poniedziałek, 21 grudnia 2015

RECENZJA: MazzSacre - +





WYTWÓRNIA: Instant Classic
WYDANE: 7 kwietnia 2015

Jerzy Mazzoll wybitną dla polskiej muzyki jazzowej i improwizowanej jest. Świadczy o tym mnogość projektów, w których trójmiejski muzyk się udziela. Było w tym roku już MAZZMELANCOLIÉ (Wounded Knife, u nas recenzja na pewno wkrótce), był Dwutysięczny, był albym nagrany z Tomaszem Sroczyńskim (Requiem Records), jest teraz MazzSacre. I o ile dwa pierwsze stanowią niejako wycinek twórczości Mazzolla, tak MazzSacre skupia się już na jego dorobku. Jego i muzyków, których zaprosił do współpracy.

Przy + bazę wyjściową nagrań stanowią hipnotyzujące partie klarnetu Jerzego Mazzolla. Zawiłe, zapętlane, unoszące się ponad pozostałymi instrumentami, nadają kompozycjom eterycznego i zwiewnego charakteru. Jednak gdyby nie zaproszeni muzycy, album MAzzSacre nie byłby tym samym. Bo + to, jak już sam tytuł sugeruje, wartością dodaną wydawnictwa jest praca kolektywu, który, gdyby doszło do zawiązania pełnoprawnego projektu, jawiłby się jako jeden z ciekawszych w tym improwizowanym polskim światku. Jednak wszystko wskazuje, że był to jednorazowy strzał studyjny, albo może i będzie tych strzałów więcej. Tak czy inaczej, nie są to strzały znikąd i nie są to strzały anonimowe. 

Bo Radek Dziubek odpowiadający za elektronikę, Oleg Dziewanowski i Jacek Stromski na perkusji czy Shanir Ezra Blumenkranz przy basie, Piotr Dunajski maltretujący puzon oraz Dymitr odpowiadający za produkcję to postaci znane i wybitne. Nic zatem dziwnego, że + zniewala swoją hipnotyzującą formą. Te utwory, choć mogą wydawać się nazbyt chaotyczne momentami, są niesamowicie uporządkowane. Duża zasługa w tworzeniu chaosu przypada aż dwóm perkusjom, a schizofreniczny wydźwięk to efekt gry Blumenkranza. A i Sam Mazzoll snuje swoje zawiłe i oniryczne opowieści na klarnecie, przez co narracja utworów przyciąga jeszcze bardziej.

Zastanawia mnie tylko jedno, czyja to wina, że Jerzy Mazzoll w dzisiejszych czasach nie siedzi przy kominku, nie pije łyskacza i nie przelatuje oczami po tabelkach z zaiksów. Dlaczego na koncertach tej legendy yassu i impro nie ma tłumów. Czy to społeczeństwo takie niewyedukowane, czy co? Bo że najbardziej Mazzolla cenią inni muzycy, to nie ulega wątpliwości. A szkoda. 

***

7

Michał Biernacki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw wiadomość.