wtorek, 29 marca 2011

Adele - 21 (2011, XL)


Minęło trochę czasu od premiery tego krążka, naczytaliście się już pewnie wtedy wielu recenzji. Teraz przyszła nasza kolej! Był czas na zachwyty i pochwały, które często są chwilowe i spowodowane ogólnym entuzjazmem, jaki często wzbudza nowo wydana płyta. Jednak w przypadku 21 zachwyt nie przeminął, a pochwały okazują się jak najbardziej uzasadnione.


Pierwsza płyta wokalistki pokazała, że stać ją na wiele i wysoko zawiesiła poprzeczkę dla 21. Jej drugi krążek nadal trzyma poziom, można odnieść wrażenie, że jest dojrzalszy, co spowodowane jest mniejszą różnorodnością styli i zdecydowanie się głównie na blues i soul. To właśnie do takich gatunków zdaje się być stworzona barwa pięknego głosu Adele. Sama wokalistka chyba też jest podobnego zdania, bo serwuje nam płytę o dość spokojnym nastroju.

Czasem, co prawda, można żałować, że Adele nie zdecydowała się na więcej energii, którą słyszymy chociażby w dwóch pierwszych utworach (i mogą one narobić nadziei na trochę inne kawałki). Po przeżyciach jakie fundują wspomniane wyżej piosenki, niektóre późniejsze utwory stają się już tylko miłymi dla ucha balladowymi przerywnikami. Ale czego by nie mówić, nadal wszystko trzyma się na wysokim poziomie.

Dlatego jeżeli macie ochotę na odrobinę soulu i bluesa, okraszonego przyjemnymi fortepianowymi i gitarowymi tłami, to zdecydowanie możecie zapuścić sobie właśnie tę płytę.

Ulubione: "Rolling in the Deep", "Rumour Has It", "Set Fire to the Rain", "If It Hadn't Been For Love"

7/10

Poś

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw wiadomość.