sobota, 29 stycznia 2011

Chelsea Wolfe - The Grime And The Glow

To, że amerykańska muzyka to coś więcej niż Kings Of Leon i Kanye West staramy się udowodnić od dawna, przedstawiając Wam artystów mniej znanych…. albo w ogóle, z różnych zakątków muzycznego świata. Kolejnym zjawiskiem jest pani, która się nazywa Chelsea Wolfe, pochodzi z Los Angeles i gra na fortepianie i gitarze… czasem silnie przesterowanej. Okazjonalnie, wspomaga się muzycznie surowymi elektronicznymi bitami i prostą perkusją. Najważniejszy jest tu jednak jej głos, niby zawodzący i czasem troszkę zbyt teatralny ale zawsze piękny. Dzięki temu wszystkiemu, artystka potrafiła stworzyć muzykę, która pomimo tego iż jest bardzo ponura i… po prostu smutna, zawiera w sobie ogrom emocji.  Dodatkowego „żałobnego” klimatu, Chelsea nadaje piosenkom podczas koncertów, kiedy o ubiera długa czarną suknię i woalkę. Za to w bio na swoim Myspace, napisała o sobie jedynie: Chelsea Wolf is a ghost a o muzyce: Psychedelia without the drugs.

Ale jeśli takie rzeczy Was nie ruszają to powiem krótko, ta płyta jest naprawdę dobra. W wielu artykułach, opisując jej muzykę recenzenci porównywali ją do PJ Harvey czy Nicka Cavea, całkowicie się z tym zgodzę.. z jednym wyjątkiem, ja osobiście porównywałbym tych artystów do Chelsea Wolfe. Piosenki takie jak, Cousins Of THe Antichrist, Noorus czy Bounce House Demons naprawdę przenoszą nas do innego świata.
(4,5/6)


wojtek!


Dla zachęty:


"ADVICE & VICES"

"BOUNCE HOUSE DEMONS"


"MOSES"

2 komentarze:

  1. słucham tej płyty, oderwać się nie mogę. natrafiłam na nią przez was. dzięki dzięki!

    OdpowiedzUsuń
  2. Cała przyjemność po stronie naszej, a przede wszystkim Wojtka, który Chelsea Wolfe znalazł w second handzie płytowym gdzieś w dalekim Kairze ;)

    OdpowiedzUsuń

Zostaw wiadomość.