sobota, 1 marca 2014

SINGLE MIESIĄCA: luty



Albumowo jakoś nie ma szału w tym roku, ale myślę, że to wszystko jeszcze się rozkręci. Dlatego teraz lepiej bliżej przyjrzeć się pojedynczym trackom. Tak jak w zeszłym miesiącu, zapraszamy na zestawienie najciekawszych naszym zdaniem singli, tym razem lutego. Aha, w tym miesiącu nie będziemy pisać o: Nicki Minaj z karabinami, nowym kawałku irlandzkiej kapelki U2, „chilloutowymsinglu Coldplay, obu nieprzeciętnie miernych singlach Klaxons, mdłym numerze Wild Beasts, przynudzających The Horrors, „muzycznej” próbie Doroty Masłowskiej, brudnych interesach Much, Edycie Herbuś w samochodzie i o wielu, wielu innych. I jeszcze info: w zestawieniu pojawiają się przede wszystkim single (czyli potencjalne „radiowe hity” do zapętlania, choć niektóre propozycje to całkowicie subiektywne strzały), które pojawiły się w danym miesiącu, choć znajdą się w nim również kawałki nieco starsze. A to dlatego, że niektóre numery giną gdzieś w oceanie internetu i przychodzą do nas z opóźnieniem. Zwyczajnie szkoda byłoby je pominąć, dlatego nazwa miesiąca odnosi się również do czasu, w którym udało nam się ogarnąć dany singiel i wydaje nam się, że warto o nim napisać. A wiadomo, że na bank o czymś zapomnieliśmy albo coś przeoczyliśmy w tym miesiącu, więc za 30 dni będzie okazja do nadrobienia. Tyle.



Crab Invasion: One Day

Z okazji Walentynek doszło do prawdziwego wysypu specjalnych, uroczystych piosenek, idealnie pasujących na ten jeden dzień. I w ten jeden jedyny dzień roku, również mój ulubiony obecnie polski zespół, Crab Invasion postanowił podzielić się z fanami iście walentynkową, romantyczną wręcz piosenką. W „One Day” znajdziemy cały pakiet „wykwintnych progresji akordów” (klawisze!), piękne melodie i softrockową słodycz. „Pluszowo-różowo-softrockowo-pościelowo”? W zasadzie ta zbitka zaproponowana przez same Kraby wyczerpuje temat. Ja mogę od siebie tylko rzucić garść kojarzących mi się z „One Day” tropów: „The Fool Of The Hill” (czy rozpoczynający utwór akord nie brzmi jak ten z kawałka The Beatles?), „Caught” (w końcu ten sam rodzaj czaru), band Player (to w zasadzie nie skojarzenie, a wręcz podpowiedź od Kuby ZaStarego), w którym na basie pomykał sam Ridge Forrester (btw, od tego roku tak wygląda nowy Rigde…), no i jakiś Prefab Sprout, Hall & Oates czy Steely Dan (solówka oczywiście, choć nie tylko). Jednym zdaniem kończąc: świetny nowy numer Krabów, który nieprzypadkowo rozpoczyna zestawienie singli miesiąca.
♪ Posłuchaj


Kitty: ♥ ♥ 285 ♥ ♥

Dziewczyna znowu zadziwia zmianą stylistyki, ale po raz kolejny udaje jej się nagrać wymiatający banger. Piosenka napisana ku pamięci miejscówki 285 Kent, która ostatecznie została zamknięta, a więc pozostaje już tylko dopisać wymowne R.I.P. Ale pozostawiając warstwę sentymentalną – wychodzący od marzycielskiego intro „♥ ♥ 285 ♥ ♥” to kolejny krok w stronę klubowych klimatów (wystarczy przypomnieć sobie zapowiadający debiutancki album FloverViolence numer „Second Life” oparty o d&b-owy loop), bo na wysokości 1:16 raperka zaczyna swoją cloud-rapową nawijkę (swoją drogą – podniósł jej się FLOW) na rasowym, parkietowym beacie (za który odpowiedzialny jest jeszcze nie Skrillex, ale niejaki Pinkiepieswear), który z powodzeniem mogłaby zagarnąć dla siebie Katy B, a nawet Kylie. Później nastroje się zmieniają i znowu do głosu dochodzi delikatny vibe z intro, a potem znowu jest szybciej i wychodzi z tego intrygująca huśtawka. Przyznaje, że Kitty co chwila mnie rozwala, a ten track tylko bezlitośnie to potwierdza. Po raz kolejny zresztą <3.
♪ Posłuchaj


Derevolutions: Automate Your Soul

Czasem coś zupełnie niepozornego może poprzewracać nam w głowach. Tak właśnie jest z tym wałkiem. Teoretycznie jest to numer w duchu fajnych łupanek z Kitsuné, a więc w zamyśle raczej niezbyt inwazyjna rzecz, tląca się w głowie tylko przez dosłownie moment lub dwa. Jednak jest coś w tym zapętlonym, a potem zagęszczonym motywie zsamplowanych ścinek wokalnych, co każe mi ripitować "Automate Your Soul" kilka razy dziennie. Może działa tak tylko na mnie, to bardzo prawdopodobne, ale cóż poradzę, skoro nie potrafię się na razie uwolnić od tej dyskotekowej rozróby. Warto wypróbować na sobie.
♪ Posłuchaj


Todd Osborn: 5thep

Dawno już nie słyszałem niczego nowego w wykonaniu Todda Osborna (znanego wcześniej jako po prostu Osborne), dlatego tym bardziej cieszy, że u niego sprawy mają się bardzo dobrze. Najnowszy singiel wyjęty ze świetnej epki Michigan Dream pokazuje, że gość nadal podąża obraną na debiucie dancefloorową ścieżką. Różnica polega na tym, że „5thep” wpisuje się w estetykę nu-disco (cała epka również jest trochę zróżnicowana w porównaniu z Osborne), a takie numery jak „Downtown” czy „Ruling” leżą jednak bliżej tanecznej elektroniki z lat dziewięćdziesiątych. Oczywiście i tutaj duch najntisowy (pocięty wokal przywodzi na myśl „Jacques Your Body”, c’nie?) jest obecny, bo z łatwością można dopatrzeć się tu french-touchowych wpływów (pachnie mi to solowymi wyczynami Thomasa Bangaltera). W każdym razie fajnie, że Todd się odezwał i to w dobrym stylu (jak zwykle zresztą).
♪ Posłuchaj


Annie feat. Bjarne Melgaard: Russian Kiss

„Shake A Fist For The Russian Kiss!”. Pewnie niewielu wiedziało, że blond włosa Norweżka tak mocno angażuje się w politykę. A jednak – Annie ostro sprzeciwia się polityce „ochrony tradycyjnych wartości” Władimira Putina, dlatego też postanowiła działać. A że jej domeną jest piosenka, więc postanowiła nagrać protest-song, któremu towarzyszy również wymowny teledysk. Ale abstrahując już od całej otoczki, warto spojrzeć na sam kawałek, bo przecież manifest jest piosenką. Bardzo łatwo wychwycić nawiązanie do „French Kiss” Lil Louisa, co od razu mówi o stylistyce „Russian Kiss”. Skandynawska songwriterka znowu sięga po disco i house z lat 90., tworząc kolejny świetny numer, który spokojnie mógłby się znaleźć na wydanej w zeszłym roku epce A&R (powiedzmy zaraz po „Invisible”). Właśnie tak powinno się nagrywać protest-songi! No i oczywiście czekamy na kolejne single, epki czy albumy Annie.  
♪ Posłuchaj
 

Bok Bok feat. Kelela: Melba's Call

Co najbardziej podoba mi się w tym tracku? To, że brzmi jak remix kawałka Keleli, popełniony przez Jensen Sportag. Ale duet z Nashville w ogóle nie maczał palców przy „Melba’s Call”. Cały amorficzny, porozjeżdżany sznyt zapewnia Bok Bok, czyli jeden z ziomków i architektów znakomitego Cut 4 Me. Muszę przyznać, że gdyby ten kawałek wszedł na zeszłoroczny album songwriterki, to prawdopodobnie znalazłby się na podium, a już na pewno w Top 5. Super, normalnie nie mam pytań, świat jednak jeszcze nie jest taki zły, skoro nadal powstają takie wałki, jak właśnie ten.
Galimatias & Joppe feat. GoldLink: One Step Back

Duńczycy w Soczi wypadli raczej kiepściutko, ale za to w klejeniu pysznych beatów radzą sobie zdecydowanie lepiej. Świadczy o tym nowa produkcja duetu Galimatias i Joppo, wspomaganych przez rapera GoldLinka. Panowie ułożyli tu z sampli kapitalny kolażowy podkład, przywołujący natychmiast to, co robił Chaz Bundick na swoim debiutanckim longpleju. Dodać do tego całkiem solidne linijki GoldLinka i mamy jeden z najlepszych kawałków tego roku, a na pewno lutego. Brawo! Muszę bardziej zakręcić się wokół skandynawskiego duetu, bo kto wie, może za jakiś czas to właśnie oni będą rządzić. Polecam wszystkim followowanie tych zawodników.
♪ Posłuchaj


Todd Terje: Delorean Dynamite

It’s Album Time bitches!” obwieszcza wszem i wobec norweski wizjoner nu-disco. Zanosiło się na to od dłuższego czasu, ale dopiero teraz stało się to faktem. Pierwsza zajawka debiutu Todda co prawda nie porywa tak jak fenomenalny pocisk „Inspector Norse”, ale w porównaniu z hipnotyzującym, dancefloorowym pewniakiem „Strandbar” radzi sobie świetnie. „Delorean Dynamite” jawi się przygwożdżającym bangerem, jakiego nie powstydziliby się najzdolniejsi kolesie w branży (taki Giorgio choćby). Mnie bardzo cieszą funkowe wibracje i lekko balearyczna bryza, nadająca całemu, dość mocno transowemu killerowi, wyluzowany i relaksacyjny posmak z wąsem. Tak, szykuje się idealny krążek na letnie dni. Pozostało już tylko czekać na całość ozdobioną taką kozacką okładką. Czy płyta z takim coverem może być słaba? Nieeeeeeeeeeeeee.
♪ Posłuchaj


Gallant: Forfeit

Co by się stało, gdyby doszło do spotkania Chaza Bundicka i Toma Krella? Pewnie pogadaliby o tym i tamtym, wypili parę piw i tak by się to skończyło. Ale gdyby ci dwaj znaleźli się razem w studiu, to myślę, że mogliby nagrać właśnie coś takiego jak „Forfeit”. Takie są moje skojarzenia, ale myślę też, że gość ukrywający się za pseudonimem Gallant powinien mieć na półce i Causers Of This i Love Remains, a ponadto pewnie sporo albumów z klasykami r&b. A trzymając się faktów – wiadomo, że za produkcję kawałków Gallanta (bo to nie pierwszy raz) odpowiedzialny jest Felix Snow, znany ostatnio z produkcji dla wokalistki o aliasie SZA (choćby szeroko komentowany singiel „Julia” wyszedł spod jego konsolety). A sam „Forfeit” to kojące, pościelowe r&b, zaklęte w lo-fi’ową produkcję, a więc coś, co baaardzo lubię. Jeszcze w tym roku Gallant ma wypuścić epkę Zebra i dopiero wtedy może się zacząć. Czekam niecierpliwie.
♪ Posłuchaj


Lily Allen: L8 CMMR

Miesiąc temu też zagościła na łamach niniejszej rubryki, co chyba najdobitniej świadczy o formie, w jakiej znajduje się wciąż bezczelna Brytyjka. Obligatoryjna garść faktów: „L8 CMMR” pochodzi ze ścieżki dźwiękowej do serialu Girls, a producentem i kompozytorem kawałka jest Greg Kurstin (zresztą współpracujący z Lily nie pierwszy raz). A jeśli ten gość za coś się bierze, to przeważnie trafia w punkt. Tym razem też tak jest – choć track zaczyna się trochę w stylu M.I.A., a wokal Lily zdaje się być leciutko podkolorowany vocoderem, to jednak już w zwrotkach, a zwłaszcza w refrenie da się wyczuć bryzę The Bird And The Bee. A to, jak wiadomo, mówi samo za siebie. Brawo i czekamy na płytę, która zapowiada się naprawdę świetnie. Całkiem możliwe, że Sheezus (pozdro Kanye) będzie jej najlepszym albumem.
♪ Posłuchaj


Avey Tare's Slasher Flicks: Little Fang

Dobra, chyba wszyscy łatwo zgadli, że David Portner aka Avey Tara, trzon Animal Collective, postanowił pobawić się w Ariela Pinka. Przyznam się, że mnie trochę odrzuciłaby taka rekomendacja, bo jakoś nie widzę Portnera w takim wcieleniu, ale słuchając „Little Fang” ciężko narzekać. Gość faktycznie daje radę z nowym piosenkowym obliczem, zahaczając oczywiście o takie składy jak Haunted Graffiti czy Ducktails. Nadspodziewanie dobry ruch ze strony Avey Tare'a i jego Slasher Flicks, a podobno już na początku kwietnia ma się ukazać album Enter The Slasher House. Ciekawe, czy Ariel Rosenberg przyszykuje jakąś odpowiedź.
♪ Posłuchaj

Posłuchaj także:
 
100s: Ten Freaky Hoes (coś tam Daft Punk, G-Funk, Jay-Z czy Prince… Dobre!)
Álauda: Honey Priest (chillwave + nowa elektronika + piękny wokal)
Alison Valentine: Curious (fajny bas, fajne klawisze i w ogóle fajny kawałek)
Ango x Machinedrum: K.I.L.L.Y.O.U.R.B.O.Y.F.R.I.E.N.D (dobre kolabo nie jest złe)
Atu: Doubts (IDM-owy pejzaż z FlyLo w tle)
BC Kingdom: DWN4U / JEEPS (przywołujący poetykę Inc. kawałek nie może zostać pominięty)
Benoit & Sergio: Walk And Talk (wolałem, gdy generowali #nu-disco, ale ten tech-house też spoko)
Big Spider's Back: Pffff (ciepły #deep-house zawsze się sprawdza)
Blood Cultures: Mercury Child (chillwave w stylu starego Washed Out albo Neon Indian)
BoA: Shout It Out (#j-pop; BoA powraca do gry)
Buz Ludzha: Rave With Love (#digital-lo-fi-disco)
Chvrches: Recover (Kingdom Remix) (czołowy producent nowej elektroniki rozbraja Chvrches)
Client Liaison: Free Of Fear (#nu-disco z powiewem Pet Shop Boys)
Datassette: Helvetica Calcium (dla fanów estetyki Mouse On Mars jak znalazł)
Daz Dillinger feat. Snoop Dogg: What's Your Pleasure (Snoop znowu nawija pod beaty Dâm-Funka)
Deadboy: Quan Yin (kosmiczna elektronika jednej z gwiazd labelu Numbers)
Downliners Sekt: Silent Ascent (#ambient dla miłośników Jamesa Blake’a)
DJ Q feat. Kai Ryder: Be Mine (płomienny 2-step świetnie zapowiadający debiut DJ Q)
Elijah Blake feat. Rick Ross & The Game: Sing For Me (chartsowe r&b bez cienia żenady)
FKA twigs & Inc.: FKA x inc. (dobre, ale spodziewałem się miazgi; czekam na LP/EP)
Fonai: Cheap (kiedyś Electro Khaki, dziś Fonai, a to jego pierwszy track)
Freeform Five feat. Róisín Murphy: Leviathan (stylowe #nu-disco z Róisín na majku)
Future feat. Pharrell, Pusha T & Casino: Move That Dope (rapowa plejada na sci-fi’owym beacie)
Gary: Shower Later (polecam sprawdzić klip)
Greeen Linez: Hibiscus Pacific (Sorcerer's Whisper Dub) (tak powinno brzmieć Hibiscus Party)
Hudson Mohawke: Forever 1 (pościelowo-walentynkowy joint tym razem od Hudsona)
IAMNOBODI: Schillerpromenade (jak widać dubstep jeszcze nie umarł i ma się całkiem dobrze)
Jerome LOL feat. Sara Z: Deleted (nietuzinkowy dance-pop; polecamy całą epkę Deleted/Fool)
Johan Agebjörn: Swedish Kiss (Annie całkiem dobrze sprawdza się w roli Sally Shapiro)
JoJo: Caught In The Rapture (uroczy cover kawałka Anity Baker; sprawdźcie cały mixtape #LoveJo)
Karma Kid: Like I'm On Fire (prawilny house; warto również sięgnąć po epkę Like I'm On Fire)
Kelela: The High (wychillowany, intymny jam od współczesnej bogini future r&b)
King Avriel: Prelude (IAMNOBODI Remix) (fajnie zrekonstruowane r&b)
Kitkkola: Problem Time (od razu czuć styl rozmarzonego house’u Christiana Sienkiewicza)
Klaves: Return (delikatna elektronika z PL)
KNOWER: Lady Gaga (słysząc to, widzę to)
Kornél Kovács: Szikra (przyczajony 2-step ze Sztokholmu)
Lapalux: Lonesum Tnite (nieźle popieprzona „piosenka”; #weird #fucked-up #sick)
Late Night Alumni,  Myon & Shane 54: Under Your Cloud (dresiarska wiksa, wiem, ale skoro dobra…)
Liam Back: Shamanism (w małych ilościach nawet czarna magia nie szkodzi)
Lil B: I’m Tupac (Lil „The hardest working rapper in rapgame” B wypuszcza kolejny mixtape)
Liz: Y2K (gumowe r&b w wykonaniu uroczej Liz; nie da się nie lubić; a tu reszta epki)
M.O.: For A Minute (delikatna, ale fajna wariacja na temat „1 Thing”; pewnie niedługo polubię bardziej)
Machinedrum: Back Seat Ho (Travis Stewart operuje samplerem i tworzy spoko footwork)
Mariah Carey: You're Mine (Eternal) (cukierkowa zapowiedź nowej płyty divy)
Mýa: Space (najfajniejszy tune z walentynkowej epki With Love)
Oscar Key Sung: Holograms (eteryczne future r&b)
P. Morris: Hold Tight (czołowy przedstawiciel goombawave’u w natarciu)
Paperwhite: Got Me Goin (#melancholia #chillwave #klawiszowypop)
Prince: PRETZELBODYLOGIC (Prince gra swoje, a że jest w tym dobry, to chwalę)
Queer Resource Center: McNulty (pozdro fa-fa-fani indie-rocka i The Wire; sprawdźcie ich EP)
Rome Fortune: I Was On One, I Can’t Lie (przestrzenne eksperymenty z hip-hopowym beatem)
Seiho: Double Bed (polecam cały split z Obey City)
Shadow: Let's Get Together (Whiskey Barons Rework) (oldschoolowe disco specjalnie dla Was)
Shift K3Y: Touch (Grum Remix) (bohater sprzed miesiąca w nowej odsłonie)
Shlohmo & Jeremih: No More (czyżby kolejny „nowy” JT znalazł swojego Timbalanda?)
Skatebård: Norwegian Kiss (remix singla Russian Kiss”, o którym więcej powyżej)
Snacs: Art Shadow (wycofane, marzycielskie beaty)
SoDrumatic: Dance For You (zapowiedź kompilacji Heartbreaks & Promises; dla fanów Chole Martini)
SoKo: Love Letter (owoc współpracy SoKo z reżyserem Aaronem Rose)
Sweater Beats & B. Lewis: Giving Up On U (już za chwilę #footwork opanuje wszystkie parkiety)
Teedra Moses: All I Ever Wanted (oldschoolowe r&b Teedra wymiata; świetna zapowiedź epki)
Tensnake feat. Nile Rodgers & Fiora:  Love Sublime (house’owy producent zapowiada swój debiut)
Thief: Closer (chodzi o innego Thiefa, Sascha Gottschalk nie ma z tym kawałkiem nic wspólnego)
Uppermost: Reminder (Akufen, Todd Edwards i chłopaki z Tigercity są dumni)
Xander Milne feat. Abstrakt Audio: I Know You (The 90s are back, bitch!; check EP Let Me Fuse)
Yuck: Another One (tym razem goście podszywają się pod Sonic Youth circa 90s)


***

Do zobaczenia za miesiąc.

***

Tomasz Skowyra

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw wiadomość.