piątek, 23 grudnia 2011

Olivia Anna Livki - "The Name Of This Girl Is" (2011, Kayax)

Obecnie transmitowane programy telewizyjne, mające na celu wyszukanie i wypromowanie muzycznych talentów są bardzo popularne. Łatwo można się w nich wybić, nawet jeśli nie posiada się talentu wokalnego. Doskonałym przykładem takiego tworu jest Olivia Anna Livki – uczestniczka jednego z tego typu programów w polskiej telewizji.






Olivia Anna Livki, a właściwie Olivia Schnitzler to młoda, polska artystka urodzona w Niemczech, gdzie również się wychowywała. Więcej informacji na jej temat jest tutaj zupełnie niepotrzebne, bo wątpię słuchaczu, żebyś kiedykolwiek wrócił do jej twórczości po przesłuchaniu jej debiutanckiego albumu. Z jej profilu na last.fm można wyczytać, że młoda Olivka rozpoczęła swoją naukę gry na basie i śpiewu w wieku 17 lat – niestety dalej ją kontynuując. Po serii występów w undergroundowych miejscach w Berlinie i Niemczech w ogóle, postanowiła przyjechać do Polski i wziąć udział w jednym z telewizyjnych show. Serc widzów jednak nie skradła, ale młoda Olivia postanowiła się nie poddawać i wydała swój pierwszy, solowy album.

The Name Of This Girl Is  miało być czymś świeżym, rewolucyjnym i nowym na polskim rynku muzycznym. Zaznaczam miało być, bo chyba jej do końca nie wyszło. Jak wiadomo, granica pomiędzy sztuką a kiczem jest cienka i łatwo ją przekroczyć. Wiele zespołów i wokalistów balansuje pomiędzy jednym, a drugim. Są też takie, które nieświadome swoich braków, stoją zdecydowanie po kiczowatej stronie barykady. Sam album to zbiór dziewięciu anglojęzycznych utworów. Całość ma być utrzymywana w klimatach alternatywnego rocka na podobieństwo Florence and The Machine czy Vampire Weekend - niby energiczny, spontaniczny wokal w towarzystwie perkusji, gitarowego brzdąkania i perkusyjnego akompaniamentu. Wszystko to ma być takie lekkie i skoczne („Tel Aviv”, „Hologram”) ,ale znajdują się tutaj również i kawałki z reguły spokojniejsze („Bad Manner Rhyme”, „No memory”).
Na tym krążku nie ma, po prostu nie ma ani jednego utworu będącego godnym uwagi. Nie ma też piosenki, która zapadłby w pamięci na długo, i którą nucilibyśmy w drodze do szkoły czy pracy. Wszystko tutaj jest takie sztuczne, nienaturalne i wymuszone. Brakuje mi tego prawdziwego zapału i popularnej „zajawki” do muzyki.

Spoglądając na samą Livki mam wrażenie, że jest ona świadoma swojego braku talentu, dlatego też próbuje go ukryć pod masą kolorowych piór, błyszczących rajstop i wymyślnych przebrań, w których możemy ją zobaczyć podczas występów. Swoimi pstrokatymi i krzykliwymi kreacjami próbuje odciągnąć uwagę od sprawy najistotniejszej, czyli samego śpiewu. Polska muzyka alternatywna ostatnimi czasy była postrzegana przez przeciętnego Nowaka jako coś żenującego, słabego i śmiesznego. Była często wyszydzana i przyklejono jej łatkę: „marnych kopii zagranicznych wykonawców”. Stawało się to za sprawą właśnie tego typu piosenkarek , jak u autorki opisywanego właśnie albumu. Na szczęście nadchodzi fala młodych, gniewnych i utalentowanych polskich zespołów, które starają się ratować i znacznie poprawią wizerunek rodzimego niezalu (tutaj ukłon dla Coldair, The Spouds czy chociażby Lora Lie). I na koniec morał, a raczej przestroga: bardzo dobrze, że wierzycie w siebie i chcecie spełniać swoje marzenia z dzieciństwa o zostaniu piosenkarzem/piosenkarką, ale nie każdy może nim zostać i nagrywać nowe utwory. Pozostawcie to ludziom utalentowanym i nie kaleczcie takiego daru od Boga jak muzyka!

1,5/10 (nawet ładna okładka)

Kacper Ponichtera

14 komentarzy:

  1. bardzo dobrze, że wierzycie w siebie i chcecie spełniać swoje marzenia z dzieciństwa o zostaniu recenzentem/recenzentką, ale nie każdy może nim/nią zostać...

    OdpowiedzUsuń
  2. Z opiniami pozytywnymi bądź negatywnymi zapraszamy na naszą stronę facebook`ową. Chętnie zawsze wymienimy się poglądami dotyczącymi danych albumów i tak jak w tym przypadku recenzji. / widać, że jakiegoś fana olivki to zabolało! Cieszy też, że ją przeczytałeś anonimowy użytkowniku :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie każdy ma fejsa. Teraz to inny anonim pisze, nie ten pierwszy. Po to macie opcję komentarzy, żeby można tu było pisać.

    OdpowiedzUsuń
  4. To prawda, komentarze służą właśnie do tego. tam powyżej wkradł się jakiś chochlik, za co przepraszamy :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Podobno recenzja wiecej mowi o piszacym niz o tym o kim pisze.Tyle wiesz na temat artu jak i plyty o ktorej piszesz:(
    plyta wydana przez Kayax tak samo jak slyszysz dzwieki gitarowe na niej co swiadczy oi Twoim talencie.To jest wlasnie era internetu, ze kazdy glupi huj z kompleksami malego fiuta moze pisac publicznie co chce.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie ma podpisu pod moim postem poniewaz z Twojej recenzji wynika, ze nie jestes osoba z ktora chcialoby sie prowadzic konwersacje wiec nie ma powodu sie podpisywac.

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak właśnie. Dzisiaj przeczytałem wywiad z niejakim Antonim na WP gdzie stara sie on uzasadnić swą teorię o obezwładnieniu na wyskości 15 metrów. No cóż - można i tak. Trzeba natomiast sprawę wyjaśnić do końca. Label nazywa się LIVV. Na płycie brakuje instrumentu o nazwie gitara - w kawałku Tel Aviv funkcję gitary spełnia - trąbka (gra na niej żywy człowiek). Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że autor tej recenzji płyty nigdy nie słyszał a na temat muzyki niewiele wie. I o ile to drugie można wybaczyć - bo nie każdy musi wiedzieć jak brzmi czterotaktowy blues, to każdy recenzujący płytę powinien przynajmniej raz w skupieniu ją odsłuchać (to jest absolutne minimum żeby nie pisać bzdur o "brzdąkaniu gitary")Co do tego że autorowi recenzji nic nie zapadło w pamięć - no cóż jego prawo. Mnie tam się kilka utworów podoba (z róznym natężeniem ) konkretnie 9 z nich :D)))
    Paweł germinal

    OdpowiedzUsuń
  8. No szkoda - prowokacja się nie udała. W tekście wystąpił zwrot "4 - taktowy blues" i jest to forma nie występująca w muzyce. Ale jak widać nie udało się. Może i dobrze :D
    germinal

    OdpowiedzUsuń
  9. Syf to ty masz w głowie!Co za miernota pisała tą recenzję?

    OdpowiedzUsuń
  10. Miernota miernota - bo ani jednego konkretu. Jak sie chce napisać reckę nawet krytyczną to trzeba płytę posłuchać :P

    OdpowiedzUsuń
  11. Drogi Panie.


    Czytając pana opinię na temat tej fenomenalnej i niespotykanej art-popowej płyty chciałbym spytać - podobnie jak poprzednicy o to czy Pan miał przyjemność jej wysłuchać? Czy pisze Pan o niej swoje subiektywne opinie czy też wyraża Pan obiektywny pogląd na podstawie ogólno pojętej pańskiej wiedzy muzycznej. Merytoryczna opinia na temat tego albumu w pana wydaniu sprowadza sie do stwierdzenia iż: "Wszystko to ma być takie lekkie i skoczne („Tel Aviv”, „Hologram”) ,ale znajdują się tutaj również i kawałki z reguły spokojniejsze („Bad Manner Rhyme”, „No memory”)." Biorąc pod uwagę "Hologram" to skoczny może i on jest, ale czy lekki? Co do "Tel Aviv" to jest to dosyć znany utwór, chociażby z programu TV, który to zebrał pozytywne opinie jurorów. Być może jakimiś wyroczniami oni nie są, nie mniej jednak posiadają znaczną wiedzę na temat muzyki, także muzyki rozrywkowej, a jedna z nich myślę że także na temat muzyki alternatywnej. Znam też pozytywne opinie muzyków, radiowców (chociażby poprzedni dyrektor programowy radiostacji - ten za którego była jeszcze niezależna i alternatywna) na temat tego utworu. Jeżeli pańska opinia nosi znamiona obiektywnej to stwierdzenie "Na tym krążku nie ma, po prostu nie ma ani jednego utworu będącego godnym uwagi. Nie ma też piosenki, która zapadłby w pamięci na długo" jest z gruntu fałszywe i wprowadza czytelnika pańskiej recenzji w błąd. Co znaczy stwierdzenie że z "reguły są spokojniejsze" czyli nie z reguły są niespokojne? Zawartość merytoryczna tego stwierdzenia godna przedszkolaka.
    "Są też takie," Pan wybaczy ale taki zwrot w stosunku do jakiegokolwiek człowieka, a co dopiero wobec artysty/artystki jest poniżej wszelkiej krytyki. W ten sposób nie śmiałbym napisać nawet o paniach stojących przy drodze. Biorąc pod uwagę te fakty oraz wypowiadanie subiektywnych opinii pod płaszczykiem obiektywizmu oceniam pańską recenzję na 1. Nie określę jej jako "Syf" chociaż Pan nie miał takich obiekcji wobec recenzowanej płyty. Raczej przedstawię ją jako przykład "jak recenzji nie powinno się pisać jeżeli chcemy UDAWAĆ profesjonalistę". Proponuję najpierw skończyć szkołę podstawową (absolutne minimum!!!) I dopiero brać się za pisanie recenzji

    pozdrawiam
    poseidon5

    OdpowiedzUsuń
  12. Droga ekipo FYH,
    moge jedynie wyrazic wspolczucie i zaniepokojenie, ze wielu mlodych ludzi posiadajacych fachowe wyksztalcenie uniwersyteckie ma problem ze znaleziniem pracy a powodowane jest to tym, ze takie portale jak Wasz i inne wrecz "fachowe"szanujace sie czasopisma angazuja do pisania recenzji i wypowiadania sie na temat czyjegos talentu osoby ktore nie maja o tym zielonego pojecia.To tak jakby operowal sanitariusz.No coz takie niestety nastaly smutne czasy:(Problem polega na tym, ze Wam wydaje sie, ze sluchacz, czytelnik,odbiorca jest debilem .
    Pan ktory pisal recenzje i wydawal opinie na temat Olivii plyty i jej talentu pookazal, ze jest ignorantem(nawet nie wiedzial kto wydal plyte i slyszy na niej instrumenty ktorych nie ma.Na swoim fb wyrazil sie ironicznie o okladce
    co jest poprostu niesmaczne bo wszyscy wiemy (nieignoranci)jakie budynki i jaka historie przedstawia ta okladka.Nie wiem o co chodzilo temu czlowiekowi poza zwroceniem uwagi na swoja (marna)osobe i jego strone facebookowa? Byc moze nie poodoba mu sie poprostu fakt, ze Olivia jest kobieta silna, madra i utalentowana?
    Wielu mezczyzn niestety (szczegolnie w tym szowinistycznym kraju)ma z tym problem.Ale mysle, ze wystarczyloby w tej sytuacji poprostu ja igniorowac a nie koniecznie kopac.
    Nie jestem fanem Olivii ale osoba ktora akurat ma przyjemnosc ja znac i stad moj niesmak.Rzeczywiscie nigdy nie pojawil bym sie
    na Waszej stronie gdyby nie Olivia i tak pozostanie.
    Mam nadzieje, ze kiedys takie portale jak Wasz
    umra smiercia naturalna bo odbiorca na prawde nie jest idiota, co widac z dnia na dzien coraz bardziej tym co sie dzieje na rynku muzycznym.

    Nie pozdrawiam,
    Krzysztof Mrozek

    OdpowiedzUsuń
  13. "Spoglądając na samą Livki mam wrażenie, że jest ona świadoma swojego braku talentu..." - A czy Pan jest świadomy swojego beztalencia w dziedzinie oceniania czyjejś pracy? Stwierdza Pan na podstawie swojego wrażenia? W ogóle jak można pisać takie rzeczy? "(...) kawałki z reguły spokojniejsze(..)" - nie wiem czy pana wyśmiać czy mam panu współczuć. "Wszystko to ma być takie lekkie i skoczne (...)" - Skąd pan wie jakie "to" ma być. Może to przekonanie wyłącznie na potrzeby tej pseudo-recenzji, pasujące do pańskiego subiektywnego określenia tej płyty mianem syfu?? Niech pan wróci do dziedziny życia w której się pan spełnia, jakakolwiek by ona nie była(ukończenie elementarnej szkoły podstawowej być może?) zamiast pisać głupoty na temat o którym pan bladego pojęcia nie ma. Dla mnie jest pan skończonym ignorantem posiadającym aspiracje na dobrego recenzenta. Niestety, tylko aspiracje.
    absolutnie nie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Ojej, Nic wielkiego dziewczyna nie nagrała, ale też trudno odmówić jej dobrego muzycznego kierunku i jakiejś ochoty, żeby grać tego typu muzykę - teraz popularną, ale na wskroś nie jest to łatwa nisza. Trochę za szorstka ta recenzja.

    OdpowiedzUsuń

Zostaw wiadomość.