poniedziałek, 28 listopada 2011

Sorry Boys w Zaścianku (Kraków) - relacja

Muzyka Sorry Boys posiada tę charakterystyczną cechę, że słuchając jej, bez problemu wyobrazić sobie można idealne miejsce, w którym powinien odbywać się koncert zespołu.










Głębia gitar, a także magiczny głos Izy Komoszyńskiej, ciążący w stronę Maury Davis z Denali czy nawet Siouxsie and the Banshees, domaga się intymnych, nieprzypadkowych przestrzeni, które swobodnie napełnić można melancholijną energią. Stąd początkowe zdziwienie dotyczące Zaścianka jako miejsca gigu – znajdujący się w centrum miasteczka AGH klub kojarzyć się może z atrybutami w stylu „piwo z kija za 5 zł” (co również ma swoje ogromne plusy ) i „studenckie imprezy o zapachu kebaba oraz wyprasowanej koszuli w kratę”.
Zaścianek nie jest jednak debiutantem na krakowskiej scenie koncertowej i obyło się bez efektu Polski B. Nagłośnienie dało radę, podobnie jak publiczność (rozpieszczona przez Izę uroczą interakcją). Był także odpowiedni, nastrojowy, półmroczny klimat.

Piątkowy koncert otwierał drugą i ostatnią część trasy koncertowej promującej debiut zespołu Hard Working Classes. Bliskie spotkania z albumem Sorry Boys, a następnie konfrontacja z zespołem w koncertowej rzeczywistości nie grożą rozdźwiękiem ani rozczarowaniem. Głos Izy za każdym razem brzmi tak samo dobrze – bez względu na to czy pokazuje rockowego pazura w „Give Me Back My Money” albo „Salty River”, czy wybiera się w stronę bardziej westernowych, okraszonych harmonijką obszarów, jak w wypadku otwierającego gig „Trains Go Everywhere”.

Poza tym wszystkim obserwowanie zespołu, z naciskiem na wokalistkę, podczas wykonywania kolejnych numerów, jest naprawdę czystą przyjemnością. Nie chodzi tutaj wyłącznie o wyjątkową biegłość Izy w posługiwaniu się przeszkadzajkami. Trudno zignorować tę sensualną energię – matki – zamknijcie swoich synów, synowie – drżyjcie o swoje dziewczyny, jeżeli mają na dysku wszystkie sezony „The L world”!

Na setliście pojawiło się oczywiście przebojowe „Chance” i to dwa razy – zagrane również na bis. Cóż tu dużo pisać, numer porywa, powoduje nawet spontaniczne łączenie się w pary oraz kołysanie w stylu, znanych z old-schoolowych dyskotek, „wolnych”.

Z miłych zaskoczeń należy wymienić cover Johnny’ego Casha „Ain't No Grave”, grany już wcześniej przez zespół oraz akustyczną, klawiszową wersję beatlesowskiego „Help”.
Kilkadziesiąt minut obcowania z Sorry Boys live pozwoliło na odpłynięcie do świata, który może nie jest lepszy, ale na pewno piękniejszy.
Apetyt rozpala również nowy kawałek „Miss Homeless” (?), który miał w Krakowie swoją premierę. Na pierwszy rzut ucha Sorry Boys chcą przekroczyć chyba bezpieczną granicę nurkowania do 30 metrów i zejść głębiej. Co się wydarzy na ich drugim albumie? W takich warunkach, niełatwo przewidzieć.

Z Krakowa Dominika Chmiel

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw wiadomość.