O tej porze, za dwa tygodnie będziemy po koncercie jednego z większych objawień na brytyjskiej scenie indie w 2007 roku – The Wombats!
Anglicy debiutowali płytą o patetycznie brzmiącym tytule The Wombats Proudly Presents: A Guide to Love, Loss & Desperation. Trzynaście przyjemnych, popowo-rockowych kawałków (w tym zuchwały i buńczuczny “Let’s Dance to Joy Division”) wprawiło Wyspy w zachwyt nad dokonaniami chłopaków z Liverpoolu. Wysokie miejsca na listach przebojów, teledyski stale puszczane na MTV2 świadczyły o jakości albumu The Wombats.
Nazwa nie wystarcza. Oni naprawdę kochają Wombaty! |
Przez cztery lata koncertowali, wyrobili sobie mocną pozycję (szczególnie w Azji i Nowej Zelandii/ Australii) i jakoś tak zapomnieli o materiale na nową płytę. Co prawda wydali The Wombats EP oraz świąteczne piosenki opublikowane na ich profilu myspace, jednak nie można tego zaliczać do wielkich nagrań. Pierwszymi były wypuszczone na rynek amerykański zmodernizowane wersje starych kawałków, drugim należy się tylko wzmianka – były (zabawne. Stosunkowo).
W tym roku Wombaty wydały nowy krążek. Opinia? Hm, średnio, bardzo nawet. Brakuje tych zadziornych gitar w „Moving to New York” czy ironiczno-miłosnych ballad w stylu „Dr. Suzanne Mattox PhD”. OK., jest „Techno Fan”, opowiastka o miłości opartej na nieporozumieniach, naturalnie w tym charakterystycznym dla liverpoolskiego bandu poczuciu humoru, jednak to już nie to samo. I, tak jak debiut był na „7”, tak sophomore dostał od nas niewiele ponad „piątkę”.
Muzyka The Wombats to teraz prawdziwy pop |
I jeszcze kilka ważniejszych faktów. The Wombats tworzą trzy osoby, w tym charakterystyczny frontman-wokalista, Matthew Murphy (kto nie pokochał jego liverpoolskiego akcentu?). Zespół powstał w 2003 roku, ich pierwszym singlem było wspomniane wcześniej „Moving to New York” (mega, mega, mega), a do tej pory wydali dwie długogrające płyty + specjalną wersję debiutu na rynek japoński (tam band ma największą rzeszę fanów).
Mimo bardzo słabego drugiego albumu, ich koncert w ramach Heineken Open’er Festivalu zapowiada się bardzo ciekawie. Nie może Was tam zabraknąć!
Piotr Strzemieczny
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw wiadomość.