WYTWÓRNIA: Modular People
WYDANE: 2 maja 2014
Movement to istniejące niespełna 3 lata trio z Sydney. Movement EP to ich pierwsze wydawnictwo.
Niecały rok wcześniej ukazał się ich świetny singiel „Us”, który
niestety nie znalazł się na tej epce. To, co tu znajdziemy, nie odbiega od niego
klimatem. Panowie z Movement sprawiają, że granica między R&B i
elektroniką zaczyna się rozmywać. Z jednej strony ich kawałki są seksowne i
bardzo sensualne, co wpisuje się w teorie R&B, a z drugiej znajdujemy lekko
mroczne tło, ciężki, czasem złamany beat. Mimo wrażenia, że jest to ze sobą nie
do pogodzenia, gatunki łączą się, tworząc spójną i jednolitą całość.
Pierwsze dźwięki „Like Lust” przywodzą na myśl
rozgrzany piasek nad lazurową wodą. Klimat tego utworu tak wciąga, że ciężko
się po nim pozbierać w naszej, już niestety jesiennej aurze. Wyraźna stopa
perkusji i relaksujące dźwięki stanowią genialne tło dla wybijającego się zza
tła wokalu. To stanowczo faworyt z tej epki. „Ivory” trochę klimatem przypomina produkcje Daft
Punk z Random Access Memories, ale
tylko trochę. Bo za chwilę mamy staroszkolne, najntisowe pianino, bardzo
zmysłowy wysoki męski wokal i narastającą perkusję. Można go trochę
staroświecko nazwać pościelowym utworem. A kto już co by z nim w tej pościeli
zrobił, zależy tylko od preferencji słuchacza. Temperaturę dodatkowo podkręca teledysk, który to już po 10
minutach został zablokowany na youtube ze względu na zbyt dużą ilość nagości,
na vimeo ciągle jest dostępny.
„5:57”, nadal w pościelowym klimacie, jednak z
większym pazurem elektronicznych wydźwięków w tle. Jakby go trochę podkręcić, byłby dobry na parkiet. W stanie obecnym, w najlepszym wypadku na letnie,
plażowe imprezowanie. Na mnie ten kawałek działa odrobinę hipnotyzująco. Nie
jestem w stanie go przerzucić w odtwarzaczu na następny, mimo że nie należy do
moich ulubionych. Coś w sobie ma, a przecież o to coś właśnie
powinno chodzić, nieprawdaż? Płytę zamyka utwór „Control You” - ciepły, bardzo
zmysłowo pulsujący. Lekko złamany beat nie przeszkadza w utrzymaniu klimatu.
Movement można spokojnie postawić na jednej półce zaraz za
Onrą i Kixnare'em. Niby nie to samo, klimat Australijczyków też bardziej
pościelowy niż parkietowy, jednak każdy utwór ma w sobie jakiś pazur, to coś,
co sprawia, że nie możemy wyłączyć, nie wysłuchawszy do końca całej epki. A potem
po raz drugi, trzeci, itd. Jestem absolutnie zauroczona tym krążkiem. Myślę, że
będzie moim zimowym ocieplaczem, by choć przez moment poczuć się jak na
australijskiej plaży.
8
Agnieszka Strzemieczna
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw wiadomość.