WYTWÓRNIA: mik.musik.!.
WYDANE: 16 marca 2015
Piątek. Popołudnie jak każde inne. Trochę lato,
ale jeszcze nie do końca. W kebsach wystawiają już ogródki piwne, a liczba dni
do inaugurujących lato festiwali spadła już poniżej 100. Co to oznacza?
a) mamy majówkę,
b) niektórzy już powinni zacząć myśleć o sesji,
c) jeszcze inni zaczynają właśnie plan matura na
100% w 3 dni,
d) w końcu można posiedzieć przy otwartym oknie.
Siadłem więc. Lekko chłodnawy jeszcze wiatr
nieśmiało wpadał do pokoju, wdmuchując woń kwitnących wokół drzew, a na
parapecie przysiadł zbłąkany wróbelek. Wtedy w niezmąconą, sielankową atmosferę
wdarł się brutalnie hałas absolutnie nie z tej ziemi. Pan Andrzej spod piątki
robi remont? Nic podobnego. A może to pani Krysia piętro niżej odpaliła swój
wszystkorobiący robot kuchenny, który zeszłej zimy wcisnął jej akwizytor?
Pudło. W takim razie to musi być syn Cieślaków i jego niezniszczalne Atari, jak
bum cyk cyk! Cieplej, chociaż trop nadal fałszywy. To po prostu Bras. Wilhelm
Bras.
Jak się już wielokrotnie każdy z nas pewnie
przekonał, elektronika wcale nie musi być taka, że aż nóżka sama tupie. W tym
momencie automatycznie odpadnie pewnie 1/4 potencjalnych odbiorców, ale Wilhelm
Bras to właśnie ten styl, który najbardziej docenią prawdziwi koneserzy. Tacy,
którzy w towarzystwie mniej lub bardziej wyrafinowanych bitów zgubili mleczaki
i doczekali się zębów mądrości. Dla świeżaków materiał może okazać się
zwyczajnie zbyt wymagający. Visionaries & Vagabonds to, zdaje się,
pozycja dedykowana tym, którzy wolą zmęczyć się, słuchając muzyki, niż puszczać
ją w tle do mycia garów.
Każdy, kto urodził się, kiedy stałe łącze z
internetem miał tylko sąsiad trzy domy dalej, na pewno pamięta swój pierwszy
modem, działający w systemie impulsowym. I właśnie sygnał wybierania numeru
podczas łączenia z siecią był moim pierwszym skojarzeniem, kiedy odpaliłem
„Aggressive Mimicry”. Skoro już łączenie z Wilhelmem przebiegło pomyślnie,
możemy nacieszyć ucho tym, co Paweł Kulczyński (bo tak ów dżentelmen się nazywa)
zmontował w domowych zakamarkach. Tym razem możemy zapomnieć o impulsach, bo
dla pełnej obczajki nie wystarczy jedno przesłuchanie. Visionaries & Vagabonds to zbiór
totalnie pojechanych dźwięków, spośród których często trudno wyłowić pojedyncze
utwory. Album w zasadzie powinien funkcjonować jako całość, chociaż trzeba
przyznać, że mocno eklektyczna. Czasem przyjdzie więc nam dostać ścianą
zgrzytów prosto w ryj, innym razem temat wejdzie zupełnie gładko. To niezwykle
emocjonująca gra zaskoczeń, chociaż najzupełniej szczerze należy przyznać, że w
niektórych momentach aż zanadto wkurwiająca.
W trakcie pierwszego przesłuchania wydanego
nakładem mik!musik.!. Visionaries & Vagabonds, wiele razy miałem chwile
zwątpienia, chciałem powiedzieć „pas!”. Ci jednak, którzy nie poddali się i
dotrwali do końca wiedzą doskonale, że sztuką jest nie wytrzymać, a zrozumieć.
Kto zrozumiał, ten na pewno wróci niejeden raz. A kto nie dotrwał, ten ci(a)pa!
7
Miłosz Karbowski
POLECAMY LEKTURĘ:
CZYNNIKI PIERWSZE: Wilhelm Bras – Visionaries & Vagabonds
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw wiadomość.