poniedziałek, 1 lipca 2013

Rusza Heineken Open'er Festival, polecamy poszczególne koncerty




Rusza Heineken Open'er Festival - największe święto muzyki w Polsce, cztery dni wypełnione brzmieniami, które bardzo dobrze znamy. Jaka będzie tegoroczna edycja? Czy przebije wcześniejsze? Tego jeszcze nie wiemy, ale pierwsze odpowiedzi już w środę!



QUEENS OF THE STONE AGE
Josh Homme to tak utalentowany, zapracowany i twórczy gość, jak stąd do Idaho. I kłótliwy. Bardzo. A na dowód można podrzucić casus Kyuss, w którym Homme poróżnił się z Johnnym Garcią, a potem to każdy odszedł. Dowód numer dwa? Konflikt, już w QOTSA, z Nickiem "S.W.A.T. musi mnie siłą wyprowadzać z mieszkania" Olivieri, potwierdził regułę.Kłótnie kłótniami, ale w przypadku fanów ważniejsza jest muzyka. A ta w wykonaniu Queens of the Stone Age (prawie)zawsze była wyjątkowa. Mocny debiut i rewelacyjne dwa kolejne albumy wpisały Amerykanów na listy najważniejszych rockowych zespołów na świecie. Nie ma się co dziwić, bo takie perełki jak "No One Knows", "Regular John", "Avon", "If Only", "Monster in the Parasol" czy po prostu w większości całe albumy mówiły same za siebie. Co prawda od 2005 Homme i spółka zaczęli łapać zadyszkę, a najnowsze wydawnictwo ...Like Clockwork to niemal bieg emeryta z zepsutym rozrusznikiem serca, ale pewne jest jedno - Queens of the Stone Age to jeden z tych zespołów, których koncertów nie można przegapić. W Polsce już grali w 2005 roku (było fajnie!), mieli też wpaść w 2011 (mogło być fajnie!), ale z powodu ważnych problemów rodzinnych trasy z Soundgarden musieli odwołać warszawski gig. Lato w Gdyni charakteryzuje się standardowo wielkim słońcem i temperaturami, więc nie zagranie "Feel Good Hit of the Summer" będzie uznane za grzech. I oby jak najmniej p r z e b o j ó w z ...Like Clockwork! [pst]
Przeczytaj recenzję... Queens of the Stone Age - ...Like Clockwork


ANIMAL COLLECTIVE
Autorzy jednej z ważniejszych, a może i najważniejszej płyty pierwszej dekady nowego tysiąclecia, artyści o ogromnej pomysłowości i jeszcze większej dyskografii. An-Co już w Polsce występowali, a miało to miejsce w 2009 roku w Jarocinie (kiedy kuratorem był jeszcze Michał Wiraszko!). Mieli zagrać w 2011, ale ponoć gig się słabo wyprzedawał i zrezygnowano (szkoda). Szansa przytrafi się w sobotę w namiocie, gdzie Animale zaprezentują swoje największe przeboje z najnowszym Centipede Hz na czele. Cóż, ostatni długograj tak średnio Amerykanom wyszedł, choć momenty, co trzeba przyznać, były. Niemniej na tych legendarnych freak-folkowców warto zaklepać sobie czas, bo ten występ to będzie naprawdę zwariowane show. [pst]
Przeczytaj recenzję...Animal Collective -  Oddsac
Przeczytaj recenzję...Animal Collective -  Keep
Przeczytaj recenzję...Animal Collective -  Centipede Hz
 

BLUR
Krytykowano ich za wydany w 1991 roku, podchodzący pod ówczesną brytyjską scenę "baggy" krążek Leisure, a Modern Life is Rubbish bardziej podobał się krytykom niż słuchaczom, przez co zaliczył mocną porażkę finansową. Wszystko odmienił rewelacyjny, przyszykowany w zaledwie niecały rok Parklife - album, który w pierwotnej wersji miał dopiec rodzinie królewskiej i pałacowi Buckingham (okładka i tytuł płyty, który miał brzmieć Soft Porn). I od tego momentu możemy mówić o odrodzeniu/docenieniu Blur. Dyskografia tej legendarnej formacji liczy tyle hitów, że nie sposób je wszystkie wymienić, ale... idealnym przedsmakiem przed występem w Gdyni niech będzie wydana w ubiegłym roku koncertówka Parklive z sierpniowego gigu w Hyde Parku i otwierające całość, wyśpiewywane razem z publicznością "Girls and Boys". Blur uważani są za jeden z bardziej przewartościowanych składów ever, przez innych - jako jeden z ważniejszych. Gdzie leży prawda? Ciężko stwierdzić, ale o wielkim powrocie mówili wszyscy i chyba większość wyczekuje na nowe nagrania, które mają pojawić się tuż, tuż (wierząc w opowieści Damona Albarna). "Song 2", "For Tomorrow", "Bank Holiday", "Thisis a Low", "Coffee and TV", "Tender", "Battery In Your Leg" czy "Essex Dogs" - utwory, na które warto czekać można wymieniać w nieskończoność. [pst]


THESE NEW PURITANS
Z jednej strony These New Puritans grają utwory ładne, z drugiej strasznie przewidywalne i po pewnym czasie nudzące. Ale znam przynajmniej jeden ogromny plus tych kawałków - są rozpoznawalne, łatwo powiedzieć: "o, to przecież gra These New Puritans". W Polsce grali już i grali też w Gdyni i na Openerze - w 2011, rok po wydaniu rewelacyjnie ocenianego Hidden. Teraz znowu przyjadą nad Bałtyk, tym razem z prawdziwą świeżynką z czerwca, Field of Reeds. W namiocie będzie melancholijnie i kapeczkę mrocznie.[pst]


ARCTIC MONKEYS
Występ Queens of the Stone Age to z całą pewnością jedno z ważniejszych wydarzeń Heineken Open'er Festivalu, więc jak nazwać koncert wiernej kopii (od 2009 roku, czyli od czasu wydania Humburg) formacji Josha Homme'a? Nie da się ukryć, że odkąd frontman QOTSA zaczął podrzucać płyty doradzać Alexowi Turnerowi i produkować Arktyczne Małpki, coś się z nimi stało. Ja wiem, że nie można wiecznie żyć czasami z "indie 2.0" czyli debiutanckiego Whatever People Say I Am, That's What I'm Not, no ale.... Brytyjczycy w Gdyni grali w 2009 roku, a podróży do Polski wspominać pozytywnie raczej nie będą, chyba że lubią kontakty z piorunami. W tym przypadku też jest pewien pewnik - nie będzie gorzej niż cztery lata temu. Chyba że przywdzieją kraciaste koszule i będą się silić na grane stonera. Na pewno ciekawostka, ale też taka pozycja, którą swobodnie można ominąć.[pst]
Przeczytaj recenzję... Arctic Monkeys - Suck it and See


DISCLOSURE
Naprawdę tacy dobrzy czy może sezonowy hype? Autorzy jednego z głośniejszych debiutów czy płyty jednak przereklamowanej? Mistrzowie singli czy twórcy materiału zwartego jak...coś niesamowicie zwartego? Tyle pytań, a odpowiedź, chociaż częściowo, przyniesie openerowy gig.
W Polsce, a dokładniej w Warszawie, już w tym roku grali. Na swój debiutancki Settle zaprosili śmietankę artystyczną, z Jamie Woonem na czele. Jacy są Disclosure? Przede wszystkim taneczni i staroświeccy. Czego by nie mówić o ich niedawno wydanym albumie, jedno trzeba przyznać - mają smykałkę do radiowych hitów i w Gdyni na pewno to wykorzystają. Rewelacyjnego występu raczej się nie spodziewajmy, ale kilkanaście minut pewnie będzie można się spróbować pokręcić. Bo o tańcu zapomnijmy, zgromadzony w piątek w namiocie tłum fanów z pewnością to uniemożliwi. [pst]
Przeczytaj recenzję... Disclosure - Settle


KENDRICK LAMAR
Ten gość w ubiegłym roku połączył środowisko hiphopowe z niezalowym, a zrobił to ze znakomitym skutkiem. O jego drugim studyjnym albumie Good Kid, M.A.A.D. city pisali dosłownie wszyscy i wszyscy wystawiali mu pozytywne laurki. I nieważne, czy byli to ortodoksyjni fani rapu, czy wielbiciele brzmień rockowych. Lamar, nie siląc się na zbytnie upiększanie języka, stanął na wysokości zadania i już teraz możemy mówić o Kendricku jako jednym z ważniejszych MC młodego pokolenia. W rok po wydaniu Good Kid, M.A.A.D. city Amerykanin przyjedzie do Polski i, poza występem A$AP Rocky w Warszawie, to jedno z istotniejszych wydarzeń hip-hopowych nad Wisłą. Jego set na Heineken Open'er Festivalu ma szansę przyćmić koncert Nasa, co jeszcze kilka dobrych lat temu było nie do pomyślenia.[pst]


TAME IMPALA
Jak dla mnie zespół Kevina Parkera to zdecydowanie najjaśniejszy punkt w line-upie gdyńskiego festu. Doceniam Blur, Queens Of The Stone Age czy Kendricka Lamara, ale to jednak autorzy naszej płyty roku będą się dla mnie liczyć najbardziej. Dlaczego? Z kilku prostych przyczyn. Parker ma talent to pisania znakomitych i wyrazistych piosenek (polecam sprawdzić ten bonus z Lonerism, który pokazuje tylko, ile jeszcze pomysłów ma ten gość), dodatkowo te kawałki brzmią tak, jakby zostały nagrane w przez dinozaurów rocka w latach 60. czy 70., a jednocześnie słychać tu jakiś powiew świeżości. Podejrzewam, że ich występ live to jakiś pieprzony wehikuł czasu, zupełne oderwanie od teraźniejszości i uroczysty hołd dla starych, dobrych czasów. Ciekaw jestem, jak Parker rozwinie ten projekt, bo jest o co walczyć. Fani w Polsce wreszcie będą mogli się o tym przekonać naocznie. Krótko mówiąc: występ Tame Impala na Openerze może być jednym z najbardziej porażających w całej historii tego eventu.  TRZEBA TAM BYĆ.[sko]
Przeczytaj recenzję... Tame Impala - Lonerism

MIGUEL
Kolejny zaskakujący, a zarazem świetny strzał organizatorów gdyńskiej imprezy. Niejaki Miguel Pimentel to obok Franka Oceana i Thundercata czołowa postać współczesnego r&b. A stało się to przede wszystkim za sprawą wydanego w zeszłym roku drugiego albumu Kaleidoscope Dream. Na sofomorze udało mu się udanie wtłoczyć najświeższe patenty z krainy pościelowego soulu i melancholijnego r&b do piosenkowej formuły. Ponadto jego „Adorn” wielokrotnie pojawiał się w najróżniejszych podsumowaniach najlepszych tracków roku, a ostatnio Miguel zagościł w numerze „#beautiful” Mariah Carey. Zatem wszystko idzie ku górze, na każdym froncie typ zgarnia całą pulę. Pozostaje tylko czekać na kolejne ruchy ze strony młodego songwritera, bo przyszłość naprawdę może należeć do niego. Tymczasem natrafia się okazja do sprawdzenia jego talentu na żywo. Więc kto może, niech wykorzystuje. Serio.[sko]

NAS
Tutaj trochę nie za bardzo będę w stanie napisać coś sensownego. Bo niby co? Że Nas to jeden z największych raperów w historii tej gry? Że jego Illmatic to dla wielu opus magnum hip-hopu, zahaczające o sferę sacrum nieskazitelne arcydzieło, z jednymi z najgenialniejszych nawijek i panczy i najznamienitszymi podkładami ever? Pewnie można i tak, ale spójrzmy na Nasa z dzisiejszej perspektywy. Po osiemnastu latach od genialnego debiutu wydaje świetnego longpleja Life Is Good i znowu pokazuje, że nie powiedział jeszcze ostatniego słowa w temacie hip-hopu. Podkłady i dojrzały rap zawstydzają większość konkurencji, choć Nasir nie musi już niczego udowadniać. Słychać, że po prostu bawi się rapem, bo to zwyczajnie sprawia mu radość. Mam nadzieję, że na Openerze zapoda kozacki set numerów i udowodni wszystkim, że wciąż jest wielki. Choć to tak naprawdę tylko formalność, bo Nas pewnie nigdy z formy nie wyjdzie.[sko]

NICK CAVE AND THE BAD SEEDS
Tyle lat na karku, a Nick cały czas w formie. I nieważne, czy chodzi o działalność Grinderman, Bad Seeds, soundtracki, featuringi czy - z zupełnie innej gruszki - kwestie literatury (rewelacyjne Śmierć Bunny'ego Monre) - w każdym aspekcie Cave zawsze stawał na wysokości zadania, raczej nigdy nie zawodził. Ostatni album Bad Seeds, wydany w tym roku Push the Sky Away, nie zaskakiwał niczym, niczym też nie zawodził - był takim albumem, jakiego się od Nicka Cave'a spodziewaliśmy. Koncertowo ten ponad pięćdziesięciopięcioletni Australijczyk to również pewna firma. Podczas koncertu w Gdyni spodziewać się możemy raczej promocji ostatniego longpleja, chociaż chyba powinniśmy liczyć na coś z Murder Ballads, From Her to Eternity czy Tender Prey. Oj tak, to będzie bardzo dobry gig![pst]

FUKA LATA
O tej formacji pisałem już przy okazji zapowiedzi OFF Festivalu i teoretycznie mógłbym tamte słowa powtórzyć. O Fuce Lata nie można powiedzieć złego słowa, chociaż w polskich internetach nadal o nich mało. Dwie ostatnie płyty pozamiatały. Saturn Melancholia brzmiała o niebo lepiej niż wcześniejsze Other Sides, ale jeśli ktokolwiek oczekiwał po electric princess powtórki z rozrywki, ten był w błędzie. Najnowsza epka  zaprezentowała duet w nowym, bardziej eksperymentalnym świetle. Jak Fuka Lata wypadnie na żywo? Ano zapowiada się dość ciekawie, patrząc na opinie po występie w ramach POP Montreal. To zresztą chyba najciekawszy rodzimy reprezentant na Openerze. Nie można zatem odpuścić ich koncertu![pst]
Przeczytaj recenzję... Fuka Lata - Saturn Melancholia

STEVE REICH
Kogoż on nie inspirował, czego nie nagrał i ilu artystom dał materiał do zabawy! Steve Reich - prawdziwa legenda, człowiek o ogromnej wiedzy muzycznej, talencie i niesamowitym słuchu (o dodatkowym atucie, pomysłowości, niech świadczy chociażby stworzenie "Music for 18 Musicians"!). Podczas koncertu w Gdyni Reichowi towarzyszyć będzie formacja The Ensemble Modern, z którą legendarny i z pewnością jeden z najwybitniejszych kompozytorów wykona wspomniane, blisko godzinne "Music for 18 Musicians". Fani wiolonczeli, klarnetów, skrzypiec, fortepianów i innych pięknych instrumentów już zacierają dłonie. Fani elektroniki raczej też, w końcu Reich to inspirator wielu DJ-ów, producentów.[pst]

PLUM
Drugi najciekawszy polski projekt na tegorocznym Openerze i jednocześnie zespół najbardziej dojrzały, z dwoma rewelacyjnymi ostatnimi długograjami - wydanym w 2011 Hoax i dorzuconym rok później Emergence. Mało tego, obie płyty znalazły się w naszych podsumowaniach rocznych, a wylądowały dość wysoko. Nieważne, bo istotne jest to, jak Plum prezentują się na scenie. A koncertowo zespół braci Piekoszewskich to prawdziwa petarda, marka oznaczająca dobre granie na żywo i jeszcze lepszy klimat. Jeśli chcielibyśmy określić Plum jednym zdaniem, to najlepszym byłoby chyba "weterani ze świeżym podejściem", bo muzyka tego zespołu choć odkryta lata temu i powielana miliardy razy, to coś, czego można być pewnym. Formacja Piekoszewskich wałkuje to, co co znamy chociażby z nagrań Sonic Youth, Queens of the Stone Age, Polvo czy The Jesus Lizard, ale robi to w sposób porządny. I wiecie co? Oni chyba nigdy nie zagrali złego koncertu!
[pst]
Przeczytaj recenzję... Plum -  Hoax
Przeczytaj recenzję... Plum -  Emergence
KALIBER 44
Nie tylko rockiem i elektroniką człowiek żyje, a jest też rap, tak dumnie reprezentowany na Heineken Open'er Festivalu. Zagraniczne gwiazdy to jedno, ale nie wolno zapominać o naszych reprezentantach. A ci w Gdyni mogą robić wrażenie. Kaliber 44 - wielki powrót. Legendarna formacja, o której głośno zrobiło się ostatnio ze względu na film Jesteś bogiem na Openerze zaprezentuje swoje największe przeboje, a przez tych kilka lat działalności nagrali trzy rewelacyjne płyty wypełnione takimi szlagierami jak "Film", "Magia i Miecz", "+/-", "Konfrontacje", "Normalnie o tej porze", "Baku baku to jest skład" czy nieśmiertelne "Moja obawa (bądź a klęknę)" i "Nasze mózgi wypełnione są marią". Co ważne, w Gdyni K44 wystąpi w prawie macierzystym zestawieniu, czyli Abra dAb, Joka i DJ Feel-X, a gościnnie pojawić ma się także m.in. Gutek. Brzmi bardzo ciekawie.[pst]

JONNY GREENWOOD
 Członkowie Radiohead w tym roku szturmują nasz kraj. Thom Yorke wpada do Poznania ze swoim Atoms For Peace, Jonny Greenwood zajedzie do Gdyni i zabierze się za jedno z ważniejszych dzieł również obecnego na Openerze Steve'a Reicha, "Electric Counterpoint". Co ciekawe, gitarzysta "Radiogłowych" wszystkie ścieżki na wspomnianej kompozycji dograł sam i sam zagra też na scenie głównej, którą przecież już bardzo dobrze zna. Greenwood występował na niej w ubiegłym roku, a za koncertowego partnera miał Krzysztofa Pendereckiego. Kto odpuści, ten gapa, bo zapowiada się kolejne ciekawe wydarzenie. A przecież po Greenwoodzie na scenie pojawi się sam autor "Electric Counterpoint", Steve Reich.[pst]

KTO JESZCZE?

To oczywiście nie są wszyscy wykonawcy, jakich będziemy mogli zobaczyć na trwającym od środy do soboty festiwalu. Materiał ze swojej nowej płyty zaprezentują Editors, którzy Polskę kochają chyba jak nikt inny, a uczestnicy Openera mogli podziwiać Brytyjczyków w 2009 roku. Środę oficjalnie otworzy folkowy set Patricka The Pana, tegorocznego debiutanta (który na bandcampie udostępnił swój album jeszcze pod koniec ubiegłego roku). Fani melancholijnego post-punka ostrzą sobie zęby na gig Savages, jednej z nadziei niezalowego grania, faworytów zagranicznych mediów. I chociaż ich debiutancki album był nudny jak sto pięćdziesiąt, to na sam występ warto się przejść. Tent Stage będzie pękać w szwach podczas gigu Alt-J, ale nie mniej osób ten sam namiot ugości na ośmiobitowym występie Crystal Castles (kolejni, którzy mają stały bilet do Polski). Autorzy trzech albumów, z których tylko debiut brzmiał ciekawie, to sceniczni mistrzowie. Ich muzyka nie musi poruszać, może nudzić w wersjach studyjnych, ale na koncertach to zupełnie inna bajka.
W czwartek czekają nas występy wspomnianych wyżej Fuka Lata czy Tame Impala, ale nie można zapominać o Junip. Co prawda Jose Gonzalez lepiej prezentuje się w wersji solowej niż wraz z kolegami, ale koncert na OFF Festivalu w 2011 wypadł korzystnie. Co prawda od tego czasu Junip wydali nowy album, który, mówiąc młodzieżowo, po prostu "ssie", ale może zagrają coś starego. 
Co jeszcze? W piątek ciekawie zapowiada się set Kixnare'a i Teielte w Alter Space, a po nich, na sam koniec koncert Rykardy Parasol, która na scenie zawsze wypada bardzo ładnie. Palma Violets postarają się udowodnić, że faktycznie są nadzieją rocka, a zachodni recenzenci mieli rację przy wystawianiu pozytywnych laurek. The National zamkną piątkowy dzień na Opener Stage, co nie jest do końca dobrym rozwiązaniem, bo to przecież n i e s a m o w i c i nudziarze i nowa płyta nie pomoże (chociaż może jednak?). A ostatni dzień festiwalu, sobota, to Mount Kimbie w Tent Stage, czyli polska wiosna i jesień w rytmie właśnie tego londyńskiego duetu. Davvendra Banhart zaprezentuje swoje najnowsze oblicze znane z Mali, czyli coś naprawdę ładnego i ciekawszego niż na wcześniejszych wydawnictwach. Peter J. Birch, czyli Piotr Brzeziński, członek rewelacyjnego Turnip Farm, postara się na scenie Alter Space dostarczyć widzom/słuchaczom kapkę powiewu folku rodem ze Stanów, a UL/KR, również w tym samym miejscu, zaprezentują materiał ze swoich dwóch albumów, więc z pewnością będzie melancholijnie, ciężko i "złowieszczo". 

Tak wygląda tegoroczny Opener. Dla każdego chyba coś miłego, chociaż kasacja sceny młodych talentów wydawać się może jako lekko nietrafiony pomysł. Wcześniej w końcu mogliśmy zobaczyć kilka ciekawych składów, o których niedawno zrobiło się głośno.[pst]


Tomasz Skowyra
i Piotr Strzemieczny




1 komentarz:

  1. Like a clockwork jest dobrym albumem. Nie wiem skąd te słowa o zadyszkach. Zadyszka, to była na Era Vulgaris. Miał dobre momenty, ale album był w większości zwyczajnie nudny.

    OdpowiedzUsuń

Zostaw wiadomość.