niedziela, 20 grudnia 2015

RECENZJA: COOL. - Three




WYTWÓRNIA: Boslevan Records
WYDANE: 1 października 2015

Przy okazji zapowiedzi Three pisaliśmy, że COOL. naprawdę są cool. I to prawda. Cała epka trzyma równy poziom. Krzykliwe wokale, dynamiczna perkusja, jazgotliwe gitary. Anglicy stanęli na wysokości zadania. Dostosowali się do swojej nazwy.

Three to wypadkowa zainteresowań muzyków tworzących COOL, wcześniej i ogólnie też grających w Gnarwolves i Cycle Schmeichel. Czyli że jest noise'owo i punkowo. A że oba składy nieźle sobie poczynają, tak po udostępnieniu „Fortunes” można było przypuszczać, że im dalej w las, tym będzie mocniej i ciekawie. Tak, tak rzeczywiście jest. Niby epka jest krótka, ale każdy z utworów jest petardą. No, prawie każdy, bo „Fortunes” to jeden z lżejszych kawałków na Three. Melodyjny, na gitarze melancholijny, takie staroszkolne emo, a trochę Buzzcocks w bardziej rozmytej formie. Istotne u COOL. są solówki, kojarzące się ze starymi Dinosaur Jr. Po pierwszym singlu atmosfera epki gęstnieje, a Anglicy dorzucają do tego muzycznego pieca. Utwory nabierają bardziej dynamicznego wydźwięku, tempo zostaje podkręcone, a Max, Thom i Matt rozpoczynają swoją nieco hardcore'ową prywatkę. 


COOL. wielbią chaos. „Hang”, do którego przygotowano ciekawy klip, a który zamyka album, to idealny przykład. Rozdygotana gitara, dynamiczna perka, fałszujący śpiew (jak na całej kasecie), spowolnienie i melodyjna wstawka na 1:28, którą przerywają apokaliptyczne zarzynanie bębnów. To prosta muzyka, a jakże!, ale jednocześnie cholernie ciekawa i wpadająca w ucho. W pamięć zapada także „Night Crawlers”, gdzie Brytole po prostu zdzierają gardło, a pulsujące w tle riffy, akurat gdy chłopacy nie bawią się w zabawę „gramy wszystko na raz”, nadają kompozycji cieplejszego charakteru. 

Z pozostałymi nagraniami jest tak samo. Niby trzy akordy - darcie mordy, niby granie na jedno kopyto i na dodatek melodie stare jak świat i eksploatowane przez multum zespołów, a jednak Three to dobry skład, który na swojej epce po prostu szaleje. Muzyczna radość zawsze w cenie, a że emo leży bardzo blisko granicy oddzielającej dobre nojzy od szmiry, to COOL. należą się jeszcze większe brawa. Że nie przekombinowali i ani na chwilę nie odbili ze swojej, słusznej zresztą drogi. 

***

7

Piotr Strzemieczny

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw wiadomość.