niedziela, 17 kwietnia 2011

Nerwowe Wakacje - Polish Rock (2011, Wytwórnia Krajowa)

Beztroskie teksty i wesołe melodie. Miłe piosenki. Tylko dlaczego nic nie wnoszą do życia?





 The Car is on Fire swoją twórczością urzekali na pierwszych dwóch albumach. To z debiutu i Lake and Flames pochodziły najlepsze kawałki. Potem zespół przeszedł metamorfozę i z brudu, jaki bił z The Car is on Fire oraz łagodności sofomora nie pozostało praktycznie nic. W zamian warszawianie przerzucili się na pop w wersji „indie” – luźne piosenki, łatwo wpadające w ucho. To się sprzedało, to się podoba słuchaczom. OK., nie mówię, że mnie to razi czy może odrzuca, bo tak nie jest. Przyjąłem Ombarrops bez popicia i czekam na kolejną płytę Jacka Szabrańskiego i kolegów. Dlaczego takie wprowadzenie dotyczące  TCIOF? Ano dlatego, bo frontman zespołu jest współzałożycielem Nerwowych Wakacji – „wielkiego odkrycia polskiego niezalu”, a przy okazji także „najlepszej płyty ostatnich lat!”. No co? Takie opinie biją zewsząd. Hm, no, może poza tym blogiem.

OK., Polish Rock nie jest złym krążkiem. Wszak wiele tu odnośników do ‘tradycji polskiej muzyki’ i w ogóle. Są zaczerpnięcia z klasyków (do mnie jakoś nieprzemawiających) – Budki Suflera, Lady Pank, Skaldów, Perfectu i Maanamu (to akurat jakoś mi wchodziło). Są także polskie – tak przecież rzadko spotykane u rodzimy wykonawców – teksty (już widzę te uśmiechnięte pyszczki, które w grudniu ubiegłego roku krytykowały podsumowanie polskich albumów. Że praktycznie żaden zespół nie śpiewał po polsku). No i typowo nostalgiczno-życiowa tematyka („Pan Samochodzik”). Słyszymy także żywe, radosne melodie, nuty wpadające w ucho. I to jest przyjemne, naprawdę. Piosenki szybko aklimatyzują się w głowie, zostają w pamięci. Zmuszają do nucenia.

Fajnie, to teraz na minus.

Czy hajp na tę płytę musi być aż tak ogromny? Doprawdy, nie wyczuwam aż tak ogromnego geniuszu Polish Rocka. Weźmy pierwszy lepszy tekst (tak, wiem. Jest kilka fajnych): „Ta guma szybko traci smak/ super mięta, kompletnie wyżęta/ mógłbym cię połknąć tak dobrze cię znam/ chciałbym cię spotkać jeszcze jeden raz”. Toż to grafomania w stylu Much albo piosenek pochodzących z ostatniego albumu Bruno Schulz (Nowy Lepszy Człowiek). Jasne, wiadomo, te piosenki nie mają edukować, mają cieszyć. Odprężać niezobowiązującymi tekstami i wesołymi, przystępnymi melodiami. Jeśli jednak natrafi się słuchacz zwracający większą uwagę do liryki, to wychodzi lipa, która mogłaby uśmiercić Supermana. I z jednym mogę się z tej piosenki zgodzić. „Męczą jak niechciany spam” niekiedy utwory Nerwowych Wakacji. Chociaż „męczą” nie do końca jest trafnym określeniem, bo przecież nie przy wszystkich kawałkach tak jest. Dobrze brzmi melancholijne „Wpół Drogi”, refren „Mięty” wciąga prostotą rytmu, a „Gigi Chce Pójść Tam Gdzie Ja” nie bez powodu jest najczęściej odtwarzanym utworem ostatniego tygodnia na profilu last.fm zespołu.

Jedno trzeba oddać debiutanckiemu albumowi. Nerwowe Wakacje dopracowały w nim każdy szczegół. Piosenki są nagrane szczegółowo, z powiedzeniową „pompą” i mają ogromną szansę stać się wiosenno-wakacyjnymi przebojami – jeśli oczywiście chodzi o polskojęzyczną twórczość. Ja to widzę tak – pomost w jakiejś mniejszej miejscowości na Mazurach, słońce i piwo. Beztroskość. A w głośnikach leci „Grek” lub „Big Mind”. Wizja przyjemna, lecz na pewno nie świadczy o wielkości płyty. Dobrze, że ta płyta powstała, na pewno nikogo nie skrzywdzi. Jednak daleki jestem od gloryfikacji tej produkcji. Takiego pomnika raczej się nie doczeka.

6/10

Piotr Strzemieczny

PS Nie wiem skąd się wzięły opinie i głosy, że Polish Rock to płyta roku. Autentycznie, Kyst (recenzja) i Elvis Deluxe (na FYH! wkrótce) nagrali znacznie lepsze albumy. Na tę chwilę najlepsze.

5 komentarzy:

  1. autentycznie, kyst jest co najwyzej ok. tin pan alley, plum czy twilite nagrali znacznie lepsze albumy od kyst. nie wspominajac o nerwowych wakacjach, ktorych plyta jest autentycznie plyta roku. a jesli teksty w stylu 'przemierze bezkres i spytam o jeszcze, kosmos jest pylkiem na twojej sukience' sa wedlug was grafomania, to zastanawiam sie, jakie teksty uwazacie za dobre? aa, no tak - po angielsku :)

    OdpowiedzUsuń
  2. "tin pan alley, plum czy twilite nagrali znacznie lepsze albumy" - jeszcze nie słuchaliśmy.

    "nie wspominajac o nerwowych wakacjach, ktorych plyta jest autentycznie plyta roku. " - chyba jednak się umówiliśmy, nawet w tym tekście, że płytą roku PR nie jest, hm? :>

    aa, no tak - po angielsku - ogólnie słaba ironia, przerzuć się na robienie placków. taka nasza uwaga (całkiem zresztą przydatna). to, czy txt jest po polsku czy po ang nie ma znaczenia. wybacz, to wg ciebie muchy mają dobrą warstwę liryczną w piosenkach? Spoko, nie wnikamy czym się jarasz i co uważasz za dobre. pozdrawiamy cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  3. "Lady Pank" a nie "Lady Punk"... Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Oż "fopa", dziękujemy. poprawione :)

    Piotr

    OdpowiedzUsuń
  5. moze dlatego slaba ironia, bo to ironia nie byla, wiec placki zostawie wam (ta recenzja jest w sumie niezlym plackiem). jesli tekst jest po angielsku to nie macie nic do zarzucenia, no bo ciezko przetlumaczyc, zrozumiec, wiec oceniacie tylko warstwe muzyczna. a przychodzi obojetnie jaki zespol spiewajacy po polsku i juz grafomania. jesli tak nie jest, to podaj mi prosze przyklady z ostatnich lat zespolow spiewajacych po polsku, ktore maja wedlug ciebie dobre teksty.
    a skoro nie przesluchaliscie tak swietnych albumow jak tpa, plum i twilite, ktore chocby moglibyscie przypuszczac, ze moga byc dobre (po ich przyjeciu na innych serwisach), to mowienie ze kyst i elvis deluxe nagrali na te chwile najlepsze albumy jest tez troche bez sensu ;) co najwyzej sa najlepsze sposrod tych, ktore przesluchaliscie.

    OdpowiedzUsuń

Zostaw wiadomość.