piątek, 1 maja 2015

RECENZJA: God's Bow - Tranquilizer



WYTWÓRNIA: Requiem Records
WYDANE: 14 listopada 2014

Okładka jest tragiczna. Coś jak połączenie Evanescence z Nightwish, a do tego jakieś Within Temptation czy inna Anja Orthodox. Cover to jednak tylko cover, ważniejsza jest sama treść, czyli to, co znalazło się na płycie. A ubiegłoroczny album God's Bow, chociaż jest ubiegłorocznym albumem, to wart jest sprawdzenia.

Duet tworzony przez Agnieszkę Kornet i Krzysztofa Pieczarkę gra już długo i długo siedzi w darkwave'ie. Tranquilizer zawiera 10 mroczno-orientalnych kawałków, z czego w niektórych (chociażby utwór tytułowy) uderzają w mocne synthy okraszone uwodzicielskim śpiewem Kornet. Cała płyta oscyluje wokół tych dzikich z jednej, a industrialnych z drugiej strony rejonów. Przestrzeń odgrywa istotną rolę w muzyce God's Bow. Przestrzeń pełna pogłosów, choć jednocześnie na swój sposób skumulowana, tworząca czasem duszną, klaustrofobiczną wręcz atmosferę. Tak jest w „Curse the Night”, gdzie tylko wysokie i rozciągnięte partie wokalne nadają kompozycji eterycznego wydźwięku. Etno-brzmienia stanowią bardzo ważną istotę twórczości God's Bow, jednak nie są to typowe etniczne rozwiązania jak np. w jakimkolwiek zespole spod znaku world music, lecz rzecz tyczy się samych wstawek, melodyjnych gadżetów - tu dzwoneczki, tam jakieś inne elektroniczne ulepszacze, za które odpowiada Pieczarka. 

„One Day” wybrzmiewa delikatną, lekko poplątaną popową balladą, bardzo ładną i dzięki połamanemu bitowi równie ciekawą. Fajnie wypadają instrumentale. „Profounder” ociera się o mroczny, darwave'owy ambient oparty na pogłosowym nuceniu Agnieszki, nadającemu utworowi mistycznego charakteru. „New Kingdom of Illusions” zahacza momentami o groteskę i industrialną kakofonię, zwłaszcza na wysokości wejścia bliskowschodniej rytmiki i, ponownie, zatracającego nucenia. Gdyby pokusić się o wybór najlepszego nagrania z Tranquilizer, spokojnie można by było wskazać siódmy indeks. A tuż za nim znalazłoby się „After All”, z przebojową linią melodyczną, nadającą się idealnie do Offensywy lub innej trójkowej audycji (ciekawe, czy leciało u redaktora Stelmacha?). Mimo wszystko, mimo wielu ciekawych rozwiązań, God's Bow mogliby lekko skrócić materiał ze swojego albumu („Absolutely Anne” i „Fallen” zbytnio uderzają w ckliwe tony, przez co samo Tranquilizer wydaje się niepotrzebnie dłużyć).


***

6.5

Bartosz Lachowicz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw wiadomość.