wtorek, 31 grudnia 2013

Zaległości recenzenckie #7: Beaver, Kopyt/Kowalski, Wild Books, Yoko Chanel


Zaległości recenzenckich ciąg dalszy. Tym razem opisy albumów takich zespołów i wykonawców jak Beaver, Kopyt/Kowalski, Wild Books i Yoko Chanel.


Beaver – EP 2013 
2013, wydawnictwo własne

Kompletna jazda obowiązkowa dla każdego śledzącego nowe około-hardcore'owe nurty pojawiające się na rodzimej scenie. Epka Beavera to tylko trzy numery, niespełna 10 minut muzyki z modern harcore'owych okolic spod znaku More Than Life i Have Heart, czy współczesnych składów jak Departures. Jeśli też chodzicie na skłotowe koncerty w zimowych czapeczkach niezależnie od pory roku, słuchajcie.

7


***

Kopyt/Kowalski – KIR 
2013, WBPiCAK

Już pierwsza płyta, czy raczej płytomik duetu buch przykuwała uwagę. KIR zaskakuje jeszcze mocniej, przede wszystkim wycieczką w niepenetrowane wcześniej ascetyczne bluesowe rejony. Dla tych, którzy już przestają czytać, hej!, blues to nie tylko Dżem i jeśli ukazała się w ostatnich latach jakaś fajna płyta wyrastająca z takich tradycji, to właśnie ona. Drugim muzycznym tropem, który słychać, jest subtelna radioheadoza, która odzywa się albo w groove'iastych rytmach („ci których nie widać”), pięknych, zawodzących melodiach („bez tytułu”) i niepokojącym klimacie („zmierzch”). Przemilczenie tej płyty przez liczne portale jest tym smutniejsze, że biadoląc nad tym, że „zespoły nie mają tekstów po polsku” przegapiają najlepsze teksty po polsku od dawna. Dlatego kupcie ten płytomik i nie udawajcie więcej, że Brodka na Grandzie to jest jakaś obsrywka w ogóle...
8.5

***

Wild Books – Wild Books 
2013, Instant Classic

Tradycja jest taka, że na fyh! zawsze jak jest musztarda po obiedzie, czyli nici z recenzji, to sobie przypominamy na koniec roku o wszystkim, co jest fajne, a na co nie było czasu. Tym razem sobie nie przypomnieliśmy, bo w momencie pisania o pierwszym LP tego wcielenia Wild Books (wcześniejsze nagrania były rzeczami nagrywanymi solo przez gitarzystę i wokalistę, jeszcze przed dołączeniem perkmana) jeszcze nikt o tym nie napisał. Hurra, hurra. Jest czym się jarać, tym bardziej, że Grzesiek, który przez parę lata stał na czele The Phantoms, i Karol bębniący wcześniej w TEENAGERS, razem stworzyli o wiele bardziej energiczną i zróżnicowaną rzecz, niż w przypadku poprzednich składów. Mimo puszczania oczka do miłośników retro grania tęskniących za surfowaniem w wyciągniętym do promocji „Oranges & Lemons” bardzo dużo tutaj innych wpływów, bo obok takiego „Eyes”, które mogłoby hulać w MTV2 za czasów renesansu indie rocka, natrafiamy na rzeczy z okolic, których nie powstydziłoby się Pixies. Lepsze od tonicu bez ginu.
8

***

Yoko Chanel – Let's do it! 
2013, wydawnictwo własne

Rozdarta między bluesowo-fuzzowym sieroctwem po The White Stripes, a naiwną melancholią sponsorowaną przez The Moldy Peaches, wyjątkowo udane i wyjątkowo niesłusznie przegapione LP młodziaka spod Poznania. Do mnie o wiele bardziej przemawia klasycznie songwriterskie, akustyczne ujęcie tematu, które na wysokości piosenek takich jak „Stracony” i „Wieczorny Spacer” jest po prostu urzekające. Szczere, bezpretensjonalne i rokujące dużo nadziei na przyszłość granie.
6.5

Mateusz Romanoski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw wiadomość.