wysłać nam maila na nasz specjalny adres: plytowygrudzien@fyh.com.pl. W tytule musicie napisać „Konkurs świąteczny: nazwa wytwórni, której płyty rozdajemy” (w tym wypadku „Konkurs świąteczny: Fundacja Kaisera Söze”). A w treści maila musicie odpowiedzieć na proste pytanie: „Jaki jest Twój album roku?”.
W każdej serii będziemy przedstawiać inne wytwórnie i inne albumy. Odpowiedzi możecie do nas przysyłać do 23 grudnia. W Wigilię wielkie rozwiązanie całości. Podawane przez Was albumy nie muszą być związane z daną wytwórnią. Chodzi o wszystkie wydawnictwa, które ukazały się w 2014 roku.
***
Ho Ho Ho!
Tomasz Skowyra
POLECAMY LEKTURĘ na Płytowy Grudzień:
06.12: Wstępniak
08.12: Requiem Records
09.12: Lasy Państwowe
10.12: Mystic Production
11.12: Seayou Records
12.12: Music Is The Weapon
13.12: Technosoul
14.12: Endless Happiness
15.12: SeeYouSoon.pl
16.12: Alkopoligamia.com
17.12: Latarnia
17.12: BDTA
18.12: Lado ABC
18.12: fyh!records
19.12: MonotypeRec.
19.12: Bocian Records
20.12: U Know Me Records
20.12: Thin Man Records
09.12: Lasy Państwowe
10.12: Mystic Production
11.12: Seayou Records
12.12: Music Is The Weapon
13.12: Technosoul
14.12: Endless Happiness
15.12: SeeYouSoon.pl
16.12: Alkopoligamia.com
17.12: Latarnia
17.12: BDTA
18.12: Lado ABC
18.12: fyh!records
19.12: MonotypeRec.
19.12: Bocian Records
20.12: U Know Me Records
20.12: Thin Man Records
21.12: Koka Beats
21.12: Brennnessel Records
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw wiadomość.