środa, 19 lutego 2014

RECENZJA: Sad Animals - A Friend EP




Wytwórnia: Indian Gold Records
Wydane: 28 stycznia 2014

Osiemnastolatek z Peru zamknął się w swoim pokoju i wysmarował melodie adekwatne do swojej nazwy.

Osiem utworów: pięć nówek i trzy remiksy - tak w telegraficznym skrócie wygląda druga epka pochodzącego z Chiclayo Aarona Saavedry, ukrywającego się za przejmującą i ruszającą serca milionów 147 słuchaczy nazwą Sad Animals. Trochę dłużej? A Friend EP ujmuje delikatnymi pejzażami ambientowych melodii, które Peruwiańczyk podbarwił rozmytą aurą chillwave'u. Dzięki temu każdy utwór zgrabnie przechodzi w następny, a całość zdaje się płynąć powoli, własnym tempem, niczym papierowy stateczek rzucony na taflę Łyny, przemierzając w ten sposób olsztyński szlak.

Pięć głównych kompozycji nadaje epce kojący charakter. Otwierające kasetę "Soulmates" Sad Animal oparł na głębokich partiach syntezatora, które przecinają delikatne klawisze. "Foster Kid" z kolei przenosi słuchacza w rejony odległych fiordów czy po prostu malowniczych peruwiańskich krain. Zresztą w ten sam sposób można opisać każdy z kawałków zamieszczonych na A Friend EP. Nie będzie nietaktem stwierdzenie, że to muzyka tła. Taka, która w udany sposób umili czas, która nie przeszkadza, a która - gdy się lepiej wsłuchać - przed oczami stawia naprawdę ładne obrazki. "A Friend" może się kojarzyć z nagraniami Teen Daze z The House On the Mountain. Taka ambientowa odsłona pościelowego popu, takie muzyczne pocztówki, prześwietlone klisze, stare polaroidy. Takie tam, dobrze wiecie, o co chodzi.

Mroczniej, niemal darkwave'owo robi się natomiast w ostatnim z "normalnych" utworów, "Too Young". Lekko hiphopowy, acz spowolniony bit, pogłosy w tle, wysokie partie syntezatorów i ogólnie taka aura grozy to odmienna twarz Sad Animals. Równie ciekawa, co pozostałe kompozycje, na pewno warta uwagi.

A remiksy? Cóż, "Soulmates" dostało jeszcze większych pogłosów, położono też większy nacisk na klawisze. "Foster Kid" to zabawa z bitmaszyną i kawałek iście klubowy, natomiast "A Friend" przygotowano w jeszcze większym slo-mo niż można było przypuszczać.

Rewelacji nie ma, patenty już dawno dobrze oklepane, A Friend EP niczym nie zaskakuje, ale też niczym nie drażni i w niczym nie przeszkadza. Słucha się miło, a Sad Animals, jeśli jeszcze posiedzi w pokoju i pokombinuje, może dorównać innym chillwave'owo-dreampopowym producentom. Bo potencjał jest.

6

Piotr Strzemieczny 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw wiadomość.