czwartek, 4 listopada 2010

Sufjan Stevens - The Age of Adz

Było ostatnio o „All Delighted People EP”, jest o „The Age of Adz” , najnowszej długogrającej płycie Sufjana Stevensa. I teraz pytanie do czytelników – przyzwyczailiście się do jego fantazji dźwiękowych i nieustających prób tworzenia czegoś, hmmm, „innego”? Jeśli nie, to nie polecam najnowszego long play’a. Jeśli Sufjana kochacie właśnie za tę kreatywność i ogólną orientację w przeróżnych gatunkach, to jak najszybciej biegnijcie do sklepów! Bo najnowszy krążek, pogrążony swoją drogą w niezłym chaosie, obity jest dużą ilością elektroniki.

Stevens całą swoją melancholijność zużył na materiał do wrześniowej EP-ki (przeczytaj recenzję). Co prawda na „The age of Adz” znajdujemy kawałki utrzymane w znanym dla wszystkich fanów Sufjana klimacie („Futilie Devices”, „Vesuvius”) ale jest to jednak mało.
Na nowym long play’u królują elektroniczno-orkiestrowe brzmienia. To tu pochodzący z Detroit muzyk miesza bałagan i hałas z niezliczoną ilością instrumentów, a także chórem.

Autor „Illinois” trochę jednak przedobrzył. Zamykający płytę „Impossible Soul” to bardzo długi i zarazem wyczerpujący kawałek (trwa prawie 26 minut), co normalnemu słuchaczowi może sprawić spore problemy. Ogólnie ciężko słucha się płyty, gdy zapuścimy wszystkie piosenki po kolei. Stevens udowodnił, że umie bawić się muzyką, jest człowiekiem twórczym i nie ma takiej rzeczy, której nie odważyłby się nagrać. Chwała mu za to, ale jednak wcześniejsze dokonania bardziej przypadły mi do gustu.

Ocena: 4/6

Piotr Strzemieczny

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw wiadomość.