WYTWÓRNIA: Truesoul Records
WYDANE: 27 lipca 2015
Adam Beyer to bardzo dobrze znana marka w świecie muzyki
techno. Od lat nie schodzi poniżej dawno osiągniętego poziomu granych setów. Na
żywo wypada zawsze wyśmienicie, podobnie jest na jego epkach, o czym może zaświadczyć
jego najnowsze dziecko - Time Flies.
Otwierające album „I Do” powoli nabiera rozpędu.
Solidna, równomierna stopa wprowadza w lekki trans, a towarzyszą jej zapętlona
syntetyczna melodia i przebijający się wokal w tle. To raczej spokojniejsze oblicze
Adama. W tytułowym „Time Flies” atmosfera robi się coraz
bardziej intensywna, nieomal duszna. Jest mroczno, technicznie i dość brudno.
Czas leci. Jakaś melodia próbuje się wybić na przód, jednak początkowo jest
tylko jakby majakiem. Jednak w drugiej połowie utworu zaczyna dominować.
Kawałek genialnie wpasowałby się w klimat starych, opuszczonych fabryk, przy
minimalnym oświetleniu, gdzie liczy się tylko muzyka. Industrial.
Na epce znajdziemy też remix tego utworu w wykonaniu ziomka
Adama ze Sztokholmu - Tigera Stripesa, jednak pierwotna wersja bardziej mi pasuje. Odsłonie Tigera brak tej dynamiki oryginału, zaś dodane dźwięki za mocno świdrują
czaszkę. Jakoś to do mnie nie przemawia. W kontraście do wcześniejszych stoi ostatni na liście „Waste Land”. Ten delikatnie koi nerwy zszargane poprzednimi dźwiękami. Mimo odrobiny spokoju, nadal jest ta dynamika
i charakterystyczne brzmienie Beyera. Idealny kawałek na parkiet, który
świetnie oddaje to, co się dzieje na gigach, na których występuje Szwed.
Adam Beyer zna budowę rytmu od podstaw - jako nastolatek
grał na perkusji - dlatego też każdy jego utwór to w pełni przemyślany
mechanizm - od początku do końca. Jego ostatnia epka stanowi potwierdzenie tej
tezy.
8
Agnieszka Strzemieczna
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw wiadomość.