piątek, 15 października 2010

Hadouken - Mecha love.

Piotrek: Hadouken, wydaje się, przemierza drogę w dół. Pierwsza płyta (Music For An Accelerated Culture), która przecież była bardzo dobra i tak jakby nowością na rynku, postawiła chłopakom (+ jedna dziewczyna) wysoko poprzeczkę. Druga płyta testu nie przeszła - kawałki słabe, żadnemu nie udało się odnieść takiego sukcesu jak sławne "Liquid Lives" czy "That Boy That Girl". Zamiast dalej iść w stronę dziwnego tworu nazwanego "grindie" (fuzja indie oraz grime'u), czy też "emotroniki", James Smith (wokal) coraz częściej podśpiewuje, co przypomina raczej kolejną męską wersję Amy Winehouse - Plan B (dobry początek, mega kawałek do soundtracku "Adulthood" - End in the streets), niż solidną nawijkę z, chociażby, ostatniej płyty i " Mic Check".
Ale teraz o samym nowym kawałku - Mecha love. To całkiem nowy materiał, w BBC Radio 1 puszczony w tę środę (13. października). I od razu widać, że coś się z Hadouken dzieje nie tak. Piosenka tak długo się "rozgrzewa", że szybciej zrobiła mi się woda na herbatę. Dopiero po około minucie wchodzi beat, wcześniej zmuszeni jesteśmy znosić te podśpiewania (czy tylko mnie raziło "House is falling down"?). OK, wchodzi bit, ale nie ma tego uczucia, że z kawałka wyciągnięto wszystko to, co można było. Smith nadal ma skłonności do darcia się jak głupi, co w niektórych sytuacjach jest OK, ale też bez rewelacji. Jeśli nowa płyta będzie utrzymana w takim samym klimacie, to słabo. Mnie nie zachwyca. Ziomki z Hadouken chyba zapatrzyli się na wcześniej wspomnianego Plan B oraz debiutantów - Hurts. Zamiast "House is falling" Smith powinien nucić " Pop is comming" Vojtec! pewnie będzie miał inne zdanie na ten temat, ale to rano.

a tu link do teledysku : Hadouken! - Mecha love

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw wiadomość.