Poprosiliśmy muzyków, wydawców i przedstawicieli agencji koncertowych o wytypowanie najlepszych albumów wydanych w 2013 roku. Zadanie było o tyle trudne, że nasi rozmówcy mieli podać tylko jeden tytuł. Z tego wymogu wykruszył się jedynie Kuba Ziołek, który wymienił AŻ trzy pozycje!
Tobiasz Biliński, Coldair.
TYP: Justin Timberlake - The 20/20 Experience
Będę szczery - w 2013 roku nie przesłuchałem wielu nowych płyt. Codziennie intensywnie pracuję nad muzyką i naprawdę nie mam ochoty dowalać sobie jeszcze więcej w tzw. "wolnym czasie". Z kilkoma wydawnictwami jednak się zapoznałem i mój typ na album 2013 to Justin Timberlake - The 20/20 Experience. Dlaczego? Bo poza jednym numerem, "Let The Groove Get In" - kto to tam umieścił?!, ta płyta to same świetnie wyprodukowane i skomponowane piosenki, po mistrzowsku zagrane i zaśpiewane. "Mirrors" łapie za serducho, "Blue Ocean Floor" to minimalistyczny i przemyślany wyciskacz łez, a "Strawberry Bubblegum" - moim zdaniem najlepszy - tak mi wlazł w ucho, że musiałem zrobić cover, żeby się od niego uwolnić. A jeszcze rok temu uważałem Justina za najgorszą popową szmirę. Kto by pomyślał, że chłopak tak dojrzeje?
Tomasz Fiłonik, Agencja koncertowa Post-Rock PL.
TYP: Hammock - Oblivion Hymns
Wybierając album roku zastanawiałem się nad płytami z różnych gatunków. W trójce znalazły się jeszcze The National Trouble Will Find Me i Touche Amore Is Survived By, ale ustąpiły miejsca nowemu krążkowi Hammock Oblivion Hymns. Ambientowo-post-rockowy duet przebił wydany rok temu dwupłytowy album Departure Songs. Oblivion Hymns to blisko 57 minut magicznych i hipnotyzujących dźwięków. Ciarki na plecach od początku do końca.
Ola Kostrzewa, dziennikarka i promotor internetowy.
TYP: Krzysztof Zalewski- Zelig
O ile na pojedynek wyzwę każdego, kto stwierdzi, że w naszym kraju nie wychodzą dobre płyty i bez noża na gardle przyznam, że ostatnio rzadko są zaskakujące. A Zelig jest. Żyjesz sobie spokojnie, a on wyskakuje z ciemnej uliczki i rozjeżdża ci mózg. Świetne teksty, muzycznie cios za ciosem, są zmysły i zamysły w zakamarkach licznych. Znaczna część gwiazd polskiej estrady nigdy nie napisała tak dobrych piosenek, więc rozczarowanie będzie mnie wiercić jak ból zęba, jeśli z tym półgodzinnym cudem nic się dalej nie wydarzy. A tak naprawdę to najlepsze The Next Day Davida Bowie, ale to tak oczywiste, że aż wstyd pisać.
TYP: Krzysztof Zalewski- Zelig
O ile na pojedynek wyzwę każdego, kto stwierdzi, że w naszym kraju nie wychodzą dobre płyty i bez noża na gardle przyznam, że ostatnio rzadko są zaskakujące. A Zelig jest. Żyjesz sobie spokojnie, a on wyskakuje z ciemnej uliczki i rozjeżdża ci mózg. Świetne teksty, muzycznie cios za ciosem, są zmysły i zamysły w zakamarkach licznych. Znaczna część gwiazd polskiej estrady nigdy nie napisała tak dobrych piosenek, więc rozczarowanie będzie mnie wiercić jak ból zęba, jeśli z tym półgodzinnym cudem nic się dalej nie wydarzy. A tak naprawdę to najlepsze The Next Day Davida Bowie, ale to tak oczywiste, że aż wstyd pisać.
Paweł Kowalewicz, Karate Free Stylers.
TYP: Daylight – Jar
Zacznę banałem. Wybór jednego,
najlepszego albumu AD 2013 graniczy z cudem. Najbardziej wahałem się pomiędzy
trzecią płytą Touche Amore a pierwszym LP dość mało znanego składu Daylight.
Zespół pochodzi Doylestown w Pensylwanii, wydaje pod szyldem Run For Cover
Records, którzy wydawali rewelacyjny brytyjski Basement. Muzycznie – stare dobre
najtisy. Świetna mieszanka grunge’u , dobrego emo i melodyjnych hardcore'ów.
Teksty – przejmujące, ale nie płaczliwe. Kto zna i słuchał, ten wie o co
chodzi. Kto nie - niech jak najszybciej to zrobi.
Michał Goran Miegoń, Kiev Office, Borowski/Miegoń, Karol Schwarz All Stars, The Shipyard.
TYP: drewnofromlas - (tu wpisz tytuł)
Wybór jednego albumu to walka myśli pomiędzy płytami najczęściej słuchanymi, a tymi słuchanymi rzadziej, ale również posiadającymi wiele walorów. Ja od samego początku 2013 roku słucham namiętnie wydanego w styczniu debiutanckiego albumu formacji drewnofromlas. Ich muzyka to nie tylko obietnica przygody, to przygoda sama w sobie, kojąca lekka chmurka zdelay'owanych gitar, głosu i precyzyjnej sekcji rytmicznej. Można poczuć się bezpiecznie, lepiej, poczuć się znowu dzieckiem. Te dźwięki wraz z tekstami pomagały mi w chwilach nieco ciemniejszych, skutecznie wzmagały endorfiny w momentach radosnych. Niewiele mnie rusza w nowej muzyce, ale jest to rzecz na wskroś oryginalna. Jak dla mnie album roku - i album na zawszę.
Maciej Nowacki, Kaseciarz.
TYP: SULTAN HAGAVIK -Talon Dla Najbardziej Wydajnej Hostessy
W tym roku większość albumów, które przesłuchałem, była robiona w czasach dawnych, przez co dzisiaj połowa z tych artystów jest zramolała, a kolejna połowa już nie żyje. Nie znam się na obecnych trendach, więc wybrałem trochę pod wpływem kolesiostwa album, który mnie urzekł. Dwójka młodych, wykształconych ludzi. Umieją nuty, prywatnie uśmiechnięci, tworzą muzykę, która sprawia, że moja żuchwa się luzuje, a dłoń w spodnie wędruje. Miło jest patrzeć, jak ze ślicznej poczwarki przemienili się w śliczniejszego motyla, co świetnie pokazują na tej płycie. Żeby nie było, że podlizuję się bez powodu - za te dwie dychy, które mi dali w łapówce, pójdę do fryzjera. Natomiast jest też tutaj dużo osobistego sentymentu. Do dziś nie zapomnę, kiedy usłyszałem ich numer "Uródź Budyń". Okazał się doskonałym soundtrackiem do tego, co się wydarzyło w kiblu po tym, jak zjadłem zestaw złożony z 2 deserów z koroną, soku z grejpfruta i 2 puszek sprajta.
WYRÓŻNIENIE: Patrick Cowley - School Daze
Kompilacja utworów Patricka
Cowleya - kolesia, który robił świetne disco i był zajawkowiczem
synthowym. Niestety odszedł za wcześnie, a utwory, które się znajdują
tutaj, mają charakter bardziej eksperymentalny i zostały wykorzystane w
pornolach.
Jacek Piątkowski, The Spouds, Francis, Spirits of the Air, Gremlins of the Cloud
TYP: Justin Timberlake - The 20/20 Experience
W tym roku naprawdę wielką piątkę trzeba przybić muzyce hardcore i emo. Balanced And Composure, Letlive., Bring Me The Horizon, Defeater... oj długo można by było wymieniać.
Patrząc pojedynczo na płyty, moim numerem jeden jest Justin Timberlake i jego genialna The 20/20 Experience. Nie rozumiem, dlaczego jest tak pomijaną płytą wśród list najlepszych. Moim zdaniem jest wielką niedocenioną; niektórzy tłumaczą, że nie jest to najlepsza płyta JT, co nie znaczy, że jest gorsza od płyty Daft Punk lub Arcade Fire. Jest w niej wszystko, co powinna mieć popowa płyta piosenki do tańczenia, smutne i te pokazujące, jak Justin może być zły.
Na pewno srebrny medal należy się genialnej i bardzo melodyjnej płycie Shigeto. Jeśli chcesz posłuchać melodyjnego, ale wciąż skomplikowanego electro, to jest to płyta dla ciebie.
Jest jeszcze wiele płyt, o których mało się mówi, jak np. Tyler The Creator czy Biffy Clyro, o których jak szybko glośno było, tak szybko to ucichło, a szkoda bo dobry zespół.
Jacek Szabrański, The Car is on Fire, Szabrański, Nerwowe Wakacje, Wytwórnia Krajowa.
TYP: Daft Punk - Random Access Memories
Moja płyta roku to Daft Punk Random Access Memories. Nie umiem wybierać "najlepszych płyt", gubię się w kryteriach, nie dysponuję też odpowiednim przeglądem pola, a mam poczucie, że obecnie niemal codziennie na świecie pojawia się nowa muzyka warta uwagi. Nie słyszałem więc "wszystkiego". Z tych płyt, które słyszałem, Random Access... zatrzymałem na zdecydowanie dłużej niż resztę.
Bardzo dużo o tej płycie już napisano, zarówno dobrego, jak i złego. Nie wdając się zatem w dyskusję powiem tylko, że według mnie o sile albumu decyduje jego niebywała "słuchalność". Pochłaniam Random Access od deski do deski, za każdym razem lekko i z zachwytem. Ujmująca prostota i przejrzystość mistrzowskiej produkcji i aranżacji, w połączeniu z wciągającą jak studnia głębią emocjonalnej narracji dają rzadką przyjemność obcowania ze sprawami poważnymi bez znacznych wydatków percepcyjnych. Czyli, mówiąc prosto – słucha się tego łatwo i bez przesadnego zaangażowania, a dostaje w zamian całą paletę wrażeń i wzruszeń. I to na wielu różnych poziomach, zarówno emocjonalnych, abstrakcyjnych, jak i tych intelektualnych, związanych z interpretacją i kontekstem poszczególnych motywów. A jest to moim zdaniem alchemiczny wzór najlepszego popu, sprawdzający się po dziś dzień od, nie przymierzając, czasów Jana Sebastiana.
Paweł Szumny, Agencja koncertowa Lärm und Stille
TYP: Alameda 3 - Późne Królestwo
Płytą, która w 2013 roku zrobiła na mnie duże wrażenie, jest Późne Królestwo Alamedy Trio. Kuba Ziołek wraz z kolegami nagrali album, na którym jest wszystko, co lubię w muzyce. Jest głośno, bywa ciszej, sporo „chorego” klimatu oraz jakiś dziwny, wszędobylski, niespokojny duch tych nagrań. Nie wiem, czy to jest płyta roku, ponieważ nie słucham muzyki rankingowo. Nie da się jednak ukryć, że płyty, przy których majstrował Kuba, to mocne tematy. Takie bez podziału na polskie / zagraniczne.
Dodatkowo muszę wskazać płytę, a w moim przypadku kasetę, projektu Dwutysięczny, zatytułowaną Jedwabnik. Sporo wędrówek z nią odbyłem. I to bez wychodzenia z domu. W kosmos też z nią poleciałem. Piękna muzyka!
Michał Turowski, BDTA
TYP: RSS B0YS - TH T00TH 0F TH FTR
Uzasadnienie jest proste - na ich koncercie na Unsound Festivalu w tym roku TAŃCZYŁEM. Po raz pierwszy w życiu. Nie jakieś tam pijackie podrygi czy paralityczny headbaning przy płycie Jaya Reatarda. W stanie absolutnej trzeźwości, w pełni władz umysłowy, po pierwszych pięciu minutach hipnotyczny beat porwał mnie na dobre. I chociaż słuchałem tej płyty zaraz po premierze i była naprawdę dobra, to przez październikowe doświadczenie stała się dla mnie albumem roku, a za każdym razem, gdy jej słucham przechodzi mi ochota na marudzenie dotyczące ciężkiego losu pracownika centrum handlowego.
Kuba Ziołek, Stara Rzeka, Alameda 3, Ed Wood, T'ien Lai, Hokei, Innercity Ensemble, Kapital i kilka innych projektów.
Bardzo mało ściągam muzyki, bo nie lubię słuchać muzyki z komputera. Dlatego mój ranking będzie biedny, bo sam jestem biedny i głupi.
TYP: GUAPO - History of Visitation
Nie pobili ani Black Oni, ani Five Suns, ale, jak czuję, płyta i tak trzyma wysoki poziom, szczególnie „The Pillman Radiant”. Odpowiednio dociążony metalowym brzmieniem zeuhl na przecięciu RIO i krautopodobnych fantazmatów. Dźwięki bardzo bliskie memu sercu, tudzież trzustce.
TYP: Richard Pinhas - Desolation Row
Mamy do czynienia z bezczelną nadprodukcją dźwięków i płyta nawet nie dorasta do kultowego dla mnie Keio Line nagranego z Merzbow, ale i na tym albumie Pinhas przy pomocy m.in. Orena Ambarchi, Lasse Marhauga czy Noela Akotche wyczarowuje trochę krystalicznej magmy, nieporównywalnej z niczym, co ktokolwiek kiedykolwiek nagrywał… poza samym Richardem Pinhasem. Gdybym był złośliwy, powiedziałbym – głupawka i napierdalanka. Ale powiem tylko „Bonne Annee, Pinhas. Au revoir”.
TYP: NURSE WITH WOUND & ARANOS - [SIC]
Tak jak nie przepadam za płytami Nurse with Wound, tak uwielbiam kolaboracje Stapletona - podobnie mam z Merzbow. Kolaboracje z Faust czy Petrem Vastlem (Aranos) należą do moich ulubionych płyt. Nowy album Stapletona i Vastla brzmi chyba najbardziej etnicznie i transowo w porównaniu z poprzednimi produkcjami tych panów. Padło słowo „trans”, powinienem też coś wspomnieć o „przestrzeni”, „podróży”, „percepcji czasu” oraz „zawieszeniu jaźni”, ale niestety czas goni, a jaźń chce zawiesić się na jakimś filmie, toteż…
O polskich płytach nie będę wspominał, bo nie chcę tworzyć kółka wzajemnej adoracji. Powiem tylko, że kilka było zajebistych.
Joanna Zabawa, Agencja koncertowa Lärm und Stille.
TYP: Alameda 3 - Późne Królestwo
Często
się zdarza, że myślimy z Pawłem jednocześnie o tym samym, chociaż
zupełnie niezależnie i pewnie dlatego jesteśmy tak zgranym duetem. Tak
jest i tym razem, bo moją pierwszą odpowiedzią na pytanie o płytę roku
było właśnie Późne Królestwo - dałam się porwać surrealistycznym
klimatom tego albumu, który był soundtrackiem mojego życia przez słuszną
część tego roku. Dodatkowo jestem absolutnie zakochana w samym
wydawnictwie, które zarówno w wersji kasetowej, jak i płytowej, zachwyca
oko, i jeśli miałabym mówić o designerskiej okładce roku, to znów
nominowałabym Alamedę Trio. Jednak przyznam szczerze, że jest jeszcze
jedna płyta, która gdyby tylko wyszła trochę wcześniej, to prawdopodobnie
wygrałaby na mojej prywatnej liście, a tak mogę powiedzieć, że jest dla
mnie przedświątecznym odkryciem roku idealnie dopełniającym jesienną
atmosferę tej zimy - The Spin Inqbator. Myślę, że warto zwrócić uwagę
na tego artystę, bo mam przeczucie, że jeszcze będzie o nim głośno.
zebrał Piotr Strzemieczny
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw wiadomość.