czwartek, 11 grudnia 2014

PŁYTOWY GRUDZIEŃ W FYH!: Seayou Records



Szósty dzień oczekiwania i daleka podróż, hen daleka do Wiednia. A raczej z Wiednia tutaj, do nas. Seayou Records przygotowało na Płytowy Grudzień paczkę pełną popowych i elektropopowych hitów, których wielu z Was nie zna, a poznać powinno. A że lubimy tę austriacką oficynę, tak jak zwykle ciepłe słowa na jej temat. 


Seayou - już sama nazwa jest tak klawa, że należałoby sprawdzić, co ta mieszcząca się w Wiedniu wytwórnia ma w swoim katalogu. Wiedeń - już to miasto sugeruje, że musi być fajnie, i chociaż sam w stolicy Austrii nigdy nie byłem, to wierzę Jonathanowi Carrollowi, który w Wiedniu po prostu był i jest i chyba do końca życia będzie zakochany. Ale do rzeczy. Seayou Records to podstawa dla każdej osoby, która uważa, że lubi europejski niezal, chociaż z tą europejskością w tej wytwórni bywa różnie, a Japanther i ich albumy wydawane przez Seayou to najlepszy dowód. Właśnie, Japanther - uznany indierockowy duet z Nowego Jorku od jakiegoś czasu decyduje się wydawać właśnie w austriackim labelu. Inny przykład? Ian Fischer & The Present, czyli Amerykanie mieszkający w Wiedniu. Dalej? No to Thieves Like Us, tak przecież popularni u nas w kraju. I The Pharmacy. Tak, spora reprezentacja międzynarodowa postawiła na Floriana i jego Seayou Records. Ale nie zapominajmy o tych artystach z samej Austrii, bo tych też jest dużo i są bardzo ciekawi.

Przede wszystkim Monsterheart. Anna Attar, nad którą zachwycam się, gdy tylko mam okazję. Squalloscope, czyli uroczy rudzielec, który potrafi robić TAKIE DOBRE utwory, że głowa mała. Fijuka lub też połowa duetu pod postacią Ankathie Koi. Warto się nimi zainteresować, bo w Austrii robi się dobrą muzykę. Serio.

UMA - UMA

Debiutancki album niemiecko-austriackiego duetu, płyta, której trzeba posłuchać. UMA, czyli Ella i Florian (małżeństwo), skomponowali urocze electropopowe piosenki. Z jednej strony mamy pościelowe ballady, z drugiej tak zwane delikatne parkietówki. Te piosenki sobie płyną spokojnie, bez żadnego stresu, poganiania, po prostu trwają. A trwają bardzo ładnie, to i bardzo ładny to album. Z duszą i sercem.   

MONSTERHEART - W

To też debiut, choć Monsterheart kilka lat temu wydała pierwszą epkę. Już wtedy zachwycaliśmy się, a ja stałem się wielkim, ale skrytym fanem Anny Attar. Graveyard pop, cokolwiek to określenie znaczy, w jej wykonaniu kupuję w całości. Bo że to pop, to nie ulega wątpliwości. Że ładne piosenki - także. Że Monsterheart ma głowę pełną pomysłów i jest utalentowana - tego nie można kwestionować. I jeszcze te klipy, które ogląda się z ogromnym zainteresowaniem. Żeby tak jeszcze tutaj wpadła na jakiś koncert... Wiem, wiem, pod sceną ustawialiby się młodzi kawalerowie z bukietami i bombonierkami. Byłbym jednym z nich. A póki co - wypada posłuchać W. 

Wszystko, co musicie zrobić, to wysłać nam maila na nasz specjalny adres: plytowygrudzien@fyh.com.pl. W tytule musicie napisać „Konkurs świąteczny: nazwa wytwórni, której płyty rozdajemy” (w tym wypadku „Konkurs świąteczny: Seayou”). A w treści maila musicie odpowiedzieć na proste pytanie: „Jaki jest Twój album roku?”

W każdej serii będziemy przedstawiać inne wytwórnie i inne albumy. Odpowiedzi możecie do nas przysyłać od dzisiaj do 23 grudnia. W Wigilię wielkie rozwiązanie całości. Podawane przez Was albumy nie muszą być związane z daną wytwórnią. Chodzi o wszystkie wydawnictwa, które ukazały się w 2014 roku.


***

Ho Ho Ho!

Piotr Strzemieczny

POLECAMY LEKTURĘ na Płytowy Grudzień:
06.12: Wstępniak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw wiadomość.