Nasza bożonarodzeniowa akcja konkursowo-płytową na FYH! nabrała już niezłego rozpędu. Mikołaj, który przyszedł w tym roku wcześniej, zostawił masę ciekawych albumów do rozdania. Są to najlepsze pozycje publikowane przez oficyny wydawnicze z Polski i innych krajów. Dziś nasz ulubiony Slumberland Records!
Ta piękna historia trwa nieprzerwanie od 1989 roku. Dla wielu czytelników to data odległa i nieznana. Cóż, od tego roku istnieje Slumberland Records, wytwórnia, która zrzesza bardzo ciekawych i po prostu dobrych wykonawców.
Zaczynali od zebrania najbardziej interesujących zespołów z Dystryktu Columbii, tego rejonu wokół Waszyngtonu. Kto w latach dziewięćdziesiątych wydawał się w Slumberland? Ano Velocity Girl, Black Tambourine czy Powderburns. Potem doszło do przeprowadzki i rozszerzenia katalogu. Na dzień dzisiejszy lista zespołów, których płyty wydało Slumberland Records jest imponująca. Echo Lake, Girls Names, Stereolab, Violens, Veronica Falls, Wax Idols, Weekend czy Tender Trap. A artystów było i jest jednak więcej. Dla nas i dla Was właściciele Slumberland Records przygotowali dwie paczki, które kipią od arcyciekawych pozycji!
Wax Idols - Discipline And Desire
Najnowszy, majowy album Wax Idols to pozycja must-have dla każdego fana zgociałego post-punku. Jaraliście się Silence Yourself Savages? Wstyd!, a tę sytuację odmieni poznanie Discipline and Desire. Drugi album składu z Kalifornii jest przygnębiający, mroczny i nie znajdziemy na nim parkietowych hitów. Ale przecież nie o to w tym chodzi!
Veronica Falls - Waiting For Something to Happen
Grają delikatnie, ale z momentami wyczuwalnego indie-punkowego pazura. Debiutowali w 2011 roku naprawdę dobrym albumem, z którego można było wyczuć inspiracje chociażby The Pastels, a najlepszym zarysowaniem ich eightiesowego twee-popu byłoby wrzucenie do jednego worka Belle & Sebastian i HAIM, a na dodatek gdzieś w okolicy czaili się Real Estate. Dobra rekomendacja? Dodajmy do tego gitary żywcem wyjęte z Television.
Weekend - Jinx
Ta płyta to dowód dojrzałości Kalifornijczyków. Weekend nie bali się pójść w stronę eksperymentu, odeszli od tej noise'owej strony shoegazera, przeprosili się z melodiami, które na Sports były stłumione zgiełkiem i hałasem. Właśnie zza tego hałasu wyłoniła się bardziej liryczna struktura zespołu. Utwory, które na debiucie miażdżyły swoją mocą, teraz stały się bardziej instrumentalne. To nie jest jeden wielki przester, jeden, rozciągnięty na wszystkie kompozycje, gain. Oczywiście, nadal możemy doświadczyć klaustrofobicznych motywów, ale to, co wyróżnia nagrania z Jinx od tych z płyty numer jeden, to echa. Pogłosy nadające pewnej swoistej dostojności. I nawet jeśli z całego albumu bije inspiracjami, to są to zapożyczenia właściwe. Z ciekawostek - kilkanaście dni temu Weekend grali u nas w Polsce na SpaceFest w Gdańsku. Nie kupiliście wtedy tego albumu? Płytowy Grudzień jest szansą, aby ten stan poprawić.
Spectrals - Sob Story
Spectrals z rodzinnego duetu braci Jones zmienił się w trio z byłym członkiem Girls na pokładzie. Jako duet nagrali w 2011 roku czarujący debiut, jako trio przygotowali na ten rok Sob Story. Wcześniej mieli szansę pokoncertować Wavves, Real Estate, Best Coast i właśnie Girls. I te znajomości nie wpłynęły źle na Spectrals. Mamy tu uroczy retro-pop, trochę fiftiesowej amerikany, chwytliwe riffy i wciągającą perkusję. Sob Story spodoba się każdemu, kto ceni sobie luźny indie rock i wakacyjne surf-brzmienia.
Terry Malts - Nobody Realizes This Is Nowhere
Nie tylko Lewe Łokcie były zawiedzione dorosłym życiem. To samo tyczy się Terry Malts. Amerykanie w ubiegłym roku debiutowali mocnym albumem Killing Time. W tym wypuścili kolejnego długograja, Nobody Realizes This Is Nowhere. Co my tu mamy? Może nie smutek, ale żal niewykorzystanych szans, zawód rzeczywistością, niewykorzystanymi szansami i tak dalej, i tak dalej. Tematycznie i muzycznie niewiele się zmieniło przez ten rok, nadal gitarowo i ciekawie. Temu zespołowi warto się dalej przyglądać i nadrobić zaległości płytowe. Nobody Realizes This Is Nowhere to dobra do tego okazja.
Joanna Gruesome - Weird Sister
Wszyscy pamiętamy modę na przybieranie przez członków zespołów tych samych nazwisk. Pamiętamy to z Ramones, pamiętamy i z Los Campesinos. Joanna Gruesome, walijski kwintet, który karierę postanowił robić w Stanach, poszedł w tę samą stronę. A co prezentują? Szeroką gamę brzmień od indierocka, przez grunge i dreampop, aż do shoegaze'u. Z takich gatunków musiało wyjść coś ciekawego, a Weird Sister, debiutancki album Joanny Gruesome, właśnie taką rzeczą jest. I przebojowy, i kontemplacyjny.
Black Hearted Brother - Stars Are Our Home
Co robią legendy Slowdive, Mojave 3 i Coley Park? Nie, nie grają shoegaze'u, ale bawią się w uroczą, prezentującą kosmos elektronikę. Black Hearted Brother to swoista supergrupa, która postanowiłą pójść w stronę ambientu. Co z tego wyszło? Jeden z ciekawszych albumów w tym roku w tej stylistyce gatunkowej, obsypany mocno krautrockowymi naleciałościami, wypełniony również psychodelą. Bardzo ładna i bardzo dziwna płyta.
Wszystko, co musicie zrobić, to wysłać nam maila na nasz specjalny adres:plytowygrudzien@fyh.com.pl. W tytule musicie napisać „Konkurs świąteczny: nazwa wytwórni, której płyty rozdajemy” (w tym wypadku „Konkurs świąteczny: Slumberland Records"). A w treści maila musicie odpowiedzieć na proste pytanie: „Jaki jest Twój album roku?”
W każdej serii będziemy przedstawiać inne wytwórnie i inne albumy. Odpowiedzi możecie do nas przysyłać od dzisiaj do 23 grudnia. W Wigilię wielkie rozwiązanie całości. Podawane przez Was albumy nie muszą być związane z daną wytwórnią. Chodzi o wszystkie wydawnictwa, które ukazały się w 2013 roku.
Ho, ho, ho!
Tekst przygotował Piotr Strzemieczny
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw wiadomość.