poniedziałek, 4 maja 2015

RECENZJA: Jachna/Buhl - Synthomathic



WYTWÓRNIA: Requiem Records
WYDANE: 8 kwietnia 2015

Wojciech Jachna i Jacek Buhl nadal nie zwalniają obrotów. W ubiegłym roku wypuścili rewelacyjną Atropinę, album zarejestrowany na strychu Biblioteki Miejskiej w Bydgoszczy. Zamknęli się tam, grając, grając i jeszcze raz grając, improwizując i kontemplując własną muzykę, nagrywaną na czterośladowy magnetofon. Nie minęło kilka miesięcy, a niezmordowany duet ponownie chwycił za instrumenty, tym razem nie w surowych, bibliotecznych warunkach, a korzystając z możliwości A/V Studio.

Materiał z Synthomathic różni się nie tylko tym, ale też rolą producenta i... ilością utworów. Nad całością czuwał Artur Maćkowiak (Wet Music Records), a na płycie znalazło się miejsce dla jedenastu kawałków. W info prasowym, czy też po prostu na stronie wytwórni Requiem Records przeczytamy zdanie, że jest to potężnie brzmiąca i tłusta muzyka improwizowana. Pojęcia to lakoniczne, fakt, ale... Rany, jak ten album chwyta. Jak on niesamowicie wciąga!

Wciąga, choć przecież Jachna i Buhl nie grają niczego nowego. Nie zmienili swoich upodobań, to wciąż improwizacja na najwyższym poziomie, melodie tak pokręcone i zagmatwane, że można się przy nich zgubić. To kawałki, które roztaczają sobą aurę niedopowiedzenia, coś misternego i mistycznego jednocześnie. Rozpisane, a raczej rozegrane za pomocą trąbki i perkusji, bo ciężko mówić o rozpisywaniu utworów w przypadku freeimpro, na pierwszy rzut oka i ucha wydawać by się mogły dość skromne i niepowalające, jednak Synthomathic, jak i wcześniejsze albumy bydgoskiego duetu, to klasa sama w sobie. Potwierdzeń należy szukać w każdym z przygotowanych nagrań. Czy będzie to szaleńczy, pełen perkusyjnego chaosu i szaleńczej trąbki „Zagubiony peleton”, czy niespokojny, tajemniczy w swoim wydźwięku „Dabi sajko” ze spokojną rytmiką i wibrującym dęciakiem, płatającym w muzycznym powietrzu niesamowite melodyjne piruety. Nie gorzej, a może i lepiej prezentuje się „Robot Jim”, psychodeliczna sieka, klaustrofobiczny noise z fajną techniczną, nieco industrialną perkusją, zsamplowanym kontrabasem i eteryczną trąbką. Choć Jacek Buhl i Wojciech Jachna to tylko dwie osoby, cztery ręce i zaledwie dwie głowy, to te dwie głowy i te cztery ręce potrafią wymyślić, a potem zagrać tak miażdżące melodie, tak kapitalnie brzmiące kawałki, że aż dziw bierze. Pewnie, można powiedzieć, że tym razem spora zasługa spływa ze strony postprodukcji, że te gadżety, poprawki i pocięcia wszystkie też swoje dołożyły, ale, ale. Trzeba to było rozkminić w takiej formie? Ano trzeba było. Jachna/Buhl kolejny raz udowadniają, że w kategorii freeimpro mogliby już sobie odpuścić i żyć z fejmu i splendoru swoich znakomitych płyt. Tylko wtedy byłby smuteczek, że więcej ich w takiej formie nie usłyszymy. 

***

8

Piotr Strzemieczny

POLECAMY LEKTURĘ:
CZYNNIKI PIERWSZE: Jachna/Buhl - Synthomathic

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw wiadomość.