środa, 5 listopada 2014

RECENZJA: Julia Marcell - Sentiments


WYTWÓRNIA: Mystic 
WYDANE: 6 października 2014
KUP: sklep Mystic (CD)

Nowy album Julii Marcell to sentymentalna podróż po jej świecie, do którego dała nam dostęp już po raz trzeci, w dokładnie 3 lata po wydaniu poprzedniego krążka - June. Podobnie jak w poprzednich produkcjach, mamy tu do czynienia z przekrojem piosenek od rocka po niezalowy pop, od melodyjnych sentymentalnych utworów, aż po te niegrzeczne i bardzo energiczne.

Pierwszym singlem z Sentiments  był „Manners”. Julia pokazuje nam w nim swoje bardziej rockowe oblicze. Do tego utworu został nakręcony idealnie oddający klimat teledysk, który jest równie dynamiczny, jak i sama piosenka. W podobnym klimacie odnajdziemy tu też „Teachers”, który jest znacznie bardziej agresywny i głośny. „Maryanna” - piękna piosenka, w której głosowi Julii oprócz delikatnego chórku towarzyszy jedynie fortepian. To chyba najbardziej nastrojowy, żeby nie powiedzieć wzruszający utwór z całego krążka.

Julia nowym albumem pokazuje, jak daleko już zaszła i w jak naturalny sposób porusza się w świecie dźwięków. Elastycznie wędruje między gatunkami, śpiewa raz delikatnie, raz agresywnie, gra raz na fortepianie, raz na gitarze elektrycznej, a raz na skrzypcach. Przykładem bardziej uniwersalnego utworu, który znajduje się gdzieś po środku między popem a alternatywą jest „Twelve”. Julia przywodzi tu na myśl Kate Bush, zwłaszcza w refrenie, gdzie wyciąga dosyć wysokie dźwięki.

Znajdziemy tu tez jeden utwór w całości po polsku, co akurat u Julii jest rzadkością. „Cincina” to tekst o miłości lekkiej jak bąbelki szampana, który uzupełnia rytmiczna, rock'n'rollowa muzyka. Jest wesoło i szybciutko, bo piosenka trwa niewiele ponad 2 minuty. I w pewnym momencie, przy kolejnym odsłuchu albumu, a konkretnie utworu „North Pole”, nastąpił moment, w którym przypomniałam sobie o szwedzkim zespole Oh Laura, który lata swojej świetności miał chwilę po debiucie, w latach 2007-2008. Wymieniony utwór jest bardzo zbliżony do stylu tej indiepopowej grupy.

June spotkała się z bardzo dobrym przyjęciem przez krytyków, a Julia została nawet nagrodzona Paszportem Polityki, później nominowana do kilku Fryderyków. Jej najnowszy album jest jeszcze lepszy, a momentami ciężko jest rozpoznać w nim artystkę sprzed 3 lat. Jest bardziej dojrzale i różnorodnie. Praktycznie nie słychać tu żadnych syntetycznych brzmień, które na poprzednim albumie zajmowały sporo miejsca. I mimo że bliżej mi do elektroniki niż do brzmień indiepopowych czy rockowych, to jakoś bardziej do mnie przemawia Sentiments niż jej poprzedniczka. Fajnie, że album ukazał się akurat na jesieni, z którą stylistycznie idealnie współgra. Przyjemnie rozgrzewa w te chłodne dni, a ciepło rozchodzi się od uszu, przez serce, aż po całym wyziębionym ciele.

8


Agnieszka Strzemieczna

POLECAMY LEKTURĘ:
RECENZJA: Julia Marcell - June, 2011

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw wiadomość.