czwartek, 15 maja 2014

RECENZJA: We Call It A Sound - Trójpole



WYTWÓRNIA: wydanie własne
WYDANE: 14 kwietnia 2014

Słuchaczu, daj się zaorać.

Przy pierwszym odsłuchu Trójpola, rzecz ta wydała mi się jakoś szalenie prze, nad i ponad, męcząca słowem i przekombinowana. Jak pierwszy odsłuch wychodzi nieudany, wiadomo od razu, że nowy materiał pewno będzie klawy.

Drugi odsłuch pozwolił się o tym przekonać: półgodzinny materiał wolsztyńskiej formacji wciąga w swój eklektyczny świat coraz mocniej i choć słowo „eklektyczny” to typowy recenzencki frazes, albumy takie jak Trójpole przywracają mu blask. Bracia Majerowscy, zdolni przedstawiciele pokolenia z lat dziewięćdziesiątych, jeszcze przed kwietniową premierą zapowiedzieli, że czeka nas: dubowa część pierwsza płyty, druga pod znakiem r’n’b i folkowa trzecia, a na dodatek tym razem wszystko po polsku. O zawrót głowy przyprawić może to zwłaszcza starych fanów zespołu – chillująca atmosfera jak w „Bajce”, z padami jak u Beach House, musi ustąpić na Trójpolu miejsca kawałkom takimi jak „Tatarak”, niezwykle żywym, z silnym akcentem na tekst. Tworzy to udane mixy, które tak odrzuciły mnie za pierwszym razem, za drugim zaś wciągnęły: poetyka polskiej wsi wyrażona w językowych łamańcach, spleciona z basem, syntezatorem i co tam jeszcze, klarnetu basowego nie wyłączając; jednocześnie fuzja ta została wykonana bez ostentacyjnych fajerwerków i umiar ten się ceni.

Z kolei przy trzecim odsłuchu wiadomo już o co chodzi i można pozanurzać się w szczegółach i smaczkach, a tych mamy tutaj jak na ludowym festynie, brać-wybierać. Wielkim Smakiem, jaki tu dostrzegłem, jest rzadko spotykana zgodność na linii tytuł-utwór. W „Skafandrze”, cóż, czujemy się jak w skafandrze, a gdy bracia podbierają tytuł od iwaszkiewiczowskiego „Tataraku”, oddają mu hołd literackim szaleństwem w treści. Swoją drogą ów właśnie „Tatarak”, z silnym Maanamowym sznytem, to jednocześnie przykład świetnych, często wprost singlowych numerów – kolejnym „Kawalerskie opowieści”, którego rytm hipnotyzuje, by pod koniec wciągnąć w ten trans galopującym zaśpiewem. Wokale (śpiewają obaj bracia) WCIAS nie miały dotąd dobrej prasy i przy okazji Trójpola także pojawiły się wobec nich pewne zastrzeżenia, z drugiej jednak strony – do której i ja się zaliczam – warsztatowe niedociągnięcia, opiewające uroki zamiejskiej sielanki, wydają się w pewien sposób na miejscu.
W ogóle odnoszę wrażenie, że im więcej w danym utworze owej swojskości, im więcej muzycy wessali w nią ze swoich wojaży po polskich trójpolach, tym efekty pełniejsze, a część trzecia, czyli folkowa – najbardziej fascynująca. W naszych Czynnikach Pierwszych bracia Majerowscy opowiadają, że rozważali stworzenie całej płyty w tym duchu, no to oby duch ten jeszcze kiedyś ich nawiedził. Wieś góro!


7.5

Jacek Wiaderny

Polecamy lekturę:
CZYNNIKI PIERWSZE: We Call it a Sound - Trójpole

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw wiadomość.