Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Enter Shikari. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Enter Shikari. Pokaż wszystkie posty
wtorek, 8 lipca 2014
poniedziałek, 7 stycznia 2013
czwartek, 24 maja 2012
piątek, 3 lutego 2012
Enter Shikari - "A Flash Flood of Colour" (2012, Ambush Reality)
To jest niemal pewne na sto procent – Enter Shikari mają
złych doradców. Bo jak inaczej tłumaczyć można fakt, że z każdą kolejną płytą
(a tyle ich było, ho ho!) staczają się coraz niżej w otchłań wtórności i kiczu,
jeśli nie właśnie tą teorią?
Autor:
Fuck you, Hipsters!
o
11:04
5
komentarze

Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest
Etykiety:
2012,
electronic,
Enter Shikari,
Grindie,
Piotr Strzemieczny,
post-hardcore,
recenzja
poniedziałek, 21 marca 2011
Jesteśmy sentymentalni: Enter Shikari - Take To The Skies (2007, Ambush Reality)
Sentymentem można darzyć Celine Dion, Lionela Richie, Tupaca, Five Horse Johnson, Tesle (tych wykonawców, no, może poza Shakurem, nie polecam), można także pierwszą długogrającą płytę Enter Shikari.
Autor:
Fuck you, Hipsters!
o
13:43
4
komentarze

Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest
Etykiety:
2007,
Enter Shikari,
Jesteśmy sentymentalni,
Piotr Strzemieczny,
post-hardcore,
recenzja,
screamo
środa, 10 listopada 2010
The Qemists - Spirit In The System
Kto zna Enter Shikari ręka do góry! Nikt? No weźcie, słabo. MTV2, o przepraszam, Rocks nie macie? No dobrze, no to kto zna Pendulum? Oooo, widzę las rąk. No to przypomnijcie sobie najnowszą płytę australijskiej formacji. Słaba, prawda? Takie to mało drum’n’bassowe, nieprawdaż? A teraz o Enter Shikari. To taki zespół post-hardcore’owy z St. Albans (UK). I przy okazji to ziomki the Qemists. A kim są wspomniani przed chwilą the Qemists? To pochodzące z Brighton trio muzyków, którzy na początku swojej dźwiękowej działalności bawili się w mocniejszy rock, ale w 1997 roku zdecydowali się na bardziej połamane bity. Taki jeszcze małoznaczący szczegół – wydają dla Ninja Tune.
Swoim pierwszym LP debiutowali w ubiegłym roku. „Join the Q” było płytą przeciętną, żeby nie powiedzieć – słabą. Na Pitchforku dostało notę 2.9 (w skali 1-10). U nas pewnie by to było 2 na 6 (no, może 2.5, gdybyśmy mieli dobry humor). Nowy materiał również nie zachwyca. The Qemists kontynuują recepturę z ich debiutanckiego krążka. Całość rozpoczyna przemega „Take It Back” z Enter Shikari na Featuringu – mocny beat, dużo krzyku i ostre gitarowe granie, czyli to, do czego przyzwyczaili nas chłopacy z St. Albans. O reszcie płyty należałoby jak najszybciej zapomnieć. A o takim cudzie jak „Apocalypse” (wokal robi Rob Hawkins z The Automatic – kojarzycie kawałek ‘Monster”?) nie powinno się wspominać! Po prostu zło wcielone, „Damien z Omenu” zszedł na ziemię kolejny raz, ponownie pani Rosemary postanowiła sobie z mężem zafundować dziecko!
Przykro mi to mówić, ale the Qemists to dla mnie zespół tylko od remixów. To im wychodzi najlepiej…
Sprawdź kawalek „Take It Back”, bo tylko to warto.
Ocena: 2/6
Deser
Autor:
Fuck you, Hipsters!
o
01:52
1 komentarze

Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest
Etykiety:
2010,
Drum and Bass,
Enter Shikari,
Piotr,
recenzja,
The Qemists
Subskrybuj:
Posty (Atom)