Prezentujemy pierwsze podsumowanie tegorocznych wydawnictw. Dziś najlepsze utwory, jakie ukazały się w 2013 roku. Nie single, bo to by było zbyt szablonowe. Utwory! - to jest wyzwanie. Żeby było ciekawiej, połączyliśmy dwa światy - ten nasz lokalny i wielki, ZACHODNI. Miłej lektury.
10. Kaseciarz - "The State"
z płyty Motörcycle Rock and Roll
Rety jak ja lubię tego typu kawałki. Krótkie głośne i skuteczne ciosy prosto w twarz. Kiedyś Lemmy z Motorhead powiedział, że dobra piosenka powinna brzmieć tak, jakbyś walnął kogoś w ryj a potem uciekał przed siebie. Najlepiej motocyklem przez autostradę, wstrzykując sobie w tym czasie heroinę. Polecamy całą recenzję płyty.
Jakub Lemiszewski
***
9. Coldair - "Sign"
z płyty Whose Blood
Tobiasz z każdą kolejną płytą zagłębia się coraz bardziej w amerykański folk spod znaku Sufjana Stevensa i Justina Vernona, a "Sign" to bardzo ładne nawiązanie do twórczości autora niedoszłej serii albumów o wszystkich stanach. Bardzo ładna linia melodyczna, bardzo ładny tekst. Wystarczy posłuchać otwierającego "It’s been a long time It’s been a long time Since I saw the game of your face" i następujące rozszerzenie melodii, żeby docenić piękno kawałka i przemyślane podejście do aranżacji. Whose Blood to jedno z lepszych polskich wydawnictw, a "Sign" to jeden z lepszych - przynajmniej według mnie - rodzimych singli w tym roku. Polecamy całą recenzję płyty.
Piotr Strzemieczny
***
8. Sorja Morja - "Stany"
z płyty Nowy Utwór/Stany
Sorja Morja to poznańsko-warszawski projekt gościa znanego również jako Damiano CZ (kto pamięta super hit "Zakazany Smak" ręka do góry) oraz wokalistki - Ewy. "Stany" to fantastyczna, finezyjna, lekka i pomysłowa kompozycja. Z jednej strony nieoczywiste struktury, z drugiej chwytliwa melodia i osobliwy nastrój. Pop przyszłości? Oby!
Jakub Lemiszewski
***
7. Veronica Falls - "Teenage"
z płyty Waiting For Something To Happen
Promujący album Waiting For Something To Happen singiel „Teenage” znajduje swoje miejsce na liście najlepszych singli 2013 z powodu przywrócenia wiary w prostotę. Chwała zespołowi za pisanie dobrych piosenek opartych na czterech akordach, bardzo nienowoczesnym, acz inteligentnym aranżowaniu harmonii wokalnych i śpiewaniu o takich błahostkach jak rycie imion na drzewach. Fajnie, że jest grupa, która bez napinki i technicznych popisów potrafi ująć takimi chwytliwymi, smutno–słodkimi utworami jak „Teenage. Polecamy całą recenzję płyty.
Marcin Lewandowski
***
6. David Bowie - "The Next Day"
z płyty The Next Day
Jeden z lepszych powrotów w tym roku, jeden z lepszych utworów w tym roku, aż w końcu jeden z lepszych otwieraczy w tym roku. Powolne rozkręcanie i petarda w refrenie: Here I am/Not quite dying/ My body left to rot in a hollow tree. Tytułowym utworem Bowie pokazał, że po latach przerwy i milczenia nadal jest w formie i potrafi pisać dobre kawałki. Polecamy całą recenzję płyty.
Piotr Strzemieczny
***
5. Arcade Fire - Reflektor
z płyty Reflektor
Ten singiel to z pozoru jedna wielka kpina, a zarazem uosobienie całej płyty o tym samym tytule: trwa siedem minut z górką, już na wstępie dostajemy francuskie zaśpiewy w angielskojęzycznym kawałku, brzmi to wszystko na papierze na kiepski dowcip. A jednak! Nieprzekładalności dźwięku na papier jest tu czynna, w rzeczywistości długość utworu zamiast nużyć wciąga, a bogactwo wyrazu daje wrażenie rozległej panoramy. Może jest w "Reflektorze" szydera ze współczesnych muzycznych standardów, a może zwyczajnie w takiej właśnie postaci przyśnił się Arcade Fire. Jakkolwiek było, nikt przedtem nie wkurwił Noela Galaghera tak pięknie.
Jacek Wiaderny
***
4. Marika Hackman - "Cinnamon"
z płyty Sugar Blind
Piękno i prostota w jednym. Oprócz Laury Marling żadna inna dziewczyna nie gra dziś tak ładnego folku. Gitara, damski wokal, w tle jakieś udziwnienia, które lepiej sprawdzają się jednak w wersji akustycznej. W piosenkach Mariki Hackman czuć ten smutek i przygnębienie, które uwodzą i wciągają. "Cinnamon" jak narkotyk, uzależnia. A sama Marika? Rośnie nam kolejna folkowa gwiazdka z potencjałem na prawdziwą gwiazdę. Przez wielkie GIE. Polecamy całą recenzję płyty.
Piotr Strzemieczny
***
3. Autre Ne Veut - "Play By Play"
z płyty Anxiety
Nie da się tego inaczej nazwać: Arthurze Ashinie – spieprzyłeś sprawę z sofomorem. Mając predyspozycje i SMYKAŁKĘ do tworzenia znakomitych numerów, nie tworzy się tak rozczarowujących, rozwlekłych i z lekka mdławych albumów. To mogło wyglądać inaczej, bo jak odpala się pierwszy indeks Anxiety, praktycznie bezwarunkowo wdycha się cielesną moc „Play By Play”. Najsilniejszą bronią tej pławiącej się w oceanie współczesnego r&b pieśni bez wątpienia jest epicki, niezwykle żarliwy i przepełniony emocjami chorus, jawiący się w moich uszach istną popową ekstazą. To singiel z rodzaju tych, w których refren mógłby trwać w nieskończoność. O jego sile przekonaliśmy się w tym roku na OFF Festiwalu, gdzie porażenie było jeszcze bardziej sugestywne. Szkoda tylko, że całe Anxiety nie ma w swojej trackliście wyłącznie takich bomb. I właśnie to spieprzyłeś Arthurze, nawet nie wiesz jak bardzo. Polecamy całą recenzję płyty.
Tomasz Skowyra
***
2. Laura Marling - "Take the Night Off"
z płyty Once I Was an Eagle
Drugie miejsce w rankingu, czyli że jedno z lepszych nagrań AD 2013? Być może tak. Laura Marling dorosła. Dojrzała i powoli staje się jedną z ważniejszych postaci niezalowego świata muzycznego. To już nie jest tylko urocza blondynka (albo szatynka) z gitarą, która dogrywała wokale u Mystery Jets, to nie jest też byle jaka folkowa wokalistka, która mogła pochwalić się związkiem z typem z Noah and the Whale czy Mumford and Sons. To w pełni ukształtowana artystka, która nagrywa przejmujące i wzruszające utwory. Takim jest "Take the Night Off". To nie jest zwykła piosenka. To historia, która wciąga słuchacza i przenosi w świat narracji Laury. Jeśli to nie jest dowód na piękno muzyki, to nie wiem, co nim może być. Polecamy całą recenzję płyty.
Piotr Strzemieczny
***
1. Jon Hopkins - "Open Eye Signal"
z płyty Immunity
Nasz numer jeden moze być dla was niemałym zaskoczeniem. Nie ukrywam, że dla mnie jest. Wybór najlepszego utworu w roku jest rzeczą równie trudną, jak ruszenie się z kanapy po wigilijnej kolacji, ale nie niemożliwą do zrealizowania! Jon Hopkins dał nam w tym roku powód, aby jednak wstać z tej kanapy i zacząć ruszać naszym ciałem. Jednym z nich jest utwór "Open Eye Signal", który będąc pierwszym singlem z tegorocznego albumu Jona zwiastował wydanie naprawdę genialnego albumu. Ten ośmiominutowy kawałek stanowi świetny miks minimalistycznego spojrzenia na muzykę elektroniczną z parkietowym wymiataczem.
Wojciech Irzyk
***
Redakcja FYH!
A gdzie się podział Justin, Shigeto? Trochę się nie zgadzam z tą listą
OdpowiedzUsuń