niedziela, 12 grudnia 2010

Ciemna strona bassu, czyli dBridge w zasypanej śniegiem warszawskiej Piekarni.

dBridge – producent i jeden ze współzałożycieli legendarnej formacji Bad Company - można powiedzieć, że siedzi już długo w połamanych klimatach. W tym roku pierwszy raz mieliśmy okazje go usłyszeć na Audio River, gdzie razem z chłopakami z Instra:Mental dał mocno bassowy set, który to właśnie sprawił, że zachciałam być wczoraj w Piekarni i usłyszeć go raz jeszcze, tym razem w bardziej kameralnych warunkach. DBridge gra muzykę, którą trudno jednoznacznie zaszufladkować. Na pewno nie są to proste dźwięki z beatem 4/4, jednakże nie usłyszymy w jego secie tylko 100% drum’n’bassu. Na wczorajszej imprezie drumy mieszały się z hip hopem, trip hopem i dubstepem, gdzieniegdzie także z dźwiękami iście minimalnymi. Zatem to, co wychodzi spod igły pana dBridge’a z całą pewnością można nazwać jako nowatorskie i dość eklektyczne.
A konkretnie o wczorajszym występie – na pewno miłośnicy Spora i innych chłopaków z Renegade Hardware byli wczoraj niepocieszeni. Koncert zawierał więcej bassu niż szybkiego i skocznego drumu. Pierwsza połowa setu była dosyć mroczna. Jednak dBridge chciał tylko uśpić czujność wszystkich, tylko po to, żeby w drugiej połowie nas obudzić bardzo energetycznym drum’n’bassowym remixem housowego kawałka Layo and Bushwacka – Finally, a zaraz po tym porcją mocnego dubstepu. I wtedy dopiero poczułam moc piekarniowego nagłośnienia i bass, który przyspiesza ruchy perystaltyczne jelit J
Z całą pewnością wczorajszą imprezę można uznać za wydarzenie drumowe sezonu w Stolicy, jednakże uważam, że występ na tegorocznym Audio River był lepszy. Może to dzięki bardziej sprzyjającej sierpniowej pogodzie, albo tez dlatego, ze tym razem ludzie nie dopisali. Na pewno nie sprzedały się wszystkie bilety, mimo że było ich tylko 300.
Poza tym agencja Fructi.ORG zorganizowała imprezę bez zarzutu. Nie było opóźnień, nagłośnienie nie zawiodło. Do tego bardzo przyjemnie bawić się w klimatyzowanym lokalu, w którym zakaz palenia naprawdę obowiązuje!
Całość mogę podsumować zwrotem, jakiego to zawsze używa Andy C na swoim profilu na fb po każdej zagranej imprezie, IT WAS MASSIVE!!!!


Agnieszka Strzemieczna

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw wiadomość.