Kochamy! Kochamy! Kochamy! Od dziś FYH kochają Włochów/Włoszki i ich twórczość. Bo We Love to nowość na wypełnionym fidget house’owym syfem i pseudo elektro włoskim rynku muzycznym. To klasyka dźwięków elektronicznych, chociaż We Love dopiero debiutują swoim materiałem. Materiałem mrocznym, pełnym nadziei i miłości.
Włoski duet to Giorgia Angiuli oraz Piero Fragola. Ona pięknie szepcze, on bawi się w produkcję, czasem pośpiewa. Ona tajemnicza, o bardzo surowej technice. Jest w niej coś ciekawego, nurtującego. On melancholijny, ze smutnym, niekiedy łamiącym się głosem.
Oboje w bardzo fajny sposób się wypełniają, tworzą jedną zgraną całość. Bardzo elektroniczną, ale nie jest to elektronika we włoskim rozumieniu i z tendencjami tam panującymi. Cyberpunkers, Krwawych Buraczków czy innych Belzebassów nie zaznacie przy We Love. Mieszkający obecnie we Florencji twórcy balansują na pograniczu elektro popu i downtempa. We Love to dziesięć piosenek o miłości, utrzymanych w nieklasycznej, nie balladowej formie. OK., można im zarzucić, że materiał jest wielce popowy, a duża ilość syntezatorów nie sprawi cudu i nie zmieni formy na bardziej chill-elektronikę. Ale czy to komuś przeszkadza? Mi na pewno nie. Bo większość kawałków z całą pewnością nadawałaby się jako soundtrack do tajemniczego filmu romantycznego. Bo gdyby usunąć całe wstawki i efekty komputerowe, to wyszłyby z tego niezłe romantyczno-popowe ballady z domieszką muzyki instrumentalnej. Co nie zmienia faktu, że debiutancki album jest naprawdę dobry.
Giorgia i Piero kuszą. Kuszą fizycznie, kuszą również psychicznie. Głębokie teksty o tęsknocie za drugą osobą, pragnieniu fizycznym, a także linia melodyczna – raz zadziorna, raz potulna, zwłaszcza gdy do dźwięków stricte elektronicznych dodana zostanie wiolonczela <3
We Love nagrywają dla niemieckiej wytwórni BPitch Control, założonej przez Ellen Allien. Fajnie, że ich przyjęła, bo włoski duet powoli wbija, w sposób poważny, na europejską scenę elektro popową.
Ocena: 4.5/6
Deser
Wszystko fajnie, fajnie... ale po tym "wypełnionym fidget house’owym syfem i pseudo elektro włoskim rynku muzycznym" ja się nie podpisuję! tzn. tak: nie wszystko jest ok. ale są rzeczy godne uwagi. ;)
OdpowiedzUsuńNo wiesz, mnie fidgety nie jarają w ogóle. mogę mieć takie zdanie. TBB na Selectorze mnie nie urzekli. serio, prymitywne to i na jeden takt.
OdpowiedzUsuńDeser