W piątkowy wieczór, na scenie namiotowej, czas umilać nam będą Cut Copy. Oby większość materiału zaczerpnęli ze swoich starych płyt, bo najnowsza była bardzo zła…

To, niestety, prawda. Niech ktoś wymieni – na palcach jednej ręki – dobre utwory na Zonoscope. Ciężko, nieprawdaż? No właśnie. Wrażeń z ubiegłorocznego koncertu w warszawskim Palladium też z trudem się spodziewać. Wtedy Australijczycy dali naprawdę niezły występ. Największe hity + (słownie: plus) dwa nowe utwory, które już zapowiadały niewyobrażalną zmianę w grze zespołu. To przykre, bo żaden z tracków na trzecim albumie nie przypomina tego, co zostało wydane na takim In Ghost Colours. Konkurujący z nami zresztą portal Pitchfork <żart> wybrał ten album na jeden z lepszych w 2008 roku, czemu się zresztą nie dziwimy, bowiem „Light and Music”, czy „Hearts On Fire” z miejsca stały się przebojami.
Na występ Cut Copy czekamy ze zniecierpliwieniem, bowiem, mimo tak słabego krążka, jakim jest Zonoscope, koncert Australijczyków może okazać się jednym z bardziej radosnych i ciekawszych wydarzeń na Heineken Open’er Festival.
Piotr Strzemieczny
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw wiadomość.