wtorek, 22 grudnia 2015

PŁYTOWY GRUDZIEŃ W FYH: too many fireworks


Ostatnie kilkanaście godzin Płytowego Grudnia przynosi polsko-szkocki akcent wydawniczy w postaci too many fireworks. Jak informowaliśmy przy okazji Bożonarodzeniowego Kiermaszu Płytowego, Neil Milton ma na 2016 rok ogromne plany. My trzymamy kciuki i rozdajemy ładną paczkę (a może dwie?) z wydawnictwami too many fireworks!



Historia wytwórni too many fireworks potoczyła się dość nietypowo i można powiedzieć, że pod prąd. Założona w Glasgow, gdzie silnie pracowała na swoją pozycję, następnie zawieszona, swoje miejsce na ziemi odnalazła w... Warszawie. To raczej nietypowy kierunek, zważywszy, że większość nadal obiera „wielki zachód” za swój cel. Jak to często bywa, w tej historii kluczową rolę odegrał wątek miłosny, bo Neil Milton zabrał się do Warszawy razem ze swoją ówczesną partnerką. Przenosiny do Polski wstrzeliły się idealnie w dwusetną rocznicę urodzin Fryderyka Chopina. Stąd też w głowie szefa tej niewielkiej oficyny pojawił się pomysł dość niekonwencjonalny i odważny, bo muzyka klasyczna nad Wisłą sprzedaje się raczej średnio. Potem przyszły jeszcze inne nagrania: od pogranicza folku, przez rock, aż do elektroniki. Too many fireworks nie boi się stawiać na zupełnie świeże nazwy, ale czasem sięga też po projekty, które pierwszy chrzest bojowy mają już dawno za sobą. Na 2016 rok wytwórnia planuje wielkie nowe otwarcie, więc bądźcie czujni. Wcześniej jednak zerknijcie, co tmf wrzucili do naszej wiszącej nad kominkiem świątecznej skarpety.



Plug & Play – Reisefieber
Plug & Play to zespół z dość bogatą historią, bo skład przetasowywał się tu niemal równie intensywnie, co u kolegów z nieco innej działki – Megadeth. Nie przeszkodziło to im jednak w zdobyciu niemal wszystkich polskich festiwalowych scen (no dobra – na Pikniku Country chyba ich nie było) i wydaniu sporej ilości naprawdę dobrego materiału. U nas do zdobycia Reisefieber – epka, która z jeszcze większym przytupem niż poprzedzające ją w dyskografii lubelskiego zespołu Why So Close pokazuje, co słuchać w polskim indie rocku (chyba nikt za tę etykietę się nie obrazi?). I ta okładka… chyba nie wypada wręcz wstawić płyty na półkę tak, by była niewidoczna.

Neil Milton – Cloud/Wave: Remixes of Skies/Seas
Szef too many fireworks potrafi zrobić użytek z instrumentów równie dobrze, co jego podopieczni. Można to usłyszeć w jego projektach The Frozen North i Circles In Stars. Tu natomiast ujawnia się didżejskie oblicze Neila, który zmontował całkiem imponującą kompilację remiksów. Jest cetieu, nie zabrakło też Lee Chapmana. Choć wydane ponad rok temu, nadal siada równie dobrze, co parę dni po premierze

Shivers & Shakes – Love Above Storms
Materiał został nagrany w Wiedniu, wydany nad Wisłą, łączący folk, noise i ambient w mocno industrialnym wydaniu. Czy może być lepiej? Nie znajdziecie tu ani jednego zbędnego dźwięku. Niedawno grali przed Crippled Black Phoenix i podobno dali radę. To chyba całkiem dobra reklama. A wydane w październiku Love About Storms niedługo trafi do którejś/któregoś z Was.

Variations of Chopin
O tym projekcie już było co nieco we wstępie. To naprawdę godny hołd dla naszego wielkiego kompozytora. Selekcja kompozycji i bardzo solidne wykonanie udowadniają, że współczesne pokolenie muzyków, któremu często zarzuca się brak muzycznych umiejętności, doskonale radzi sobie również w klasycznym repertuarze. A jeśli ktoś nie lubi kolęd, to jest to świetna propozycja do kolacji wigilijnej, jak i każdej innej uroczystej kolacji.

A Short History Of Nearly Everything

Kompilacja wydana w ilości 100 ręcznie numerowanych kopii to nie lada gratka dla kolekcjonerów. Znalazły się na niej utwory artystów powiązanych z wytwórnią i jej założycielem. To swoiste podsumowanie rozdziału w historii wytwórni, który miał miejsce głównie przed przeprowadzką do Polski. Jest tu więc sporo szkockich zespołów, których muzyka wydawana była w postaci siedmiocalowych splitów. Pojawiają się też dość mocne akcenty polskie i jeden islandzki. Warto!


***

Wszystko, co musicie zrobić, to wysłać nam maila na nasz specjalny adres: plytowygrudzien@fyh.com.pl. W tytule musicie napisać „Konkurs świąteczny: nazwa wytwórni, której płyty rozdajemy” (w tym wypadku „Konkurs świąteczny:  too many fireworks”). A w treści maila musicie odpowiedzieć na proste pytanie: „Jaki jest Twój album roku?”

W każdej serii będziemy przedstawiać inne wytwórnie i inne albumy. Odpowiedzi możecie do nas przysyłać od dzisiaj do 23 grudnia. W Wigilię wielkie rozwiązanie całości. Podawane przez Was albumy nie muszą być związane z daną wytwórnią. Chodzi o wszystkie wydawnictwa, które ukazały się w 2015 roku.

***

Ho, ho, ho!

Miłosz Karbowski

POLECAMY LEKTURĘ:
PŁYTOWY GRUDZIEŃ W FYH: wszystkie paczki
BOŻONARODZENIOWY KIERMASZ PŁYTOWY: too many fireworks

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw wiadomość.