sobota, 24 maja 2014

GIGOWA POLECAJKA: Damon Albarn w ramach Malta Festival

29 czerwca w Poznaniu wystąpi Damon Albarn, który podczas festiwalu Malta promować będzie swój solowy album Everyday Robots. Ciśnie się milion powodów, dla których warto na ten gig przyjść. Więcej w naszej polecajce.




Ogłoszenie tego występu zdominowało wszystkie wiadomości muzyczne, jakie ukazały się 22 lutego. "Damon Albarn w Polsce!", "Frontman Blur wystąpi w Poznaniu!", "Jedyny koncert promujący Everyday Robots!". I tak dalej, i wiele innych tytułów gościło w mediosferze wówczas. Krótko mówiąc: podjarka była, bo były już udostępnione pierwsze zwiastuny solowego długograja Albarna: "Everyday Robots", "Lonely Press Play" i "Heavy Seas of Love", utwory dobre, zwiastujące naprawdę mocny album. A potem przyszła premiera debiutanckiej płyty Damona. Debiutanckiej solowej, choć Brytyjczyk przecież już kilka razy wcześniej promował różne wydawnictwa swoim nazwiskiem.

No dobra, ale dlaczego warto na ten gig w ogóle przyjść? Rozprawmy się z kilkoma argumentami, olejmy głosy wieszczące, że Everyday Robots jest płytą nudną, miałką i niezbyt interesująca (bo takich było i jest sporo, ale nas to przecież nie obchodzi).

#1
BLUR

Można powiedzieć "Blur - buuu, przereklamowane!". Można, bo takie stanowisko prezentuje gros słuchaczy. Można powiedzieć, że 1991 i 1993, czyli lata, w których Blur wydali Leisure i Modern Life is Rubbish nie były dla Brytyjczyków udane. Że wówczas oba albumy spotkały się z niezbyt przychylnym odbiorem krytyków i fanów. Że dopiero Parklife "zazębiło" i pokazało Blur w dobrym świetle. Że dyskografia kwartetu z Londynu w całości została doceniona po czasie. Można, ale... Kto by na to patrzył. Blur to Blur, to żywa (?) legenda, która koncertowo cały czas jest rewelacyjna (patrz: Open'er Festival 2013), która broni się minimum 3/4 swoich kawałków. Zobaczenie frontmana tej formacji na żywo w projekcie solowym jest bezcenne. I chociaż fani Blur często dzielili się na obozy Albarna i Grahama Coxona, nie wnikam, który z nich miał większy talent do komponowania dobrych utworów. Damon przyjeżdża do Polski z solowym materiałem, który nie odstaje jakościowo od dyskografii Blur.

#2
RESZTA

Smętne życie w Wielkiej Brytanii, patriotyzm lokalny i narodowy, swojskie brzmienia. Tego Albarn trzymał się w The Good, the Bad and the Queen, swoistej supergrupie, która postanowiła grać prawdziwie wyspiarskiego indie rocka - tego tradycyjnego, nie spod znaku indie 2.0. Tego melancholijnego, zanurzonego we mgle, z nostalgią wstrzykniętą w każdy akord i każdą melodię. Everyday Robots leży bardzo blisko debiutanckiego i jedynego albumu The Good, the Bad and the Queen. Ale to nie jedyne skojarzenia z pobocznymi projektami Damona Albarna w kwestii solowej płyty. 
Nagrania Gorillaz otworzyły Brytyjczykowi drogę - przynajmniej w Polsce - do komercyjnych rozgłośni. Ile razy rozbijałem się służbowo taksówkami po Warszawie, wioząc dokumenty do różnych ministerstw (LOL), tyle razy słyszałem w RMF czy innym takim "Feel Good Inc." lub "DARE". Pewnie, zwykłe muzyczne parówki (nie oszukujmy się, jest ich więcej niż osób, które ogarniają tematw) poznały Albarna, mogły sięgnąć i po Blur. Wystarczy spojrzeć na obecną magię nazwy Gorillaz. Zwłaszcza w kwestii często organizowanych dj-setów w Polsce. Damona tam nie ma, wpadają inni członkowie. W Poznaniu w końcu pojawi się to brakujące ogniwo. 
Spojrzyjmy na resztę projektów, na których czele stał Albarn, Były opery, dość specyficzne, bo w końcu opery, ale urocze. Podrzucić warto chociażby tę najbardziej aktualną, Dr Dee, z "Apple Carts" na czele. Everyday Robots, chociaż nagrane z mniejszą pompą i aranżacyjnym przepychem, zahacza o akustyczne tematy z tej płyty. Były wycieczki do Aftyki. DRC Music, było Mali Music. Osoba tak kreatywna, tak otwarta na nowe i dla wielu nieznane, musi być warta zobaczenia na żywo.

#3
WIDEO

Wejdź w youtube lub vimeo, wpisz "Damon Albarn live" i po prostu odpal filmik. To nie jest pierwszy lepszy gig. Nie zobaczysz sieki podrabialnej, wtórnej i nijakiej. Koncerty Albarna na żywo charakteryzują się niespotykanym wręcz urokiem, aurą kameralności, po prostu pięknem płynącym z każdej sekundy występu. Akustyczna gitara, melancholijny śpiew Damona Albarna, za którym stoją skrzypaczki, etc, etc, etc. Nie wiem, jaką formę będzie miał występ w ramach Malty, ale z pewnością nie będzie odstawał zbytnio od tej formy. 

#4
EVERYDAY ROBOTS

O samej płycie rozpisałem się dość sporo w samej recenzji, dlatego w tym miejscu po prostu warto zacytować ostatnie zdania z tego nieco przydługiego tekstu: Chyba najlepsza płyta, jaką Albarn nagrał nie pod szyldem Blur. Zawiera więcej "przebojów" niż The Good, the Bad and the Queen (czytaj: nie nudzi tak momentami), jest bardziej przystępny od Kinshasa One Two, a przez to bardziej uniwersalny. No i właśnie to określenie - uniwersalny. Everyday Robots to album niewyobrażalnie życiowy. Pocztówka z ubiegłego stulecia. Bo takich płyt się zbytnio nie nagrywa. A Albarn pokazuje, że stanął w miejscu, ba, on się nawet cofnął. Ale w dobrym znaczeniu. Puszczając oczko tym, którzy mkną do przodu, on mówi "dobrze mi tak, jak jest"

Damon Albarn wystąpi w Poznaniu w ramach Malty 29 czerwca. Bilety do 31 maja można kupować w cenie 170 złotych. Od 1 czerwca cena podskoczy do 190 zł. Warto się więc spieszyć. 

poleca Piotr Strzemieczny

Polecamy lekturę:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw wiadomość.