niedziela, 1 maja 2011

Eternal Summers – Prisoner EP (2011, Forest Family/Kanine Records)


Wciąż nieznani, a nagrywają naprawdę ładne i pogodne piosenki. Czas zmienić ten stan. Prisoner to kolejny krok ku temu.







Witch house, chillwave, post-punk, post-shoegaze i lo-fi – na te gatunki jest ostatnio spory boom. Nie oszukujmy się, Eternal Summers swoją najnowszą EP-ką przyczyniają się do niego. Tak dobrej płyty z gatunku lo-fi/dream pop dawno nie słyszałem. I chociaż zawiera ona zaledwie cztery utwory, czyli raptem niecałe dziesięć minut, to na budzącą się do życia wiosnę jest to najlepszy soundtrack.

Ale nakreślmy pewien obraz całej sytuacji. Jest maj, czyli temperatura na dworze waha się w granicy dwudziestu stopni. Bywa deszcz, ale również zdarzy się słońce. I właśnie z taką solidną dawką słońca i pozytywnej energii mamy do czynienia słuchając Prisoner. Piosenki są luźne, swobodne i radosne. Czyli takie, jakie być powinny.
                     
Kiedy pierwszy raz usłyszałem Eternal Summers, zespół oscylował w granicach czystego dream-popu. Dużo melodyjnych brzmień, eteryczny śpiew wokalistki. Ogólnie z kawałków Amerykanów biła taka senna, przyjemna aura. Tak było na połowie kawałków EP-ki zatytułowanej – a jakże! – Eternal Summers. Drugą połowę tworzyły dynamiczne, mocne i szybkie utwory. Długogrający krążek Silver stanowił idealną równowagę między takim rozłożeniem klimatycznym. Można się było zanurzyć w kojących brzmieniach „Eternal’ i „Salty”, jak również wyszaleć przy „Dye” oraz „Pogo”. Na najnowszym mini-albumie przeważają utwory krótkie i słodkie (w dobrym znaczeniu tego słowa). Radosne. Tak jest w otwierającym krążek „Cog” oraz kontynuującym tę formułę tytułowym „Prisoner”. Odstępstwo stanowi natomiast wiosenno-leniwy „Pure Affection”, czyli piosenka zupełnie rozmarzona, wprowadzająca w senny stan i błogi nastrój. Uspokaja po niosących szaleństwo trzech pierwszych utworach. Jest to również najdłuższe nagranie na EP-ce.

Wydany przez Forest Family/Kanine Records krążek idealnie wprowadza w wiosenny nastrój. Więc do pełni szczęścia wystarczy tylko wyciągnąć ze strychu leżaki, wpakować je do Łady i udać się za miasto. Duet z Virginii umili wyjazd.

7/10

Piotr

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw wiadomość.