Projekt Emila Macherzyńskiego z każdym kolejnym wydawnictwem
ewoluował. To już nie są długie, ambientowe pejzaże jak na PAL1 czy nie do końca dopracowane szkice, które znaleźć można było
na s/t epce. Jeżeli ktoś myślał, jeszcze przed przesłuchaniem Moontrap, że nowa produkcja Palcolor
będzie nawiązywać do wydanego latem ubiegłego roku singla "Tec Sun",
był w błędzie. Nowa epka pochodzącego z Łodzi dziennikarza i producenta
prezentuje raczej rozmyte i senne brzmienia, nawiązujące swoją żywiołowością do
PAL1 niż kolejnych wydawnictw, ale są
to nagrania bardziej dopracowane i, wydawać się może, lepiej doszlifowane.
Moontrap jest
krótkie, trwa niespełna dwadzieścia minut, ale Moontrap jest jednocześnie ciekawą i wystarczająco długą podróżą w
kosmos, hen, hen daleko - na księżyc. Okładka i tytuł kasety jest wymowny i
oddaje sedno kompozycji. Kawałki są leniwe, dryfujące i powolne, a szybszym
tempem wybijają się jedynie dwa ostatnie indeksy - "Mini Dim" i Tulip".
Nie oznacza to jednak, że pozostałe pozycje są kiepskie. "Subs"
wlecze się w miły i relaksacyjny sposób, lekko usypiający, ale, poprzez wyczuwalną
głębię w końcówce, niezwykle ciekawy.
Jedyne zastrzeżenie, jakie można kierować do Palcolor, to
wyczuwalne naleciałości innych wykonawców. Utwór otwierający Moontrap kojarzyć się może swoim
wycofaniem z kawałkami z Repliki,
nowej płyty Oneohtrix Point Never, a w "Katniss Theme" odbijają się
echa Forda i (znowu) Lopatina, i ich eightiesowego midi-chillpopu. Gdzieś w tle
unosi się też duch Autechre i Kraftwerk. Nie są to zrzynki, te zabiegi raczej
nie rażą, więc na dobrą sprawę nie ma się co czepiać. Dlatego pozostaje czekać
na kolejny ruch Macherzyńskiego, bo Palcolor
wyszedł mu całkiem, całkiem.
6.5
Piotr Strzemieczny
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw wiadomość.