poniedziałek, 28 listopada 2011

Jedziemy na festiwal: Zola Jesus (Electronic Beats Festival)

Electronic Beats to międzynarodowy cykl imprez z dziesięcioletnią tradycją. Dekadę istnienia festiwalu będziemy mieli okazję świętować już za kilka dni, w warszawskiej Soho Factory. Dotychczas fani z całej Europy mieli okazję uczestniczyć w koncertach takich gwiazd jak Roisin Murphy, Apparat Band Live czy Crystal Fighters.






Line-up najbliższej edycji również przedstawia się bardzo zachęcająco – zagrają Groove Armada, Wiley, The Drums oraz Zola Jesus. Jak to przy okazji tego rodzaju eventów bywa, zapraszamy Was do zapoznania się z sylwetkami wykonawców – po The Drums czas na Zolę Jesus.

Nika Roza Danilova urodziła się 22 lata temu. Jej dotychczasowymi dokonaniami można jednak bez wahania obdzielić watahę domorosłych śpiewaczek indie. Wyjątkowość muzyki Zoli, a przede wszystkim jej hipnotyzującego głosu, potwierdza ostatnie długogrające wydawnictwo, Conatus

Muzycznie Zola Jesus porusza się w rejonach rocka eksperymentalnego i elektroniki, przebiega przez zimne, industrialne pasaże, zaś stopą obutą w gotyckie pantofle wystukuje rytm. Wrażenie chłodu i mrok, odczuwalny w różnym stopniu, ale na każdym z jej wydawnictw (od 2009 roku wydała 3 EP-ki, 3 LP oraz 3 kompilacje!), może mieć genezę w dzieciństwie, które mimo rosyjskich korzeni, Zola spędziła w Wisconsin. Alienacja od środków masowego przekazu, klaustrofobiczna bliskość dzikiej przyrody oraz ojciec - myśliwy, oporządzający swoje kolejne zdobycze, to barwna pocztówka z najmłodszych lat.
Brutalność praw rządzących światem zwierząt znalazła odbicie w literackich fascynacjach Niki, które ukształtowały jej sceniczne alter ego, czyli Zolę Jesus. Pierwszy człon pochodzi od nazwiska francuskiego pisarza Emila Zoli, drugi zaś – zaskoczenia brak – od Jezusa. Kilkuletnia Zola rozpoczęła lekcje śpiewu – operowego. Prawdopodobnie klasyczne wykształcenie każe widzieć pewne zbieżności między barwą i sposobem śpiewania Niki, a Katie Stelmanis z Austry, która również w pierwszym życiu miała być śpiewaczką operową.
Debiutanckie The Spoils z 2009 roku, nagrywane w mieszkaniu, pod warstwami bagnistej elektroniki, mroku i industrialnych odgłosów niewiadomego pochodzenia, kryło paradoksalnie niezaprzeczalną świeżość. Brak przewidywalnej struktury utworów na pierwszy plan wysuwał potężny głos Zoli, porównywalny do Lisy Gerrard czy Diamandy Galás.

Wydane rok później Stridulum II (rozwinięcie EP-ki Stridulum) swój tytuł zawdzięczało filmowi Giulio Paradisiego z1979 roku (polski przekład: Goście). Podobnie jak poprzednie wydawnictwo, Stridulum II spotkało się z entuzjastycznym przyjęciem krytyki, wciąż zachwyconej możliwościami wokalnymi klasycznie wykształconego głosu Zoli, nazywając go wręcz bronią o masowej sile rażenia. Tym razem ciemne kompozycje zaokrągliły nieco swoje ostre kształty. Trudno jednak nie poczuć około-apokaliptycznej atmosfery i nie mieć dreszczy słuchając takich nagrań jak „Night” czy „Run Me Out”. Warto wspomnieć także o pochodzącym z 2009 roku splicie New Amsterdam, z przepięknym, wstrząsającym wręcz „Last Day”.

Oprócz supportowania Fever Ray (to dopiero mroźna uczta!) oraz The XX, Nika Roza Danilova ma także na koncie kolaboracje z Amandą Brown z Pocahaunted (LA Vampires Meets Zola Jesus EP z 2010 roku) oraz z Former Ghosts, w których debiucie – Fleurs, brała czynny udział. Nie trzeba dodawać, że płyta znalazła się w licznych podsumowaniach najlepszych wydawnictw 2009 roku.. Wyjątkowa płodność artystyczna Niki Rozy bynajmniej nie zakłada płytkości eksploracji. Zola, w odpowiedzi na pytanie o swoje inspiracje, wymienia Dostojewskiego, Nietzschego, zahaczając jeszcze o Schopenhauera.

Swoje bardziej radosne oblicze Zola ukazała stosunkowo niedawno na ostatnim wydawnictwie M83, „Hurry up, were're dreaming”, pojawiając się w otwierającym album numerze „Intro”. Przy okazji najnowszego Conatusa (swoją drogą słowo również nie jest przypadkowe - w metafizyce opisuje szereg zmian prowadzących do udoskonalenia danej rzeczy) Zola rzeczywiście idzie do przodu i rezygnuje ze swojej dotychczasowej introwertycznej rzeczywistości, co w wydaniu koncertowym wróżyć może ciekawe interakcje na linii artysta – publiczność.

Nika Roza Danilova będzie grać w naszym kraju po raz pierwszy, przez co jej koncert podczas Electronic Beats staje się jeszcze bardziej wyjątkowy.
Komponujcie więc w głowach swoją idealną setlistę na piątek i szykujcie się na szlachetny, piękny mrok.

Dominika Chmiel

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw wiadomość.