czwartek, 22 września 2011

The Ecstasy Of Saint Theresa - Pigment EP (1991, własne)


Europa wschodnia lat 60 do 90 jawi wam się jako muzyczna próżnia? Mi też kiedyś tak się zdawało. 

 







Zdaje mi się, że największym błędem muzycznych poszukiwaczy jest kompletne omijanie krajów na wschód od Niemiec. W powszechnym postrzeganiu spraw, muzyczna cywilizacja kończy się na linii Odry. Sam kiedyś tak myślałem, dopóki nie odkryłem kilku, a potem kilkunastu znakomitych, kompletnie nieznanych płyt z Węgier, Czech, Rosji czy krajów byłej Jugosławii. I nie chodzi mi o albumy wydane w latach 00 i później, ale o zapomniane perełki z lat 60,70,80 i 90. Jednym z takich odkryć jest debiutancka EP-ka czeskiego The Ecstasy Of Saint Theresa. 

Zespół został założony w Pradze w 1990 roku. Jako główne inspiracje członkowie obrali brzmienie My Bloody Valentine i Cocteau Twins. W późniejszych latach zespół skręcił w stronę ambientu i elektroniki, porzucając pierwotne wzorce. Zatrzymajmy się jednak na 1991 roku, kiedy to zespół wydał swój pierwszy materiał. 

Otwierające "What's" to szybki utwór, w którym sekcja rytmiczna kojarzyć się może nieco z Joy Division, a gitary mają bardzo rozmyte, matowe brzmienie. Wokal ma w sobie coś niepokojącego. Gdyby ktoś wrzucił "Square Wave" na jakiegoś bloga i opisałby to jako zaginiony utwór z Loveless pewnie znalazłoby się wielu, którzy daliby się nabrać. Wielowarstwowe, rozchwiane brzmienie gitary i ospały, subtelny wokal przywodzą na myśl skojarzenia z My Bloody Valentine. Następny utwór, "Who's", to powrót do punkowej motoryki i bardziej agresywnego, noise’owego brzmienia, cały czas jednak dominują tu shoegaze’owe melodie. Trudno mi uwierzyć w to, że ten zespół naprawdę pochodzi z Czech. Ostatni utwór to powrót do powoli zmieniającej się ściany dźwięku. "Honeyrain" to idealne zamknięcie dla tej krótkiej EP-ki.

Pigment to bardzo krótki materiał. Łącznie trwa bowiem niestety zaledwie 13 minut. Jest to jednak absolutnie wybitny nawet nie kwadrans. Gdyby członkowie urodzili się, dajmy na to, w Manchesterze a nie w Pradze, pewnie wymienialibyśmy Pigment zaraz obok słynnych EP-ek My Bloody Valentine. 
Posłuchajcie!

9/10

Jakub Lemiszewski

2 komentarze:

  1. http://post-punkindustrialcomplex.blogspot.com/2009/02/ecstasy-of-saint-theresa-pigment.html
    download link there
    btw, i like your blog

    OdpowiedzUsuń
  2. Obadaj jeszcze Here, również z Czech. Płytki "Swirl" i "We Are ...".

    OdpowiedzUsuń

Zostaw wiadomość.