WYTWÓRNIA: Captured Tracks
WYDANE: 28 października 2013
Widowspeak wracają do korzeni. Po udanym debiutanckim
albumie i bardzo średnim wydawnictwie z początków bieżącego roku nowojorczycy
znowu zdecydowali się postawić na brzmienie lo-fi.
I wyszło im to na dobre.
Widowspeak
urzekało swoją prostotą, łagodnymi melodiami i aurą senności. I nawet jeśli
piosenki zawarte na debiucie nie powalały na kolana innowacyjnością czy jakimś
specjalnym songwritingiem, słuchało się tego przyjemnie. Ot, melancholijny
lołfajowy pop z urokliwym wokalem Molly Hamilton.
Almanac, jak to w
przypadku drugich albumów zespołów, które wypromowały się w niezły sposób
pierwszymi płytami, zaprezentował Widowspeak w innej odsłonie. Lepszej? Skądże,
wyszło gorzej, bardziej przebojowo, z
oklepanymi w innych składach melodiami i hitami, które hitami tak naprawdę nie
były. Amerykanie zrobili duży krok wstecz, a cała aura przytulności gdzieś
zanikła, pozostawiając spory niesmak, zarówno w uszach, jak i w pamięci.
No i przyszedł czas na The
Swamps. Sześć nowych utworów przywodzi w pamięci czasy sprzed Almanac właśnie, czyli znowu jest
nastrojowo. Kawałki Widowspeak nagrali jakby z pewnym wycofaniem, na spokojnie,
nie spiesząc się i nie myśląc o stadionowej niemal sławie. Szybkie tempo?
Szaleńcze partie gitary i melodie żywcem wycięte z The Corrs? Co to, to nie,
tego tutaj nie doznamy. A co znajdziemy na tej krótkiej epce?
Przede wszystkim uwodzące jak uśmiech najładniejszej
dziewczyny w podstawówce "Theme From the Swamps". Molly brzmi jak
zawsze (czytaj: jak w 2011 roku), chociaż bardziej tajemniczo, czym puszcza do
klasowego kolegi oczko na dyskotece. "Smoke and Mirrors" to kolejny
popis wokalny Hamilton, melodyjnie mamy tu rozbudowanie motywu z otwierającego epkę
kawałka. Zapętlone, przestronne brzmienie gitary budzi skojarzenie z zawiłym
labiryntem. Głos Molly, niczym śpiew nimfy, pcha w stronę zatracenia. "Calico" melodią i śpiewem nawiązuje do
nagrań The xx i jeśli pokusiłoby się o porównania, to The Swamps leży blisko debiutanckiego albumu superprzehajpowanegoizarazemzabardzoprzereklamowanegozespołu. Co
nie zmienia faktu, że Widowspeak słucha się przyjemnie i wcale bez chęci
przerzucania na kolejny kawałek.
"True Believer" to z kolei wspomnienie najbliższe Almanac, choć i tak brzmiące ciekawiej
niż na długograju numer dwa. Ciekawiej, bo bardziej tajemniczo, a właśnie tego
niedopowiedzenia na ostatniej płycie Widowspeak brakowało. Urokliwe harmonie i
nadające kakofonicznego posmaku wokalne echa sprawiają, że i "True
Believer" warte jest uwagi. Zamykające całość tytułowe nagranie znowu
przenosi słuchacza do swojego klaustrofobicznego, hipnotyzującego świata. Monotonna
perkusja, pozbawiona dynamizmu gitara i to przedłużone zakończenie - tego chce
się jeszcze, przez co jest tak intrygująco i usypiająco jednocześnie.
The Swamps to
jedna z najciekawszych dreampopowych rzeczy, jakie przytrafiły się w mijającym
roku, a już na pewno najlepsza z katalogu Widowspeak (też w tym roku). Urokliwe
piosenki, które dograno z pewną dozą nieśmiałości i tajemniczości. Jest bardzo
ładnie i spokojnie.
Zobacz także:
Recenzja: Widowspeak - Almanac, Captured Tracks 2013
Recenzja: Widowspeak - Widowspeak, Captured Tracks 2011
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw wiadomość.