niedziela, 19 czerwca 2011

Miles Kane – „ Colour Of The Trap” (2011, Columbia)

Miles Kane po wydaniu trzech płyt w ramach trzech różnych projektów (The Little Flames - gitara, The Rascals – wokal, gitara, The Last Shadow Puppets – wokal, gitara), zapragnął stworzyć coś sam, pod swoim własnym nazwiskiem.


Rzeczywiste prace nad albumem Miles rozpoczął w roku 2009 zaraz po opuszczeniu The Rascals. W nagrywaniu materiału pomagali mu Noel Gallagher, Alex Turner oraz znani producenci: Dan Carey oraz Dan The Automator, którzy w swojej karierze pracowali m.in. z Kasabian, Hot Chip, M.I.A i wieloma innymi znakomitymi artystami. Miles Kayne jest jednym z tych muzyków, którzy mają swój styl grania i tworzenia muzyki. Anglik czerpie jednak garściami z klasyki brytyjskiej muzyki popularno-rockowej i nie mam tu na myśli jedynie tej z lat 90, lecz również licznych klasyków brit-popu. To zapatrzenie w przeszłość najbardziej dało o sobie znać przy okazji prac nad krążkiem The Last Shadow Puppets, który nagrał wraz z Alexem Turnerem oraz nad swoim Colour Of The Trap.

Trzeba przyznać, iż Miles udowodnił tą płytą ogrom swojego potencjału, Colour Of The Trap może nie jest albumem genialnym ani przełomowym ale słucha się go z wielką przyjemnością. Możemy na nim znaleźć parę przebojowych kawałków, będących świetnym przykładem klasycznego brytyjskiego rocka, trochę odgrzewanego ale bardzo wciągającego. Najbardziej wpadają w ucho utwory singlowe, czyli: Come Closer, Rearange (przy którym pomagał artyście Alex Turner) oraz Inhaler. Strasznie podoba mi się również utwór Happenstance, w którym Miles śpiewa wraz z przeuroczą aktorką Clémence Poésy, której delikatny głoś świetnie pasuje do klimatu płyty. Klimatu, przypominającego stare angielskie filmy z lat 60 oraz pierwsze nagrania Beatlesów, który mogliśmy również poczuć przy okazji słuchania nagrań The Last Shadow Puppets. Wszystko to jest świetnie podkreślane na występach zespołu Milesa, utrzymanych w odpowiednim klasycznym klimacie. Dodatkowym atutem albumu jest ograniczenie elektronicznych akcentów do potrzebnego minimum, co fajnie odróżnia muzykę Milesa od wielu brytyjskich kapel rockowych na siłę włączających do swojego repertuaru syntetyczne bity i sample, budując napięcie w utworach za pomocą dobrych aranżacji oraz żywego, tanecznego tempa.
(7/10)








wojtek irzyk

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw wiadomość.