niedziela, 17 sierpnia 2014

RECENZJA: The Natural Born Chillers - TNBC




WYTWÓRNIA: Osterdam Records
WYDANE: 23 czerwca 2014
KUP: CD

Debiutancki album The Natural Born Chillers jest po brzegi wypełniony przeróżnymi dźwiękami, przez co nie tylko nie sposób określić go w jakiś konkretny sposób, ale także trudno jest opisać go wyczerpująco, nie podejmując się stworzenia przy tym elaboratu. Tego oczywiście czynić nie mam zamiaru, bo muzyki lepiej się słucha, niż się o niej czyta (czy pisze).

TNBC łączy w sobie wiele stylistyk i najlepiej będzie, jeśli brzmienie tego albumu sprowadzi się do szeroko rozumianej muzyki elektronicznej, której twórcy nie boją się eksperymentować. Dzięki temu debiut kwartetu z Ostrowa Wielkopolskiego to nie tylko przyjemnie bujające klubowe hity, ale także rockowe zacięcie, a momentami także przystępna trance’owa wixa.

Już pierwszy kawałek prezentuje to, czego można spodziewać się po tej płycie. Co więcej, „Here Comes Big Bad Wolf” to swoiste zaproszenie, którego nie można odrzucić, bowiem oferuje energię, przyjemność i tajemnicę, będąc zatem idealnym rozpoczęciem TNBC.

Szkoda tylko, że następny utwór, „Hommage à”, został tak boleśnie zmasakrowany przez występujący w nim żeński wokal (który w domowym zaciszu nazywam po prostu „wkurwiającym skrzeczeniem”). Ten kawałek ma w sobie spory potencjał i byłby moim drugim „numerem jeden” (zaraz po rewelacyjnym „Marasmus”), jednak na płytę trafił w wersji niemalże asłuchalnej, jeśli mnie pytać o zdanie. Wcale nie lepiej wypada również żeński udział w kawałku pt. „Levitzky”, ale w tym przypadku przynajmniej nie dostaję szału.


Całkiem dobrze prezentuje się natomiast wszelka męska aktywność wokalna na TNBC. A już najlepiej na tej płycie wypada męska aktywność muzyczna. Panowie z The Natural Born Chillers nagrali bardzo ciekawy krążek, zawierający w sobie ogrom dobrego brzmienia, które – co oczywiście dobre – trudno jest zaszufladkować i ogarnąć po kilku pierwszych odsłuchach, co skutkuje chęcią obcowania z płytą przez dłuższy czas. Najlepsze w tym materiale jest jednak to, że wyziera z niego moc energii. I to tego rodzaju energii, która pozwala poczuć radość, lekkość, swoistą bezkarność (tak, słyszę TNBC jako soundtrack do Watch Dogs) i... wolność.

9

Katarzyna Janik

1 komentarz:

  1. tak bardzo nie lubicie hipsterow, to dlaczego piszecie o tych kseroboyach ?

    OdpowiedzUsuń

Zostaw wiadomość.