poniedziałek, 9 maja 2011

Chain and the Gang - Music's Not For Everyone (2011, K)


Z tezą postawioną w tytule płyty zgadzam się całym sercem – muzyka nie jest dla każdego, a codziennie doświadczyć tej myśli można widząc ludzi idących przez miasto z głośno włączoną komórką i dramatycznymi piosenkami „na głośnikach”. Dobrze, że jest Ian Svenonius i jego krytyczno-hejterskie pojmowanie świata.





Żeby mówić o drugiej płycie, należy skupić się trochę na wcześniejszej działalności front mana waszyngtońskiego zespołu. Ten obdarzony niesamowitym głosem wokalista od dawien dawna swoją twórczość ubierał w tematykę ideologiczną. Antyimperialistyczne poglądy, wrogość do swojej ojczyzny, zamiłowanie okultyzmem i ogólne wariactwo stanowiły od dawna znaki rozpoznawcze zarówno piosenek jego bandów, jak i scenicznego zachowania. 

Na początku było słowo Nation of Ulisses, czyli punkowa, anarchistyczna grupa. Potem krótkotrwałe Cupid Car Club i jedyna EP-ka tejże formacji, aż w końcu uformował się chyba najbardziej znany projekt Svenoniusa – The Make-UP. Fascynacja socjalizmem, głoszenie marksistowskich i propagandowych haseł i przedstawianie tego w muzyce nazwanej „gospel yeh-yeh” jako przeciwstawienie zła świata były domeną Iana w latach 1995-2000. Wówczas, w tak krótkim czasie, band wydał aż cztery albumy studyjne, dwie płyty live, masę singli i innych kompilacji. Następnie, po rozpadzie Make-Up,  ten charyzmatyczny piosenkarz nagrał swoją solową, zainspirowaną latami sześćdziesiątymi płytę pod pseudonimem David Candy. Żeby nie przedłużać historii, to były jeszcze Weird War (cztery długogrające krążki) oraz ten najnowszy, debiutujący pierwszy albumem w 2009 roku, zespół – Chain and the Gang.

Music’s Not For Everyone to nic innego jak kontynuacja formuł rozpoczętych na Up With Chains… Down With Liberty – ważne życiowe prawdy Svenonius ubiera w głupie i prymitywne teksty, które na pierwszy rzut oka mogą wydawać się wręcz proste i debilne. Przy kolejnych odsłuchach płyty odbiorcy wyłapują jednak prawdziwy sens wypowiedzi wokalisty. Bo czy „Jadłem w łóżku, spałem na podłodze, zostawiłem klucze w drzwiach, dlaczego nie? Kogo to jeszcze obchodzi?” z otwierającego płytę „Why Not?” zmieni czyjeś życie? Być może na początku nie, lecz tak naprawdę jest to odwołanie do płytkich tekstów, jakimi raczą słuchaczy obecne gwiazdy muzyki zarówno tej popularnej, jak i niszowej.

Jeśli chodzi o warstwę muzyczną, to jest to zlepek wielu gatunków. Na sofomorze mamy do czynienia ze starym, dobrym bluesem, minimalizmem oraz historycznym rock ’n’ rollem. Zespół jednak ubiera wszystko w chaotyczną otoczkę – raz wokal jest stłumiony, by za chwilę Svenonius wydarł się na całe gardło. Perkusja często zmienia swój rytm, gitary również przypominają sinusoidę. Do wielkiego pozytywu można zaliczyć fakt, że artysta zaprosił do współpracy inne piosenkarki. Dzięki temu utwory nie są jednostajne wokalnie, głos Iana nie jest jedynym, co stanowi swoiste urozmaicenie albumu.

Ian Svenonius lubi opisywać rzeczywistość. Hejtuje czasy, w których przyszło nam żyć, krytykuje głupot tego świata i postaw ludzkich. Wskazuje na niepokojące czyny społeczeństwa. A wszystko to w sposób prześmiewczy i cyniczny. I robi to z klasą. Zresztą zawsze tak robił.


6.5

Piotr Strzemieczny

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw wiadomość.