wtorek, 2 listopada 2010

Sufjan Stevens - All Delighted People EP

Zanim wstawimy opis najnowszego long play’a Sufjana Stevensa należy się kilka słów o jego…epce? (czy godzinną płytę można jeszcze tak nazwać? Przecież niektóre całe płyty innych zespołów trwają krócej…) „All Delighted People EP”. Sufjan po wydaniu szalenie ambitnego i symfonicznego „The BQE” nie próżnował. Rok po premierze tamtej płyty multiinstrumentalista z Detroit postanowił podarować swoim fanom przedwczesny prezent świąteczny, jakim niewątpliwie są jego dwa najnowsze nagrania. Teraz skupimy się na wcześniej wspomnianej EP-ce.

Sufjan zaskakuje równością. Po świetnym „Illinois” i moim ulubionym albumem „Seven Swans”, przyszła kolej na zakochanie się w „All Delighted People EP”. Bo o innym uczuciu do tej płyty nie może być mowy.
Już od pierwszych sekund otwierającego EP-kę „All Delighted People (original) Stevens wprowadza nas w swój świat. Świat pełen dobroci, radości i smutku, emocji, styczności z naturą. Jednym słowem - świat pięknej muzyki. A to za sprawą subtelnego chóru i orkiestrowej muzyki. Sufjan na płycie zamieścił również drugą wersję tej piosenki (w nazwie widnieje dopiska „classic rock version”). Jest to nuta równie spokojna, z tym, że bardziej wyciszona, akustyczna. Druga bardzo dobra piosenka to „The owl and the tanager” – nagranie bardzo emocjonalne. Brzmiące jak gdyby Stevens siedział sam w pokoju, po ciemku, i wyjawiał światu swoje największe sekrety. Tak prywatna jest ta piosenka.

W przypadku „All Delighted People” głupotą jest rozdzielać materiał na pojedyncze piosenki. Całej EP-ki słucha się naprawdę przyjemnie. Nagrania są delikatne, zmysłowe i, co chyba najważniejsze, dobre. Tak musi brzmieć niebo.

Ocena: 6/6

Piotr Strzemieczny

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw wiadomość.