niedziela, 1 grudnia 2013

Recenzja: Logophonic - Borderline



WYTWÓRNIA: Music is the Weapon
WYDANE: 28 listopada 2013
KUP:  

Skok jakościowy, który wykonała trójmiejska ekipa między epką a pierwszym LP, był tak gigantyczny, że nie zdziwiłbym się, gdyby ktoś mógł pomyśleć, że to kompletnie inny zespół. W przypadku Borderline o tak wielkim zaskoczeniu nie mogło już być mowy, ale Logophonic kuję żelazo póki gorące i dobrze na tym wychodzi. 

Po pierwsze, Borderline zaskakuje. Poza rozwinięciem wątków zarysowanych na Little Pieces widać nowe kierunki. Mniej i bardziej ciekawe. Debiutancki album był dosyć spójną opowieścią na bazie przede wszystkim kruchości The National i neurozy Radiohead, podlanej dużą ilością programowania i elektronicznych podbarwień. Borderline rozwija wzorzec numer jeden (bardzo udane „Incision” i „Wyżej”), ale przede wszystkim zapuszcza się w rejony wcześniej nieuprawiane. 

„Ciężki sprzęt” to na przykład alter-country'owa dynamiczna rzecz. „Mamy czas” w innej aranżacji mogłoby zasilić Myslovitzowe Happiness Is Easy, nie dziwi mnie wybór akurat tego numeru na singiel, co nie zmienia faktu, że mimo aranżacyjnej kombinatorki rzecz sprawia wrażenie dosyć ogranej. Psychodeliczne zaskoczenie czeka na nas pod numerem cztery. Przestrzenne, zacinające się, bałaganiarsko rozimprowizowane z melorecytowanym tekstem „Owad” pozostawia jak najbardziej pozytywne wrażenie. Podobnie złowieszczy „Brytan”, w którego tle pałętają się wpływy, o których wcześniej bym nie podejrzewał, Sonicyouthowe sprzęgawice, metaliczne szarpnięcia i dźwiękowy chaos A Place to Bury Strangers. Halo? To rzeczywiście ten sam skład, któremu zarzucałem parę miesięcy temu zbytnią grzecznoś?. Żeby nie było za słodko, rozczarowuje „Spotlight”, w którym nerwowa, idm-owa zwrotka jest popsuta nachalnym post-grunge'owym (w złym tego słowa znaczeniu) refrenem. 

Borderline to dobra, chociaż nierówna płyta. Mało spójna (co dodatkowo potęguje fakt, że teksty są po polsku i angielsku), sprawiająca wrażenie raczej beztroskiego eksperymentu, z którego przypadkiem powychodziło trochę fajnych piosenek i dźwięków, niż przemyślanej całości, ale taka, której warto poświęcić kilka przesłuchań. Kiedy będę słuchał soundtracku do jesiennej depresji zapuszczę Little Pieces. Kiedy będę szukał czegoś, co mnie zaskoczy trochę bardziej, hmm, czegoś wielobarwnego, wrócę do Borderline. 

7

Mateusz Romanoski

Zobacz także:
Recenzja: Logophonic - Little Pieces, 2013 Music is the Weapon
Recenzja: Logophonic - Logophonic EP, 2013 wyd. własne

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw wiadomość.