To, że amerykańska muzyka to coś więcej niż Kings Of Leon i Kanye West staramy się udowodnić od dawna, przedstawiając Wam artystów mniej znanych…. albo w ogóle, z różnych zakątków muzycznego świata. Kolejnym zjawiskiem jest pani, która się nazywa Chelsea Wolfe, pochodzi z Los Angeles i gra na fortepianie i gitarze… czasem silnie przesterowanej. Okazjonalnie, wspomaga się muzycznie surowymi elektronicznymi bitami i prostą perkusją. Najważniejszy jest tu jednak jej głos, niby zawodzący i czasem troszkę zbyt teatralny ale zawsze piękny. Dzięki temu wszystkiemu, artystka potrafiła stworzyć muzykę, która pomimo tego iż jest bardzo ponura i… po prostu smutna, zawiera w sobie ogrom emocji. Dodatkowego „żałobnego” klimatu, Chelsea nadaje piosenkom podczas koncertów, kiedy o ubiera długa czarną suknię i woalkę. Za to w bio na swoim Myspace, napisała o sobie jedynie:
Chelsea Wolf is a ghost a o muzyce:
Psychedelia without the drugs.
Ale jeśli takie rzeczy Was nie ruszają to powiem krótko, ta płyta jest naprawdę dobra. W wielu artykułach, opisując jej muzykę recenzenci porównywali ją do PJ Harvey czy Nicka Cavea, całkowicie się z tym zgodzę.. z jednym wyjątkiem, ja osobiście porównywałbym tych artystów do Chelsea Wolfe. Piosenki takie jak,
Cousins Of THe Antichrist, Noorus czy
Bounce House Demons naprawdę przenoszą nas do innego świata.
(4,5/6)
"BOUNCE HOUSE DEMONS"
"
MOSES"
słucham tej płyty, oderwać się nie mogę. natrafiłam na nią przez was. dzięki dzięki!
OdpowiedzUsuńCała przyjemność po stronie naszej, a przede wszystkim Wojtka, który Chelsea Wolfe znalazł w second handzie płytowym gdzieś w dalekim Kairze ;)
OdpowiedzUsuń