Jedna z ważniejszych formacji amerykańskiej alternatywy zagra już w czwartek, w namiocie.
The Twilight Singers, od roku 2000 oczko w głowie Grega Dulli, w Polsce zagra w tym roku dwukrotnie. Taką informację usłyszeliśmy od założyciela The Afghan Whigs po koncercie w warszawskiej Stodole dziesiątego kwietnia. News potwierdził się siedemnaście dni później, gdy Mikołaj Ziółkowski ogłaszał kolejnych artystów na Open’er Festival w radiowej Trójce.
Jedenaście lat na scenie i pięć płyt studyjnych (w tym jedna z coverami), to dorobek całkiem niezły. Do tego dodajmy masę trzymających wysoki poziom koncertów, solowy albym Grega i jeden w duecie z Markiem Laneganem i już wiemy, że Dulli to jedna z najwybitniejszych postaci amerykańskiego niezalu. On i jego pierwszy zespół The Afghan Whigs, na przełomie lat 80 i 90’, wyrobili sobie mocną pozycję w Stanach Zjednoczonych, więc gdy w 1997 roku zakładał Twilight Singers, nikt nie mógł przypuszczać, że w tak krótkim czasie Greg przeniesie swoje zainteresowanie na, wówczas, poboczny projekt.
Debiutancki album Twilight as Played by The Twilight Singers (wydany w 2000 roku) szybko zdobył serca słuchaczy. "The Twilite Kid", "Love", czy "Twilight" z marszu stały się hitami i utworami wręcz kultowymi, a sama płyta jest idealnym przykładem, jak powinno się rozpoczynać działalność zespołu.
Od tego czasu Twilight Singers wydali jeszcze bardzo dobre Blackberry Belle oraz już słabsze Powder Burns. W tym roku Dulli i spółka uraczyli fanów najnowszym krążkiem, Dynamite Steps. Płytę gorszą niż debiut i sophomore, lecz nadal trzymającą poziom.
Koncert The Twilight Singers jest jednym z bardziej wyczekiwanych występów na Heineken Open’er Festival. Nic w tym dziwnego, wystarczy usłyszeć na żywo głos Grega.
Piotr Strzemieczny
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw wiadomość.