wtorek, 23 grudnia 2014

PŁYTOWY GRUDZIEŃ W FYH!: Fundacja Kaisera Söze


Ostatni dzień Płytowego Grudnia w tej regulaminowej odsłonie. Niestety, mimo zaplanowanych dwóch paczek na 23 grudnia, dziś zaprezentujemy tylko jedną. Carpark dojdzie, jak dojdzie, poczta siła wyższa. Nie ma tego złego, bo piękny zestaw płyt przygotowała Fundacja Kaisera Söze.


 

Już nie pierwszy raz spotykamy się z tym labelem na naszych skromnych ŁAMACH. Tym bardziej cieszy nas to, że przynajmniej w minimalnym stopniu możemy przybliżyć Wam, czytelnikom, charakter i specyfikę tego niezależnego netlabelu (pozycje można pobrać zupełnie za darmo, choć ostatnio FKS wydaje też na nośnikach fizycznych). A więc Fundacja Kaisera Söze powstała w 2010 roku i przyświeca jej hasło: chcemy tworzyć, edukować, animować i obserwować. Są to bardzo ambitne założenia, jednak wydaje się, że Fundacja się z nich wywiązuje. Oto działając na terenie głównie Lublina, mała oficyna organizuje świetne koncerty i warsztaty oraz jest absolutnie jednym z najjaśniejszych punktów na kulturalnej mapie miasta ze srebrnym kozłem w herbie. Ale oprócz tych inicjatyw, Fundacja wydaje oczywiście muzykę. Porusza się w stylistyce undergroundowej — znajdziecie tu poszukujący hip-hop, przeróżne odmiany szeroko pojętej, eksperymentalnej elektroniki, jazzu, improwizacji, techno, noise'u czy ambientu, ale również muzyka, która przypadnie do gustu "niedzielnemu słuchaczowi" znalazła swoje miejsce w katalogu oficyny, co za chwilę postaram się udowodnić, a jakże. I jeszcze jedna sprawa, która wydaje się błahostką, ale jest ważna: najwyraźniej konferansjerzy mają problem z odczytaniem człona nazwy KAISERA SÖZE, a więc zobowiązuję się do najdalej idącej pomocy i przedstawiam uprzejmie, jak te trudne słowa winno się wymawiać. A w tym celu zaprosiłem oczywiście, jakżeby inaczej, samego >>KAISERA SÖZE<< (UWAGA SPOILER). Ale przejdźmy już do wydawnictw, które możecie wygrać w naszym konkursie.

#2 Akademia Kaisera Söze

Owoc pracy twórczej, która miała miejsce podczas zorganizowanych przez Fundację warsztatów w ramach Akademii Kaisera Söze, o których nie omieszkaliśmy Wam donieść drodzy czytelnicy. W ciągu dwóch dni uczestnicy warsztatów mieli za zadanie stworzyć jakąś wiązkę dźwięków, poznając przy tym tajniki muzycznej produkcji. Było to możliwe dzięki wsparciu pochodzącego z Lublina Piotra Kurka, który nie tylko udostępnił swoje najróżniejsze sprzęty i elektroniczne zabawki generujące fale dźwiękowe, ale również czuwał na wszystkim (to właśnie autor Edeny zmiksował wszystkie tracki w jeden set; swoją drogą tego wydawnictwa w chwili obecnej tak naprawdę jeszcze NIE MA) i wspomagał przybyłych dobrymi radami. Wyszła z tego mieszanka komputerowego tańca rodem z Raster-Noton ("Peron I, tor II"), hybrydy stylu Jamesa Kirby'ego i wczesnego Jimmy'ego Tamborello ("Fields Of Coral"), tanecznych jazd Chemicznych Braci (choćby seria Electronic Battle Weapon) przełożonych na język Detroit-techno ("Technohard"), obtoczona w jazgotliwej panierce francuzów z Justice woltyżerka ("Ekle") oraz stąpający mniej więcej po tej samej ziemi, co Mirt, nawołujący do skrycia się w atomowym schronie, radioaktywny lament ("Sen Bonifacego"). Także fajną Akademię ma ten Kaiser, nawet bym się zapisał. Ba, jakbym już się zapisał, to NOTOWAŁBYM.

Archiwum Lubelskiego Undergroundu 1994-2005

A to już kompilacja przedstawiająca i upamiętniająca dorobek lubelskiej sceny niezależnej, czy należałoby raczej użyć określenia — undergroundowej. A więc z jednej strony przed uszami pojawia nam się historia pewnego istotnego okresu dla tego regionu Polski w kontekście muzyki podziemnej, a jednocześnie mamy tu zbiór świetnych utworów, a nierzadko są to po prostu chwytliwe piosenki (pisałem we wstępie, że udowodnię?). "To bardzo eklektyczny zestaw, bo na jednym krążku możemy posłuchać okraszonej sitarem, hippisowskiej opowieści More Experience, brudnego, szorstkiego jak papier ścierny, lo-fi'owego grunge'u Ronette Pulaski czy trudnej do jednoznacznej klasyfikacji, krautrockowo-jazzowej improwizacji z futurystycznym posmakiem, reprezentowanej przez Futurę." — napisał ktoś, i w sumie się z tym zgadzam. Nawet polecam poczytać, co ten ktoś dalej ględził.

Echo Deal – Totem

Wcisnąłem PLAY, spojrzałem na okładkę i miałem wrażenie, że za chwilę zostanę wciągnięty między te dwa nieregularne źródła pofalowanych okręgów. Co prawda nic mnie nie wciągnęło, ale i tak aura niepokojącej medytacji nad ogromem i siłą wszechświata jest tu mocno wyeksponowana. Zresztą nie tylko tytułowy opener porusza się w takim anturażu — cała epka Totem to podróż przez kosmiczne szlaki i przestrzenie, a w tej podróży pojawiają się między innymi Jerzy Mazzol, Olgierd Dokalski czy Pablopavo (ta postać pojawia się w zupełnie innej roli niż zwykle). Całość przypomina mi produkcje Brocka Van Weya, działającego pod monikerem bvdub. Myślę, że Echo Deal znalazłby z tym kolesiem nić porozumienia.

Haronim – Haronim

Haronim miał się ukazać gdzieś w okolicach 2009 roku, ale do finalizacji projektu nie doszło. Dopiero po śmierci odpowiedzialnego za beaty Konrada Chyla aka Harp, Bartosz Sobala aka Anonim, który tworzył teksty i rapował, powrócił do projektu. Do powstałych beatów napisał teksty, dograł wokale i tak powstał amalgamat post-industrialnej elektroniki, noise'owych spięć, programowanych bitów, szczypty jazzowej żarliwości oraz bliskich poezji współczesnej tekstów. No i nie zapominam o pięciu remiksach dołączonych do całości (odpowiadają za nie m.in. Kucharczyk czy 1988). Kończąc: Haronim to nie tylko interesujący, undergroundowy zestaw dźwięków, ale też swoisty hołd dla Harpa.

Pogorzelec Finally Rmxd


Kompilacja zbierająca remiksy utworu Sebastiana Buczka, "Pogorzelec". Przy mieszaniu, modyfikowaniu i przekształcaniu ścieżek wzięli udział m.in. Tsar Poloz, Robert Piernikowski, RSS B0YS czy UL/KR, a więc całkiem ciekawe grono producentów i muzyków. Estetycznie zastaniemy tu analogowo-elektroakustyczne eksperymenty, coś z pogranicza nagrań terenowych, noise'u, techno, IDM-u, industrialu, itp., więc jest to zbiór wymagający, ale za to frapuje. W nocie do wydawnictwa możemy przeczytać: "Mogłaby być to dramatyczna historia wsi we wschodniej Polsce, spalonej przez Napoleona w ramach zemsty za miłosny zawód". Trzeba przyznać, że intrygujące. A tak swoją drogą — gdybym miał zespół, nazwałbym go właśnie Miłosny Zawód.

Wszystko, co musicie zrobić, to wysłać nam maila na nasz specjalny adres: plytowygrudzien@fyh.com.pl. W tytule musicie napisać „Konkurs świąteczny: nazwa wytwórni, której płyty rozdajemy” (w tym wypadku „Konkurs świąteczny: Fundacja Kaisera Söze”). A w treści maila musicie odpowiedzieć na proste pytanie: „Jaki jest Twój album roku?”.


W każdej serii będziemy przedstawiać inne wytwórnie i inne albumy. Odpowiedzi możecie do nas przysyłać do 23 grudnia. W Wigilię wielkie rozwiązanie całości. Podawane przez Was albumy nie muszą być związane z daną wytwórnią. Chodzi o wszystkie wydawnictwa, które ukazały się w 2014 roku.

***

Ho Ho Ho!

Tomasz Skowyra

POLECAMY LEKTURĘ na Płytowy Grudzień:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw wiadomość.