WYTWÓRNIA: Alkopoligamia.com
WYDANE: 12 grudnia 2014
Muzyka alternatywna, jak sama nazwa wskazuje, stanowi opozycję do
tego, co przyjęło się określać mianem mainstreamu. Czasy się zmieniają, granice
zacierają, wciąż jednak to, co zalicza się do alternatywy, postrzega się jako
coś innego, bardziej ambitnego. Często utożsamia się z przejawem świeżości.
Tego też spodziewano się po debiutanckim albumie projektu Małe Miasta,
stworzonego przez Mateusza Holaka i Mateusza Gudela.
Pierwotnie płyta pt. MM miała ukazać się nakładem Wytwórni Krajowej.
Sukces pierwszych singli spowodował jednak, że na wydanie krążka chłopaków
zdecydowała się Alkopoligamia, a to z kolei zwiększyło zainteresowanie
poczynaniami młodych muzyków. Niewątpliwie, jest to dzieło, na które warto zwrócić
uwagę, choćby ze względu na jego dość abstrakcyjny, trudny do jednoznacznego
określenia charakter.
Połączenie elektroniki i rapu nie jest może żadnym zaskoczeniem,
całość jednak sprawia wrażenie, jakby autorzy bawili się ze słuchaczami w
ciuciubabkę. Niby wiadomo o co chodzi, ale w rzeczywistości interpretacji może
być tyle, ilu słuchaczy.
Panowie bawią się słowem. Interesujące i błyskotliwe zestawienia fraz
dodają tekstom atrakcyjności. Wydaje się, że mają stanowić niestandardową,
artystyczną ocenę otoczenia i codzienności. Z pewnością trudno określić te gry
słowne mianem klasycznej poezji. Wsłuchując się w nie i próbując wychwycić to
ukryte znaczenie, trudno momentami oprzeć się jednak stwierdzeniu, że sam autor
nie bardzo wie, co ma na myśli. Ni to eksperyment, ni to zabawa, ni to brak
pomysłu. Możliwe jednak, że taki był właśnie artystyczny zamysł całego
przedsięwzięcia.
Coś być w tym musi, skoro na udział w nim chętnie zgodzili się
przedstawiciele rapowej sceny. W utworach na płycie usłyszeć bowiem można
gościnne występy Tego Typa Mesa, Abla, W.E.N.Y. Wisienką na torcie miał być
prawdopodobnie wokal Klaudii Szafrańskiej z duetu XXANAXX, ten jednak wypadł dość blado na tle pozostałych artystów.
Być może materiał proponowany przez Małe Miasta nie do końca sprostał
oczekiwaniom. Wyśmienite single („#RYSY”, „Małe Miasta”, „Nienawidzę niezalu”)
wykreowały aurę zachwytu i podniecenia – oto nadchodzi coś nowego, coś, czego
jeszcze nie było. Wypełnione przestrzenią, hipnotyzujące melodie wciągnęły słuchaczy
w pewien trans. Dłuższy odsłuch płyty napawa jednak poczuciem monotonii, nudy,
a to już niekoniecznie można uznać za pozytywne zjawisko. Nie mniej jednak Małe
Miasta nie tylko przyciągają uwagę, ale również wyznaczają
nową ścieżkę w polskiej muzyce. Z pewnością warto obserwować ich kolejne
dokonania.
7
Magdalena Rogóż
tragiczna płyta...
OdpowiedzUsuńpłyta dno, na pewno nie na 7
OdpowiedzUsuń