W miesiąc po wydaniu debiutanckiego LP zdecydowaliśmy się wreszcie pójść do sklepu i skołować sobie krążek polsko-kanadyjskiego duetu (plus jeszcze kilka osób) Paula i Karol. Długo się nad tym zastanawialiśmy, długo wahaliśmy i… płyta sobie poleciała w odtwarzaczu, a teraz pewnie wyląduje na półce.
Przede wszystkim zacznijmy od tego, że Paula i Karol mają bardzo dobry PR. Wszędzie o nich głośno. Ja wiem, że to youtube, że koncerty dawane w kamienicach, że na festiwalach na scenach młodych talentów grają i że skoro ‘w mieście’ pojawiło się coś nowego, to najlepiej to podchwycić, a nad jakością i wyjątkowością tworu najlepiej się długo nie zastanawiac. Utarło się, że Paula i Karol są zajebiści, to tacy na pewno są. Muszą być.
Są OK., bez rewelacji, bo naprawdę nie wiemy czym się jarać. Taki dobry czasoumilacz, muzyka-tło. Naprawdę, włączasz play, a zanim się obejrzysz, to płyta już nie gra. Może nie jesteśmy (OK., nie jestem, piszę ten tekst sam xD) jakoś szczególnie uczuciowi, bo w końcu FYH! jest blogiem hejtersko-opiniotwórczym, ale Overshare nie wywołało u nas/u mnie większych emocji. I tak jak wspomniałem w jakimś starym tekście – tak jak gitara nie sprawi, że zespół będzie rockowy (patrz the Kooks), tak jeśli zespół użyje skrzypce, gitarę klasyczną czy harmonijkę, to nie można mówić o nim, że gra folk. I to jest, wg mnie, największy ból obecnej polskiej sceny folk. Po prostu brakuje wykonawców, którzy wstrząsnęliby publiką. Ale tutaj należy zastanowić się w ogóle nad poruszonym tematem gatunku. Utarło się, że Paula Bielski i Karol Strzemieczny nie grają typowego folku w tradycyjnym znaczeniu, lecz nu-folk, w którym ciężko poruszać się przez polski pryzmat. Bo weźmy zagraniczne przykłady: Laura Marling, Stornoway, Mumford & Sons, czy chociażby Tuung. Do tych zespołów temu polsko-kanadyjskiemu projektowi jednak trochę brakuje. O tej prawdziwej, kanadyjskiej scenie folk nie wspominając. Bo słuchając Overshare ma się wrażenie, że te melodie bardziej niż pod nową wersję muzyki folkowej podchodzą pod country. I naprawdę nie rozumiem tez, że debiutancki krążek Pauli i Karola jest zagrany i nagrany bardzo melancholijnie, że melodie są bardziej smutniaste niż na ich EP-ce Goodnight Warsaw. Co nam/mi się podoba, to fakt, że warstwa tekstowa do najradośniejszych nie należy. Chociaż jeśli miałbym porównać melancholię w twórczości opisywanego zespołu, a na przykład u Asi i Kotów, to bardziej depresyjna jest Joanna Kuźma.
Overshare świadczy tylko o bardzo słabej jakości polskiej sceny nu-folkowej. Bo jeśli Paula i Karol zostają okrzyknięci ‘hottest” debiutem roku, a słuchacze domagają się wysokich miejsc w rocznych podsumowaniach, to coś tu jest nie tak. Dla przykładu, przeczytałem to gdzieś, debiutancka płyta Iowa Super Soccer jest dużo lepsza niż Overshare. Podpisuję się pod tym obiema dłońmi i jeszcze uchem. Bo Lullabies to Keep Your Eyes Closed wywołało u mnie więcej emocji.
Pytaliście dlaczego w rankingu najlepszych polskich płyt nie było Pauli i Karola. Ano dlatego, że ta płyta nie jest na tyle genialna, żeby się tam znaleźć. Jest niezła, ale szału nie ma. Ot, po prostu krążek w porządku.
4
Piotrek.
Nie byliście na koncercie... nie wiecie o co chodzi.
OdpowiedzUsuńOcena 3.5 - to całkiem asekurancko jak na "was". Ciężko tu z Wami wchodzić w jakąkolwiek polemikę i wyciągać argumenty. Wasz blog. Dziękuje tylko P&K, którzy nie siedzą i rozmyślają jaki rodzaj muzyki będą grali: folk, country czy sru-folk tylko biorą sprzęt, znajomych i grają. Do zobaczenia na koncercie 03.03 w Wawie hejtersi!
musicpete
Nie, dlaczego? Argumenty w dyskusji są fajne. Dużo lepsze niż "nie macie racji, to fajny wykonawca, a wy polecacie gniot" tudzież "słuchacie disko, nie macie prawa pisać o rocku czy hip hopie". Druga sprawa - nie opisujemy koncertu, na rzutnik poszła płyta. Hejtersi? Dzięki, traktujemy to jako komplement. Nie wiem czy ja będę na ich koncercie. w najbliższym czasie szykuje się dużo fajniejszych gigów
OdpowiedzUsuńPiotr
Gdzieś tam sami się określiliście jako blog "hejterski" więc tylko powielam.
OdpowiedzUsuńKoncert się odbył. Zabrałem kilku znajomych i szykowałem się na mega wydarzenie. Tutaj ku mojemu zdziwieniu znajomym się nie spodobało. Myślałem, że to jest niemożliwe, że jak się dotrze na koncert i zobaczy uśmiechnięte mordki Pauli i Karola to ich prosta co by nie mówić muzyka z łatwymi refrenami porwie każdego. Skończyło się na tym, że musiałem wyjść w połowie koncertu. Gdybym poszedł z samą siostrą to szalał bym pod sceną...
Byłeś? Tobie też się nie podobało?
musicpete
a gdzie był ten gig? 3. marca mieliśmy tzw. 'kolegium', czyli po prostu lansowaliśmy się w Powiększeniu xD
OdpowiedzUsuńjeszcze pewnie kiedyś uda nam się dotrzeć na koncert P&K
Piotr
a ja polece na przekór troszkę, choć akurat nie chce za bardzo bronić tego sympatycznego skadinad duetu +. otóż chce jednynie powiedziec, że punkt widzenia, zależy od punktu, siedzenia a w tym konkretnym przypadku, od wieku recenzenta... bo idę o zaklad ze autor nie skonczyl jeszcze 30 lat a moze nawet 25 mu nie przelecialo... i pieknie :0 wspanialy wiek, i bycie na przekor wszystkiemu co mi sie nie podoba... znamy, przerabialismy, bylo ql. ale dlaczego o tym pisze? bo mimo wszystko plytka Overshare u mnie wywoluje jednak mile skojarzenia... tak, tak, dokladnie - skojarzenia, gdy ja sam mialem 20 lat+ i zycie bylo takie proste :) wywoluje skojarzenia ognisk z tanim winem prostym o dużej zawartości so2, wywoluje usmiech na twarzy na wspomnienie eurofolku na ktory z braku funduszy postanowilsmy dostac sie przez plot zabezpieczony drutem kolczastym, i o ktory to drut piszacy te slowa tak nieszczesliwie sie zaczepil, ze wisial glowa w dól zaczepiony o lydke a drut tenze wyszarpywal mu na jego lydce zgrabna literke lambda, ktora to do dzis zreszta zdobi te piekna konczyne, a jego koledzy zamiast go ratowac zasmiewali sie do rozpuku, zreszta z nizej podpisanym, budzac przy tym niewatpliwie ogromna irytacje ochroniarzy ktorzy zauwazyli nasze dziwne manewry.. a wszystko to oczywioie w oparach... no sam juz nie powiem czego... i ja taka plyte mialbym zbesztac jak zrobil to recenzent? - NIE! plyta jest radosna, tchnie mlodoscia i wywoluje jakze mile wspomnienia i skojarzenia i juz za samo to ocena o punkt powinna byc wieksza... i choc wiem, ze moje argumenty nie dotra do tych jakze opiniotworczych autorow, to pokusze sie jednak o wniosek... Ja na Wasze juz nie przyjde - ale wy na moje jak najbardziej i warto o tym pamietac piszac kolejne recenzje... czego Wam zycze bardzo serdecznie Marcin Pachla kinta@wp.pl
OdpowiedzUsuńHej, wszystko pięknie i ślicznie, jednak tutaj sprawię Ci przykrość. Na Twoje nie przejdę. Wybacz, ale to, że muzyka Pauli i Karola przypomina Ci czasy jak waliłeś z kolegami jabola a potem wisiałeś na drucie do góry nogami nie sprawi, że Overshare jest dobrym krążkiem. Niektórzy lubią sernik, inni szarlotkę, a znajdą się też tacy, którzy jarać się będą kaszanką - że takie porównanie zapuszczę.
OdpowiedzUsuńW obiegu jest naprawdę wiele innych radosnych płyt, które są godne polecenia. Puść sobie Chilly Willy - fajny chiptune/chillwave. Powiesz średnie? To może Los Campesinos! jeżeli to zaś Cię nie urzeknie, to nie wiem, Tokyo Police Club? Phoenix? Stare płyty Cut Copy? W krążkach tych twórców czuć radość. albo opisywane ostatnio tutaj the Loves. Nie są może to produkcje nazbyt ambitne, ale warte polecenia fanom popu w postaci indie.
Tak, autor nie skończył 30. do 25 powoli dobija, jednak nie potrzebuje specjalnej, radosnej muzyki. można bawić się przy gospel, a można przy stonerze. miłe wspomnienia może wywoływać także kaseta z komunii albo, jak niektórzy - w sensie ci, którzy nie znająsię na muzyce - rush, perfect, cugowski i spółka albo habakuk. co kto woli. mówię, są ludzie, którzy lubią muzykę, a są ci, którzy jarają się większością mejnstrimowego/przehajpowanego gówna ala kings of leon albo pseudo alternatywy (tutaj też kol, ale także strachy na lachy, florence, coma, lao che, kult i chociażby interpol, który to zespół nie nadaje się nawet jako papier toaletowy)
PS. widzę jak ładnie zawsze piszesz na stronie atelier Gackowej na fb.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Piotr!
1/2
OdpowiedzUsuńwidzisz, obawiam sie ze przejdziesz... kazdy sie starzeje, i nie mowimy tu o guscie, choc poniekad pewnie tez. mocne opinie maja to do siebie, ze wracaj z odbicia i wala po oczach tak, ze az klekasz, ale na to przyjdzie czas... z wiekiem nabiera sie pokory... a teraz do rzeczy, na argumenty, choc takich mi u ciebie brakuje, jak zreszta w wielu twoich recenzjach... nazywanie czegos gownem, tylko dlatego, ze starasz sie byc - przepraszam, ze posluze sie cytatem, kims kto w skali oryginalnosci od jeden do dziesiec ma siedemnascie - nie robi z ciebie speca i fachowca. mlodosc ma swoje prawa, rozumiem to, sam bylem mlody (a duchem sie czuje nadal) - ale mlodosc nie upowaznia do obrazania, nawet w imię oryginalnosci. mozna sie spierac, dyskutowac, wymieniac argumentami, ale mozna robic burde, chocby slowna, jak to czesto sie dzieje u Ciebie... wiec pozwol ze spytam... masz ochote wymieniac argumenty, czy byc chuliganem, bo jesli to drugie, to kurwa jego pierdolona mac, ja tez potrafie bic w gebe i robie to kurewsko dobrze :) a jesli chcesz byc opiniotworczy, to czasem uwierz, ze inni maja troche wiecej doswiadczenia od ciebie, choc i oni nie sa omylni. wracajac do Overshare, moje wspomnienia nie poprawia muzycznie plyty, masz racje... ale wywoluja dobre wspomnienia - zyjemy w innych czasach, to co mi sie dobrze kojarzy, nie musi sie kojarzyc Tobie, i vice versa, to ze gdy slyszac Sufjana Stevensa dostaniesz emocjonalnego orgazmu, a ja sobie ziewne, to nie znaczy ze musze napisac, ze to gowno... nie wiem w ktorym miejscu zrozumiales, ze swietnie sie bawie przy Overshare, moze czas zaczac czytac ze zrozumieniem? a radosc, i tu byc moze niejasno przelalem mysli na papier, wynikala z mlodosci, ze wspomnien i z calej sfery mentalnej, niekoniecznie muzycznej... zreszta, w sumie to tez jest spieranie sie co bylo pierwsze - jajko czy kura... de gustibus non est disputandum. Ale Ty musisz byc oryginalny, no tak.
2/2
OdpowiedzUsuńNo i zapomnialem, ze najwiekszym syfem tego swiata jest mainstream, coca cola i camele, a jedyna droga do bycia opiniotworca, wiedzie przez bycie chamskim ale glosnym, rzeklbym medialnym, zwierzeciem, to taka droga ala wojewodzki, pudelek, i ... bloggspot. posłuze sie kolejnym, ale jakze celnym cytatem, wedlug Ciebie cos co w nazwie nie ma przynajmniej siedmiu umlautow, to gowno i papier toaletowy... ja bracie nie podchodze az tak emocjonalnie to gatunkow czy nazw, ja sie wychowalem na Piotrze Kaczkowskim, ktory twierdzi, ze nie wazny jest gatunek, styl, czy nazwa... muzyka ma poruszyc w tobie to cos...czy poruszy to muzycznie, czy poruszy mentalnie, jeden chuj, brzydko napisawszy... wazne ze porusza... wiem, Piotr Kaczkowski to pewnie wedlug Ciebie stary zuzyty kolo, ktory zatrzymal sie na etapie dinozaurow muzycznych, ktore dawno wyginely i jako taki sam jest skazany na wymarcie... ale, i wiem, ze za pare lat sam mi to przyznasz, ze sie mylisz, a dzis, musisz byc oryginalny, musisz walic mlotem miedzy oczy i jednego musisz byc pewny... kto nie ze mna, ten przeciw mnie... :) ale dopiero jak wysluchasz tyle plyt co ten stary dinozaur, bedziesz mogl cos powiedziec z taka moca, jak to czynisz dzis... choc i wtedy raczej warto byc ostroznym.
i jak o Twoim dzisiejszym offie, alternatywie i innych gownach zapomna jak o dinozaurach, o rush beda pamietac, tak jak o floydach, czy zepellinach... bo cos sie konczy, cos sie zaczyna, ale niektore rzeczy sa niezmienne.
i jak widzisz, w przeciwienstwie do Ciebie, nie wsydze sie swojego nazwiska, nie wstydze sie wyglaszanych publicznych opinii ani tego gdzie te opinie wyglaszam, nie jest to wcale dla mnie obciachowe, wypowiadac sie tu czy w atelier, ty kryjesz sie za swoim blogiem, na wszelki wypadek, bo jak skonczysz studia i wpadniesz w ten konsumpcjonizm, i mainstream , z ktorego dzis tak szydzisz - lepiej zeby potencjalni pracodawcy nie wiedzieli kim byl piszacy... jak trzeba bedzie zarobic na zone i dzieci, to schowasz swoje poglady gleboko w kieszen i nigdy ich juz nie wyjmiesz. to nawet zabawne..., tylko troche tragiczne i nieszczere. i nie mozna tego tlumaczyc mlodoscia, bo to sa wlasnie argumenty obiektywne, i jesli ich nie rozumiesz, to nie w mlodosci wina, ale raczej w inteligencji. wiem tez jeszcze jedno, zapewne lubisz miec ostatnie zdanie, wiec wyzyjesz sie pseudointelektualnie w odpowiedzi na ten post i w poczuciu dobrze spelnionego obowiazku, usmiechniesz sie pod nosem, ale jesli o mnie chodzi, to nie musisz sie wysilac, ja z wojenkami dalem sobie spokoj jak skonczylem 33 lata, chrystus w tym wieku juz zdrowo namieszal a ja sie ciagle po koncertach wlocze... nie mam zamiaru ani dalej polemizowac, ani nawet czytac tego co wyprodukujesz, no chyba ze jestes jednak chuliganem pseudointelektualista, to wtedy z przyjemnoscia skopie ci dupsko... fizycznie, jesli tylko bedziesz mial ochote...:)
pozdrawiam
Marcin Pachla kinta@wp.pl
PS
OdpowiedzUsuńDemagogia to prawdziwe gówno, i jesli chcesz podac reke Jarkowi i isc bronic krzyz, to jestes na najlepszej drodze...bo ty chcesz bedac oryginalnym i niby z boku - zdobyc jednak vox populi... skorzystaj z googli, jakbys nie zrozumial... to dzieci neostrady potrafia chyba robic.
MP
Prawda niestety jest taka, że płyta jest średnia. Byłem na kilku koncertach i muszę przyznać, że atmosfera jest szczególna, ale to nie wystarczy, żeby stać się dobrym muzykiem. Paula i Karol NIE SĄ zawodowymi muzykami, braki w warsztacie widać na każdym kroku, więc - mimo że są pracowici, mają świetny PR i pomysł na samych siebie - jeśli ktoś określa ich "polskim muzycznym wydarzeniem dekady", to niech posłucha Tres.b, Camero Cat czy nawet Kabanosa - TO są zespoły, które można lubić lub nie, ale nie można im odmówić umiejętności grania i śpiewania.
OdpowiedzUsuń