sobota, 26 grudnia 2015

RECENZJA: Mchy i Porosty - Bardzo ciepłe lato




WYTWÓRNIA: Pointless Geometry
WYDANE: 23 listopada 2015

Bartosz Zaskórski kolejny raz w tym roku. Roku, w którym zaliczył już różne wsie jako Wsie w albumie Wsie, a niedawno opowiedział nam, jak ciepłe było dla niego tegoroczne lato. Było bardzo ciepłe.

Lato musiało być nie tyle ciepłe, co dzikie i niepohamowane. Nie wiem, co Bartosz Zaskórski robił w te upalne miesiące (a były upalne, pamiętamy chyba wszyscy), ale musiał nieźle szaleć. Bardzo ciepłe lato to album transowy, taka muzyczna gimnastyka dla uszu i słuchacza. Zaczyna się od tropikalnego „Polopirytolu”. Z jednej strony szamańskie zaśpiewy, z drugiej pełen industrial. Masywna linia basu w tle, prosta rytmika, która włada odbiorą od „na dzień dobry”. Tak brzmiałaby Zamilska na nowej płycie, gdyby została w mik.musik.!., bo skojarzenia z artystami tej wytwórni są aż nadto wyczuwalne. To nie jest żaden pojazd, to raczej komplement, ciekawostka. Ciekawostką może być też ta chęć do skoków w tematach. Dla odmiany „Czarna plaża w moim sercu” taka czarna chyba nie była, ale do serca faktycznie może szybko się przyczepić. Zwłaszcza gdy opisywana plaża swoim paranoidalnym wydźwiękiem przypomina tę z Lost. Zdezelowane synthy obecne w całym utworze nadają mu groteskowego klimatu, a dynamiczna rytmika nawołuje do tańców-pląsów na rozsypanym na dachy bloku piasku. „Telepyrulum” Bartosz Zaskórski ciekawie przedstawił w naszych Czynnikach pierwszych. Znając tę historię, można sobie wyobrazić wspomniany Liban w wersji post-apokaliptycznej, zwłaszcza z perspektywy ofiary demonów. To mroczny kawałek, ciężki i nieźle poszatkowany i odstający od następującego po nim „Rzadkim warzywie na naszych stołach”, powolnej kompozycji, raczej z naleciałościami albo inaczej - z ambientową bazą, na której została zbudowana. Mchy i Porosty stawia(ją) na melodie bardzo rozległe, pogłosowe, nadal utrzymane w barwach industrialu, choć ta fabryka to już raczej znajduje się na jakiejś wysepce gdzieś na Pacyfiku. Spokojnie, niemal niematerialnie w warstwie melodyjnej każe szukać skojarzeń z Boards of Canada momentami niż wcześniejszymi odniesieniami.

Dalej wcale nie jest gorzej, bo Zaskórski nagrał, nie będę kłamała, dobrą kasetę, masywną, wielowątkową, choć obracającą się cały czas wokół fabryczno-tropikalnego techno. Takiego, wiecie, cieknącego gęstymi melodiami, zmasowanymi rytmami i wpadającego w ucho nawet gdy stara się wyłączyć i nie być podatnym na te hity. Hity to dobre słowo, bo Mchy i Porosty stworzył(y) wydawnictwo-zbiór muzycznej magmy, lepiącej się do odbiorców. Tak, to lato było bardzo ciepłe. 


***

7

Agata Pietrowska

POLECAMY LEKTURĘ:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw wiadomość.