wtorek, 21 lipca 2015

RECENZJA: Mikal Cronin - MCIII



WYTWÓRNIA: Merge
WYDANE: 4 maja 2015

Są artyści, których nie sposób nie lubić. Jednym z nich jest Mikal Cronin. Gość nagrywa tak dobre albumy, że gdyby nie odpowiednia numeracja w tytułach, ciężko by było je zliczyć (żart). MCIII, prosta nazwa płyty, prosta - wciąż - muzyka, te same (to dobrze) wpływy i chyba Mikal będzie tak z tym odliczaniem leciał do samego końca?

A jak nie, to też się nic nie stanie. Byle wydawnictwa stale trzymały ten sam poziom. Ten sam, budowany na wciągających melodiach, hiciarskich refrenach, uroczych wokalach, chwytliwych solówkach i tej charakterystycznej dla Mikala Cronina barwie dźwiękowej. Tej, która odgania wszystkie smutki i troski, rysuje obrazy pełne szerokich autostrad i sunących ku wakacyjnym zapomnieniom samochodów z jednej, a z drugiej strony letnich festiwali z plenerowymi scenami pełnymi roztańczonych fanów i muzyków w pełnym słońcu. Tak w skrócie wygląda MCIII, ale to dobry skrót, idealnie chyba oddający aurę panującą na trzecim solowym długograju Cronina. 

O takiej muzyce ciężko jest pisać, a to dlatego, że o słonecznym lo-fi spod znaku garażowego indie łamane na post-punku nie da się wymyślić nic więcej, niż już napisano i przeczytano. No bo co, że Cronin, grając tyle lat z Ty Segallem i różnymi projektami, wypracował własny styl, lekko romantyczny, lekko także zadziorny? Że równie dobrze radzi sobie z akustykiem, co gitarą elektryczną? A może, że ta fuzja popu i garażowego rocka to materiał łatwopalny, nigdy nie wiadomo, kiedy wybuchnie? 

Mikal Cronin przyzwyczaił słuchaczy do ładny piosenek. Ładnych, bo on potrafi komponować urocze melodie i pisać poruszające, pełne emocji i uczuć teksty. To nie są kawałki, które przelatują, one przyciągają uwagę - czy to wysokim falsetem, smykami, energicznymi solówkami, przy których śmiało można by było przetańczyć popołudnie („ii) Gold” to idealny przykład na zadziorne riffy świadczące o klasie Amerykanina). Do tego lekko rozmarzony wokal, momentami kojarzący się, ach tak, naprawdę, z Andrew Birdem, mimo rozbieżności stylistycznej pomiędzy tymi dwoma, kojarzący się też z, co naturalne, Ty Segallem, z Thee Oh Sees, lekko oczywiście pozbawionymi swojego rock'n'rollowego pazura. Mikal i wszystko jasne.

Rozmarzony punkowiec z Kalifornii nagrał chyba jak dotąd najlepszą swoją płytę. „Turn Around” wita słuchaczy mocnymi melodiami,z którymi kontrastują delikatne skrzypce. „Made My Mind Up” to siła refrenu, choć i gitarowe popisy Cronina nie ustępują chorusowi i lekko melancholijnej końcówce. Ta melancholia i smutek są wyczuwalne w nagraniach Amerykanina, choć często skryte pod żywymi melodiami czy przesterami, tempem perkusji lub samą rytmiką. Szybkie „Say” to typowy słoneczny hymn, utwór napisany chyba specjalnie pod koncerty i pobudzenie słuchaczy (trąbki akompaniujące perkusji i gitarze nadają kompozycji swoistej dostojności, momentami patetycznego wydźwięku, ale w tym dobrym znaczeniu), podczas gdy „Feel Like” to pierwsze spowolnienie akcji na MCIII, puszczone oczko przez głównego sprawcę z komentarzem: Na tej płycie będzie jeszcze ckliwie. To potwierdza  „I've Been Loved”, akustyczna ballada z gatunku sercołamaczy, gdzie kapitalnym dopełnieniem są te smyki i momentami łamiący się głos Mikala. Łezka kręci się w oku? 

Niepotrzebnie, bo numerowana seria, którą Mikal rozpoczyna od „i) Alone”, które choć spokojne i akustyczne, z każdym kolejnym utworem rośnie. Dochodzą przestery, Cronin zatraca się w swoim muzycznym szaleństwie, prezentując to, co robi od pierwszej solowej płyty. Album nie byłby tak dobry, gdyby nie i samo zakończenie. „vi) Circle” nie pozwala przestać kręcić głową z niedowierzaniem, że ten gość tak ładnie zamknął płytę. Klawisze, rosnące i opadające melodie, chwytający za serce refren, długie wyciągnięcia w końcówce. Ale dla Cronina takie utwory to niemal chleb powszedni, w końcu muzyk od dawna nagrywa albumy dobre lub bardzo dobre. I otwiera przed słuchaczami swoje serce: This is what I've got. This is what I'm looking for. Just please be all around. Jedna z lepszych płyt w tym roku.

***

8.5

Piotr Strzemieczny


POLECAMY LEKTURĘ:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw wiadomość.