wtorek, 1 listopada 2011

Dead Snow Monster - "Dead Snow Monster EP" (2011, własne)

Od ostatniej produkcji DSM niewiele się zmieniło. Zespół wciąż preferuje te same rozwiązania. 







Debiut był bardzo, bardzo przypominający dokonania dwóch głównych formacji Jacka White’a. Dla mnie, jako anty-fana The White Stripes i The Dead Weather, to była pigułka nie do przełknięcia, prawdziwa ość stająca w gardle.


Mimo to Ting Ting EP dało się słuchać, reprezentowało ponadto jakiś zadowalający poziom. Były utwory irytujące, były też zachęcające, przez co całość dawała nadzieję na lepszej jakości przyszłość.

Drugie mini-wydawnictwo wrocławskiej formacji niewiele różni się od poprzednika. Nadal mamy mocne riffy, wciąż chłopacy nie posprzątali garażu, chociaż już coraz bardziej otwierają drzwi i przesuwają instrumenty w stronę dworu. Nie zmienił się również white’owy, piskliwo-skrzeczący wokal Kamila Kozłowskiego, który naprawdę potrafi porządnie wymęczyć uszy.

Ale zaczyna się fajnie, trochę jak Dead Weather, ale wychodzi całkiem w porządku. Bit wpada w ucho, gitara – czuć, że zabrudzona – z nawet nie lekko zadziornym riffem. I tak jak „Ting Ting” było dobrym „otwieraczem”, tak i „Get Your Guns” niczego, przynajmniej na tej płaszczyźnie wykonania, nie brakuje.

Średnio, pod względem innowacyjności i pomysłowości, prezentuje się znany mi już od jakiegoś czasu „Invisible House”. To po prostu ewidentna inspiracja grupy White’a i VV. To samo tempo perkusji, wyciszenia i mocne akcentowanie. „True Romance” melodyjnie nawet wypada nieźle. Rytmicznie również, ale to, co Kamil Kozłowski robi momentami ze swoim głosem przysparza o gęsią skórkę. I nie jest to „ta” pozytywna gęsia skórka.


Najlepiej wypada „Several Days And Several Nights”. Powód? To chyba jedyny utwór, w którym wokal brzmi najbardziej przystępnie, a przy tym warstwa melodyjna nie budzi skojarzeń z wcześniej wymienionymi zespołami. Mała rzecz, a cieszy.  

Zdaję sobie sprawę, że fanom White’a DSM jawić się mogą jako polski kontynuator jackowej myśli muzycznej, jednak, mimo niewielkiego progresu – zwłaszcza na tle kompozytorskim – nadal otrzymuję to samo, co na debiutanckiej EP-ce. Wspominałem, że nie lubię The White Stripes?

5.5/10

Piotr Strzemieczny




                                                                                              

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw wiadomość.