Hugo Race, jak to Hugo Race. Innowacji nie ma; o jakichś
fajerwerkach można zapomnieć, a najwierniejsi fani na pewno nie zejdą na zawał
serca ze zdziwienia. Jest tak, jak powinno być. Charakterystycznie dla
Australijczyka, z atmosferą pogrążonego w dymie i ciemności pubu w tle.
Race znowu zebrał w kupę muzyków, z którymi współpracował
przy swoim wcześniejszym albumie. Fatalists
to bowiem nie tylko tytuł płyty, skąd nikąd bardzo ładnej i urzekającej,
ale także nazwa nowego projektu współzałożyciela Bad Seeds. Formacji, na którą
składają się właśnie te same osoby. Dlatego na We Never Had Control znowu usłyszymy członków Sacri Cuori, Antonio Gramentieriego i Diego Sapignoli, którzy tworzą
koncertowy skład Hugo Race’a, ale to nie wszystko, bo nie zabrakło też np.
skrzypaczek. W takiej rodzinnej atmosferze przyszło nagrywać najnowszy
długograj Australijczyka. Płytę bardzo dobrą i idealnie oddającą klasę artysty.
Nowy album jest stosunkowo krótki. To zaledwie
osiem utworów, raptem trzydzieści pięć minut muzyki. Jednak w tak niewielkim
czasie Race idealnie oddał klimat swoich nagrań. Jest mrocznie i smętnie; z
utworów bije ta charakterystyczna niepewność, na której muzyk oparł swoje
bluesowe ballady. Bo właśnie mianem ballad można nazwać materiał na We Never Had Control. Bo czy Hugo śpiewa
sam, czy towarzyszy mu damski wokal, z głośników czuć urzekające melodie ubrane
w ten niski i ciepły, znany od wielu lat zachrypnięty głos.
Ta płyta jest przede wszystkim pełna
sprzeczności. Otwierający album „Dopenfiends” jawi się jako typowo westernowa
ballada. Spokojna melodia i przytłumiony śpiew idealnie komponują się z
trwającym gdzieś połowę utworu gitarowym plumkaniem. Energia przychodzi w
drugiej części, gdy ożywa perkusja i gdzieś tam w tle zaczynają chrobotać
przestery. Nie trwa to jednak długo, bo końcówka to powrót do wyciszenia. I na
takim schemacie „spokojnie – rozkręcenie – spokojnie” Race oparł większość
nagrań. „Ghostwritter” to wpadające w ucho riffy wzbogacone agresywną
elektroniką i stopniowe włączanie kolejnych dodatków, które jednak nie
napędzają utworu, przez co nie ma tego oczekiwanego przez blisko cztery minuty
wybuchu. Eksplozja nie przychodzi też przy niesamowicie wyciszonym „Meaning
Gone”, które – jak na ironię losu – idealnie komponuje się z padającym za oknem
deszczem. Ten kawałek, jak zresztą większość kompozycji Hugo Race’a, opiera się
na jego głosie, i tak naprawdę mógłbym pokusić się o stwierdzenie, że gdyby to
wokal puścić na przód, a samą muzykę wrzucić gdzieś tam w tło, to zazębiłoby to
wręcz idealnie. Jedno trzeba Australijczykowi oddać, te linie gitary
elektrycznej podłożone pod akustyka brzmią znakomicie i to znowu nie powinno
dziwić, bo „mózg projektu Fatalists” (inaczej nazwać się nie da) słynął i
słynie z trafnego komponowania.
Niewypałem, i to całkiem sporym, jest natomiast
„Snowblind”, z którego aż za bardzo bije melodia country. Westernowy feeling
utworu nie powala i nie zachwyca, przez co samo We Never Had Control traci. Sytuacje poprawia jedna z lepszych
pozycji na płycie, ciężka jak obelisk od swego przygnębiającego brzmienia i
jednocześnie zwiewna niczym pióro od swojej przystępnej akustyczności i
uwodzicielskich skrzypiec gdzieś lamentujących w tle „No Angel Fear To Thread”.
Łamiący się momentami głos Race’a znakomicie dopełnia smutek kompozycji, że po
zakończeniu można poczuć swoistą pustkę wewnętrzną. „No Stereotype” natomiast
to prawdziwy hit radiowy. Pełen power bijący w słuchacza przez cztery i pół
minuty. Kawałek co prawda rozkręca się całkiem długo, ale Race ponownie bawi
się natężeniem – raz jest cicho i spokojnie, by za chwilę wybuchnąć i
zawirować. Na koniec znowu wraca melancholia i wydawać się może, że lepszego
utworu, niż tytułowy track, Hugo nie mógł dać na zamknięcie płyty. I, jak to w
przypadku tego muzycznego obieżyświata bywa, nie mogło zabraknąć damskiego
wokalu. Jest ładnie, przejmująco i jakoś tak kojąco.
Gdyby znieśli zakaz palenia w pubach, We Never Had Control spokojnie mogłoby w
nich grać w środowe wieczory. Rewelacji nie ma, jest kolejna solidna pozycja.
6
Piotr Strzemieczny
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw wiadomość.