WYTWÓRNIA: Music is the Weapon
WYDANE: 28 listopada 2013
KUP:
Skok jakościowy, który wykonała
trójmiejska ekipa między epką a pierwszym LP, był tak
gigantyczny, że nie zdziwiłbym się, gdyby ktoś mógł pomyśleć,
że to kompletnie inny zespół. W przypadku Borderline o tak
wielkim zaskoczeniu nie mogło już być mowy, ale Logophonic kuję
żelazo póki gorące i dobrze na tym wychodzi.
Po
pierwsze, Borderline zaskakuje. Poza rozwinięciem wątków
zarysowanych na Little Pieces widać nowe kierunki. Mniej i
bardziej ciekawe. Debiutancki album był dosyć spójną opowieścią
na bazie przede wszystkim kruchości The National i neurozy Radiohead, podlanej
dużą ilością programowania i elektronicznych podbarwień. Borderline rozwija wzorzec numer jeden (bardzo udane „Incision”
i „Wyżej”), ale przede wszystkim zapuszcza się w rejony
wcześniej nieuprawiane.
„Ciężki sprzęt” to na
przykład alter-country'owa dynamiczna rzecz. „Mamy czas” w innej
aranżacji mogłoby zasilić Myslovitzowe Happiness Is Easy, nie
dziwi mnie wybór akurat tego numeru na singiel, co nie zmienia
faktu, że mimo aranżacyjnej kombinatorki rzecz sprawia wrażenie
dosyć ogranej. Psychodeliczne zaskoczenie czeka na nas pod numerem
cztery. Przestrzenne, zacinające się, bałaganiarsko
rozimprowizowane z melorecytowanym tekstem „Owad” pozostawia jak
najbardziej pozytywne wrażenie. Podobnie złowieszczy „Brytan”,
w którego tle pałętają się wpływy, o których wcześniej bym
nie podejrzewał, Sonicyouthowe sprzęgawice, metaliczne szarpnięcia
i dźwiękowy chaos A Place to Bury Strangers. Halo? To rzeczywiście
ten sam skład, któremu zarzucałem parę miesięcy temu zbytnią
grzecznoś?. Żeby nie było za słodko, rozczarowuje „Spotlight”,
w którym nerwowa, idm-owa zwrotka jest popsuta nachalnym
post-grunge'owym (w złym tego słowa znaczeniu) refrenem.
Borderline to dobra, chociaż nierówna płyta. Mało
spójna (co dodatkowo potęguje fakt, że teksty są po polsku i
angielsku), sprawiająca wrażenie raczej beztroskiego eksperymentu,
z którego przypadkiem powychodziło trochę fajnych piosenek i
dźwięków, niż przemyślanej całości, ale taka, której warto
poświęcić kilka przesłuchań. Kiedy będę słuchał soundtracku
do jesiennej depresji zapuszczę Little Pieces. Kiedy będę
szukał czegoś, co mnie zaskoczy trochę bardziej, hmm, czegoś wielobarwnego, wrócę do Borderline.
7
Mateusz Romanoski
Zobacz także:
Recenzja: Logophonic - Little Pieces, 2013 Music is the Weapon
Recenzja: Logophonic - Logophonic EP, 2013 wyd. własne
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw wiadomość.