wtorek, 17 grudnia 2013

Recenzja: Widowspeak - The Swamps




WYTWÓRNIA:  Captured Tracks
WYDANE: 28 października 2013

Widowspeak wracają do korzeni. Po udanym debiutanckim albumie i bardzo średnim wydawnictwie z początków bieżącego roku nowojorczycy znowu zdecydowali się postawić na brzmienie lo-fi.

I wyszło im to na dobre.

Widowspeak urzekało swoją prostotą, łagodnymi melodiami i aurą senności. I nawet jeśli piosenki zawarte na debiucie nie powalały na kolana innowacyjnością czy jakimś specjalnym songwritingiem, słuchało się tego przyjemnie. Ot, melancholijny lołfajowy pop z urokliwym wokalem Molly Hamilton.

Almanac, jak to w przypadku drugich albumów zespołów, które wypromowały się w niezły sposób pierwszymi płytami, zaprezentował Widowspeak w innej odsłonie. Lepszej? Skądże, wyszło gorzej, bardziej przebojowo, z oklepanymi w innych składach melodiami i hitami, które hitami tak naprawdę nie były. Amerykanie zrobili duży krok wstecz, a cała aura przytulności gdzieś zanikła, pozostawiając spory niesmak, zarówno w uszach, jak i w pamięci.

No i przyszedł czas na The Swamps. Sześć nowych utworów przywodzi w pamięci czasy sprzed Almanac właśnie, czyli znowu jest nastrojowo. Kawałki Widowspeak nagrali jakby z pewnym wycofaniem, na spokojnie, nie spiesząc się i nie myśląc o stadionowej niemal sławie. Szybkie tempo? Szaleńcze partie gitary i melodie żywcem wycięte z The Corrs? Co to, to nie, tego tutaj nie doznamy. A co znajdziemy na tej krótkiej epce?

Przede wszystkim uwodzące jak uśmiech najładniejszej dziewczyny w podstawówce "Theme From the Swamps". Molly brzmi jak zawsze (czytaj: jak w 2011 roku), chociaż bardziej tajemniczo, czym puszcza do klasowego kolegi oczko na dyskotece. "Smoke and Mirrors" to kolejny popis wokalny Hamilton, melodyjnie mamy tu rozbudowanie motywu z otwierającego epkę kawałka. Zapętlone, przestronne brzmienie gitary budzi skojarzenie z zawiłym labiryntem. Głos Molly, niczym śpiew nimfy, pcha w stronę zatracenia. "Calico" melodią i śpiewem nawiązuje do nagrań The xx i jeśli pokusiłoby się o porównania, to The Swamps leży blisko debiutanckiego albumu superprzehajpowanegoizarazemzabardzoprzereklamowanegozespołu. Co nie zmienia faktu, że Widowspeak słucha się przyjemnie i wcale bez chęci przerzucania na kolejny kawałek.

"True Believer" to z kolei wspomnienie najbliższe Almanac, choć i tak brzmiące ciekawiej niż na długograju numer dwa. Ciekawiej, bo bardziej tajemniczo, a właśnie tego niedopowiedzenia na ostatniej płycie Widowspeak brakowało. Urokliwe harmonie i nadające kakofonicznego posmaku wokalne echa sprawiają, że i "True Believer" warte jest uwagi. Zamykające całość tytułowe nagranie znowu przenosi słuchacza do swojego klaustrofobicznego, hipnotyzującego świata. Monotonna perkusja, pozbawiona dynamizmu gitara i to przedłużone zakończenie - tego chce się jeszcze, przez co jest tak intrygująco i usypiająco jednocześnie.

The Swamps to jedna z najciekawszych dreampopowych rzeczy, jakie przytrafiły się w mijającym roku, a już na pewno najlepsza z katalogu Widowspeak (też w tym roku). Urokliwe piosenki, które dograno z pewną dozą nieśmiałości i tajemniczości. Jest bardzo ładnie i spokojnie.

7

Piotr Strzemieczny

Zobacz także:
Recenzja: Widowspeak - Almanac, Captured Tracks 2013

Recenzja: Widowspeak - Widowspeak, Captured Tracks 2011


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw wiadomość.